Jaskrawy, oślepiający promień słońca właśnie otworzył ślepia faunie wiodącej życie na terenie tysiąca rzek, oraz tym samym przypieczętował początek nowego dnia w klanie zachodu.
Dla wojowników był to kolejny spędzony na codziennym intensywnym treningu szkolącym ich umiejętności i sprawność fizyczną
--○--
Wraz ze zajściem Srebrnej Skóry z jaśniejącego z minuty na minutę nieba, większa część kotów z klanu przerwała swój sen powoli rozciągając się przed opuszczeniem legowiska. Wilczy Mróz nie był wyjątkiem, gdy tylko błysk z góry wbił swoje zabójcze światło w powieki kocura natychmiastowo je otwierając, wojownik po krótkim przygotowaniu energicznie udał się do miejsca treningowego jego towarzyszy, których rozespane pyski były widoczne już z odległości kilkudziesięciu łap dalej.
- A więc teraz pozostaje nam poczekać aż Sokole Oko łaskawie się tu zjawi i możemy zacząć trening - powiedział starszy wojownik z niecierpliwością
- Emm... Ale ja tu jestem... to Płomiennego Pióra nie ma!.. - pisnął nagle Sokole Oko z oburzeniem
- Eheh... po prostu poczekajmy aż będą wszyscy - odmruknął próbując wyjść z opresji kot podczas gdy reszta grupy zaczęła po cichu chichotać
- JUŻ JESTEM!!! - Krzyknął tracąc dech Płomienne Pióro pędząc ile tchu w piersiach w ich stronę
- Wiesz gdybym musiał liczyć każde Twoje spóźnienie z pewnością zabrakło by mi palców w łapach moich, oraz całej reszty klanu - odpowiedział spoglądając surowym wzrokiem na kota Błękitny Pazur - Mniejsza z tym zacznijmy w końcu trening!
Wojownicy słuchając poleceń i obserwując ich "trenera" zaczęli ciąg solidnych ćwiczeń, które każdy bez wahania musiał wykonać
Po zakończeniu rozgrzewki i naostrzeniu pazurów swoje umiejętności ćwiczyli na kukłach imitujących ich rywali sporządzonych z lian zwisających z niemal każdego drzewa położonego na bagiennym terenie, mchu, oraz kęp suchej trawy połączonych ze sobą sokiem z mleczy słynącym ze swojej lepkości
Trening zakończył się gdy złociste słońce (ledwo widoczne z pośród gęstwiny chmur) sięgnęło swojego najwyższego punktu na błekitno-szarym niebie co znaczyło że czworonogi czeka jeszcze połowa dnia, spędzona dla niektórych na polowaniu/patrolu, zajmowaniu się starszyzną, bądź dla większych farciarzy na wylegiwaniu się w posłaniu
Tego dnia wyjątkowo o tym kto pójdzie na patrol lub polowanie nie zadecydowała Księżycowa Gwiazda, a jej zastępczyni Nocna Chmura, co nie zdażało się zbyt często gdyż przywódczyni kiedy tylko była w stanie to sama ogłaszała te informacje. Więc wiadomo było że kotka musiała zająć się czymś poważnym
- Niech wszystkie koty zdolne do samodzielnego polowania się tu zbiorą - mruknęła głośno zastępczyni i po chwili dwadzieścia kotów stanęło przed nią, w tym również jej rudy znajomy czekający na zakończenie tego zgromadzenia by móc porozmawiać z kotką - Dzisiaj na patrol wokół granicy naszego klanu posyłam Tygrysią Iskrę i Omszonego Szpona, natomiast nocną wartę pełnić będą Sokole Oko, oraz Srebrna Sadzawka
Wymienione koty posłusznie pokiwały głową i wszyscy udali się na swoje miejsca, a Wilczy Mróz gdy towarzystwo trochę się rozeszło podszedł pewnym krokiem do zastępczyni
- Nocna Chmuro... czy nie chciałabyś iść ze mną na polowanie? - spytał kocur patrząc na kotkę
- Chmm... lekcję z Burzową Łapą mam już z głowy, przydzieliłam już pracę na dziś innym kotom, chyba nie mam już nic ciekawego do zrobienia więc czemu nie - odparła
- Super! Pamiętasz to miejsce, gdzie kiedyś mój mentor szkolił mnie na wojownika?
- Po pierwsze jak mam pamiętać miejsce w którym się szkoliłeś skoro nigdy mi o nim nic nie mówiłeś ptasi móżdżku? A po drugie jestem od ciebie o jedną wiosnę i pięć księżycy młodsza, więc co by się nie stało NIE mogłam zobaczyć Cię z twoim mentorem ptasi móżdżku - mruknęła kotka ze śmiechem
- Aaaaa no tak to nie ma sensu... W takim razie ci je pokaże, jest tam dużo drzew, nór i kryjówek gdzie chowa się zazwyczaj całkiem sporo gryzoni!- No dobra, ale jak Cię jakiś szczur ugryzie to ja nie mam z tym nic wspólnego gryzoniu!
- miauknęła ironicznie Nocna Chmura, po czym pobiegła za rudym kocurem
--○--
- Chmura... pamiętasz to miejsce prawda?... - powiedział zwalniając Wilczy Mróz patrząc na otaczającą ich okolice
- Te same charakterystyczne dwa dęby... i ta rzeczka... - zaczęła mówić kotka
-... to miejsce w którym się poznaliśmy - dokończył za nią kocur przypominając sobie wszystkie przeżyte w towarzystwie zastępczyni wiosny... dopiero teraz zrozumiał jak bardzo kotka wpłynęła na jego życie
- Pamiętasz gdy wzięłam Cię za wiewiórkę? - mruknęła Nocna Chmura wpatrzona w pamiętne miejsce
- No pewnie! Teraz mogę stwierdzić że masz pecha do mojego ogona
- A raczej twój ogon do mnie - mruknęła zastępczyni
- Do dziś pamiętam minę twojego mentora gdy chciał mnie upolować, ale okazało się że nie jestem jedzeniem...
- Apropo jedzenia... - szepnęła Nocna Chmura rozpłaszczając się na ziemi - czujesz to?
Wilczy Mróz wiedziony swoim zmysłem węchu i słowami przyjaciółki przywarł do ziemi, wysuwając rząd ostrych jak brzytwa pazurów
- To nie jest zapach myszy, nornicy ani wiewiórki... to coś większego, może wyskoczymy razem?
- Mhm, na trzy - szepnął kocur nie odrywając ślepiów od chwiejącej się trawy - raz... dwa... trzy!
Na sygnał koty zwinnym, szybkim ruchem wyskoczyły zza trawy i razem powaliły zwierzynę owianą ciężkim zapachem, która okazała się być...
- To borsuk - powiedział spokojnie Wilczy Mróz nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji - zaraz, zaraz...-
- TO BORSUK! - Krzyknął nagle opamiętując się kocur
- Skoro już to odkryłeś geniuszu to może pomógłbyś mi go z tąd odpędzić! - Fuknęła Nocna Chmura sycząc i prychając na znacznie większe od niej czarno - białe zagrożenie
- A no tak... już Ci pomagam! - odmruknął rudy kot i podchodząc do borsuka zjeżył sierść na karku i zaczął na niego syczeć
Niestety zwierzę nie mimo starań wojowników nie chciało odejść i nie zważając na zaczepki kotów leżało jedynie patrząc agresywnie na kudłate czworonogi
- Co z tym borsukiem jest nie tak? Założę się że każdy inny zaatakowałby nas lub odszedł...
- Nie wie- Chwila widzisz to?!
- Co?
- Przypatrz się mu... - powiedział rudy oddalając się trochę od zwierzęcia
- Ona ma młode... - mruknęła cicho zastępczyni widząc małe puszyste kulki leżące pod borsukiem... A właściwie "borsuczycą"
- I co teraz zrobimy?
- Chmm może spróbujemy ją z tąd przegonić... ale na spokojnie - odpowiedziała mu kotka, która również cofnęła się o kilka łap w tył i zaczęła cicho miauczeć patrząc wyrozumiale na stworzenie
Borsucza mama chyba zrozumiała o co chodzi bo odszedła niosąc w pysku (i na grzbiecie) dzieci w stronę lasu
- Nie sądziłam, że tak łatwo pójdzie... - powiedziała po chwili Nocna Chmura lekko zdziwiona nie odwracając pysku od lasu do którego weszła przed momentem zwierzyna
- Ja też nie... ale to lepiej dla nas, w końcu zagrożenie mamy z głowy i możemy w spokoju polować
- Masz rację, nie chciałabym wrócić gdy już będzie ciemno... - powiedziała nie pewnie kotka
--○--
Szczęście wyraźnie im sprzyjało ponieważ nim się obejrzeli złapali już kilka myszy, a nawet jednego chomika polnego. Każdy kot po takim polowaniu wraca zadowolony, ale Nocna Chmura jakoś zpochmurniała
- Wszystko okej? - spytaj zaniepokojony stanem przyjaciółki kocur
- Mhm... ech... Nie, nie jest okej - odpowiedziała mu kotka
- Co się stało?
- Może to dziwnie zabrzmi, ale mam takie wrażenie jakbym straciła węch... znaczy chodzi mi o to że nie mogę odróżnić poszczególnych zapachów zwierząt... no bo gdyby wszystko było w porządku to odczułabym zapach borsuka jak i tych wszystkich myszy... przecież prawie wszystko złapałeś ty...
- Węch... chmm... Byliśmy zeszłego dnia u medyczki... wokół jej legowiska roznosi się wiele różnych zapachów może to przez nie? Nie jestem pewny, ale takie dolegliwości znikają po kilku dniach, więc może będziesz musiała na chwilę zrobić sobie wolne od polowania? - zaproponował Wilczy Mróz patrząc troskliwie na Nocną Chmurę- Mam zrobić sobie wolne? Ale ja nie mogę... co jeśli Księżycowa Gwiazda jeszcze przez te kilka dni będzie zajmować się tym dziwnym snem, który wyśniła?... ja po prostu muszę być na straży, nie mogę od tak zrobić sobie przerwy...
- Zaraz, to ty wiesz co jest powodem "nieobecności" Księżycowej Gwiazdy?
- No nie do końca, wiem tylko że stara się rozszyfrować jakąś przepowiednie, której treść usłyszała we śnie...
- Aha... ech... przywódcy to muszą mieć ciekawe życie, codziennie jakieś tajemnice do odkrycia, przepowiednie do zrozumienia, kontakty z przywódcami innych klanów...
- Może ci się tak wydaje, ale to życie wiąże się z mnóstwem zobowiązań... i dlatego nie mogę odpoczywać dłużej niż tak jak do tej pory jest
- Wiesz, że będzie ci ciężko bez właściwego węchu... Ale pamiętaj ZAWSZE możesz na mnie liczyć! - powiedział entuzjastycznie kocur
- Wiem, dziękuję a teraz może wracajmy już z tymi myszami bo jeszcze nam uciekną - odmruknęła mu kotka, której chumor wrócił
- Teraz już raczej nie uciekną, ale masz rację wracajmy
- Ech przecież wiesz, że żartowałam! A teraz naprawdę muszę już iść - powiedziała Nocna Chmura uśmiechając się do Wilczego Mroza
- No okej... do zobaczenia - mruknął kot do odchodzącej kotki, a sam jeszcze przez chwilę siedział smętnie patrząc na złapane gryzonie
- Ech... no więc muszę was teraz wszystkie sam odnieść - powiedział obojętnie do nie żywych już stworzeń
- Może ci pomóc? - spytał nagle z nikąd znajomy mu kot
- Burzowa Łapa? Co ty tu robisz?
- Ja Emm... no bo...
- Dobra nie tłumacz się, skoro już tu przyszedłeś to weź część tych myszy do pyska i chodź!
- Dobła! - odpowiedział kociak wsadzając nie dwie, a trzy stworzenia do pyszczka po szybko podreptał za starszym kocurem
Narezoni
Blog o kotach
niedziela, 29 września 2019
czwartek, 19 września 2019
Od Księżycowej Gwiazdy do Wilczego Mroza
Słońce schylało się już ku widnokręgowi. Niebo przybrało barwy niebiesko - purpurowe, a wiatr był silny.
Księżycowa Gwiazda wraz z Modrzewiowym Sercem wygrzewali się na kamieniu, znajdującym się niedaleko wyjścia z obozu.
Nagle kotka podniosła się na cztery łapy i porządnie przeciągnęła. Wojownik za to wyciągnął pazury i zaczął nimi skrobać po głazie aby je zaostrzyć.
- Wiesz co, Modrzewiowe Serce? - zapytała nagle przywódczyni
- No? - mruknął wojownik
- Spać mi się chcę - miauknęła jednocześnie ziewając
- To idź spać - zaśmiał się - Powiem Nocnej Chmurze aby się do wieczora wszystkim zajęła
- Dziękuje - odpowiedziała i dotknęła czule końcówką ogona jego barku
- Dobranoc
- Dobraaaaanoooc...- ziewnęła i skierowała się do legowiska
Nagle, obok kotki pojawił się inny kocur. Jego futro miało kolor szaro-czarny, a on sam był lekko rozmazany i lśnił gwiazdami. Ona przecież śni! Dlaczego się odrazu nie domyśliła?
Kocur popatrzył się na przywódczynię i powiedział:
- Drzewo i księżyc dwoma się staną, dwie gwiazdy lśnić będą najjaśniej na niebie. Niezwykła moc będzie nawiedzać, wypełniać się będą przepowiednie...
I zniknął tak szybko jak się pojawił, a cała wizja zaczęła się rozmywać. Po chwili kotka wzięła głęboki oddech, otworzyła oczy i znalazła się z powrotem w swoim legowisku.
Musi o tym powiedzieć medyczce.
Przywódczyni przecisnęła się przez bluszcz i poszła do kamienia, na którym siedziała ze swoim partnerem. Niebo robiło się już powoli szarawe, a zimna rosa osiadała na trawie. W krótce więc nastanie ranek. Kotka rozejrzała się po obozie i usiadła na głazie. Wszystkie koty spały wygodnie w swoich legowiskach.
O co mogło chodzić temu kocurowi ze snu? Drzewo i księżyc dwoma się staną...drzewo? Księżyc? Przecież to nie ma żadnego sensu...dwie gwiazdy będą najjaśniej lśnić...Chodzi o koty z Klanu Gwiazdy? W końcu to są gwiazdy...I o jaką przepowiednie mu może chodzić?
Nagle rozważania kotki przerwał głos jakiegoś kota.
- Księżycowa Gwiazdo? Nie możesz spać? - spytała Paprociowa Plama
- No...słuchaj, Klan Gwiazdy odwiedził mnie we śnie - powiedziała cicho na wypadek gdyby jakiś inny wojownik słuchał
W oczach medyczki pojawił się błysk ciekawości.
- Jeśli powiedzieli coś niezrozumiałego, to musisz poczekać i sama to wyjaśnić. Ja nie mogę pomóc. Jak chcesz, to możesz iść dziś ze mną do Księżycowego Kamienia - mruknęła równie cicho
- Dobrze, ale to później...-odpowiedziała z uśmiechem
Tuż obok przywódczyni znajdował się Modrzewiowe Serce. Postanowił dla bezpieczeństwa odprowadzić partnerkę i poczekać na nią.
- Musisz tam iść? - spytał kocur
- Muszę, mam pewną sprawę do wyjaśnienia z Klanem Gwiazd - odpowiedziała zdeterminowana
- No trudno...to idź. Będę tu na ciebie czekał - mruknął troskliwie
Kotka obróciła się i położyła głowę na barku wojownika. Potem cofnęła się i weszła do Jaskini Tysiąca Gwiazd.
Wydawało się jakby mrok ją pochłaniał. Tunel do jaskini był wąski, mokry, ciemny i ciasny, co sprawiało nie mały dyskomfort. Oczy przywódczyni, mimo że przyzwyczajone do ciemności, nie były na nic potrzebne. Trzeba było kierować się dotykiem.
Wąsy kotki w pewnym momencie zaczęły się ocierać o skały. Niewiele dalej przywódczyni musiała pełznąć brzuchem przy zimnym podłożu.
Nagle tunel urwał się i do oczu kotki dostał się przeraźliwie biały blask. Księżycowy Kamień lśnił co oznaczało, że nadeszła północ.
Księżycowa Gwiazda bez zastanowienia podeszła do niego, dotknęła nosem, położyła się i zasnęła.
Poraz kolejny obok niej pojawił się inny kot. Teraz to była...Liściasta Sadzawka?
- Mamo? - spytała przerażona
- Ja wiem, że to wszystko jest niezrozumiałe. Ale skarbie, nie liczą się rzeczy...liczą się twoi bliscy...- mruknęła i rozpłynęła się w powietrzu
Przywódczyni siedziała zdezorientowana. Rozglądnęła się jeszcze kilka razy po polanie, próbując zapamiętać każdy szczegół. Sen znowu zaczął się rozmazywać i wkrótce znowu poczuła pod sobą zimną, kamienną podłogę. Szybko wstała i wyszła z jaskini.
Przy wyjściu, tak jak obiecał, stał Modrzewiowe Serce.
- I jak? - spytał wstając i otrzepując się z trawy
- Hm...jeszcze gorzej niż poprzednio. Wracajmy do obozu, muszę pomyśleć - mruknęła niezadowolona
- No dobrze - odpowiedział kocur i dotknął czule kotkę końcówką ogona
Księżycowa Gwiazda wraz z Modrzewiowym Sercem wygrzewali się na kamieniu, znajdującym się niedaleko wyjścia z obozu.
Nagle kotka podniosła się na cztery łapy i porządnie przeciągnęła. Wojownik za to wyciągnął pazury i zaczął nimi skrobać po głazie aby je zaostrzyć.
- Wiesz co, Modrzewiowe Serce? - zapytała nagle przywódczyni
- No? - mruknął wojownik
- Spać mi się chcę - miauknęła jednocześnie ziewając
- To idź spać - zaśmiał się - Powiem Nocnej Chmurze aby się do wieczora wszystkim zajęła
- Dziękuje - odpowiedziała i dotknęła czule końcówką ogona jego barku
- Dobranoc
- Dobraaaaanoooc...- ziewnęła i skierowała się do legowiska
--○--
Kotka przeciągnęła się raz jeszcze, poprawiła mech i zwinęła w kłębek.
--○--
Przywódczyni obudziła się. Zdezorientowana obróciła się wokół siebie i zdenerwowana stwierdziła, że nie znajduje się we własnym legowisku. Zamiast tego, stała na polanie, którą księżyc oświetlał w barwach niebieskich. Przed nią znajdowało się gigantyczne drzewo, które rzucało na nią cień. Nagle, obok kotki pojawił się inny kocur. Jego futro miało kolor szaro-czarny, a on sam był lekko rozmazany i lśnił gwiazdami. Ona przecież śni! Dlaczego się odrazu nie domyśliła?
Kocur popatrzył się na przywódczynię i powiedział:
- Drzewo i księżyc dwoma się staną, dwie gwiazdy lśnić będą najjaśniej na niebie. Niezwykła moc będzie nawiedzać, wypełniać się będą przepowiednie...
I zniknął tak szybko jak się pojawił, a cała wizja zaczęła się rozmywać. Po chwili kotka wzięła głęboki oddech, otworzyła oczy i znalazła się z powrotem w swoim legowisku.
Musi o tym powiedzieć medyczce.
Przywódczyni przecisnęła się przez bluszcz i poszła do kamienia, na którym siedziała ze swoim partnerem. Niebo robiło się już powoli szarawe, a zimna rosa osiadała na trawie. W krótce więc nastanie ranek. Kotka rozejrzała się po obozie i usiadła na głazie. Wszystkie koty spały wygodnie w swoich legowiskach.
O co mogło chodzić temu kocurowi ze snu? Drzewo i księżyc dwoma się staną...drzewo? Księżyc? Przecież to nie ma żadnego sensu...dwie gwiazdy będą najjaśniej lśnić...Chodzi o koty z Klanu Gwiazdy? W końcu to są gwiazdy...I o jaką przepowiednie mu może chodzić?
Nagle rozważania kotki przerwał głos jakiegoś kota.
- Księżycowa Gwiazdo? Nie możesz spać? - spytała Paprociowa Plama
- No...słuchaj, Klan Gwiazdy odwiedził mnie we śnie - powiedziała cicho na wypadek gdyby jakiś inny wojownik słuchał
W oczach medyczki pojawił się błysk ciekawości.
- Jeśli powiedzieli coś niezrozumiałego, to musisz poczekać i sama to wyjaśnić. Ja nie mogę pomóc. Jak chcesz, to możesz iść dziś ze mną do Księżycowego Kamienia - mruknęła równie cicho
- Dobrze, ale to później...-odpowiedziała z uśmiechem
--○--
Pręgowana, szara kotka znajdowała się przed wejściem do jaskini. Jej krótkie futro delikatnie falowało pod wpływem wiatru wydostającego się z ciemnej dziury. Oczy miała lekko przymrużone jakby chciała dostrzec coś ciekawego znajdującego się w mroku. Srebna Skóra już od kilku minut znajdowała się na niebie, a księżyc w kształcie pazura kota oświetlał wszystko. Oświetlał tak jak we śnie...Tuż obok przywódczyni znajdował się Modrzewiowe Serce. Postanowił dla bezpieczeństwa odprowadzić partnerkę i poczekać na nią.
- Musisz tam iść? - spytał kocur
- Muszę, mam pewną sprawę do wyjaśnienia z Klanem Gwiazd - odpowiedziała zdeterminowana
- No trudno...to idź. Będę tu na ciebie czekał - mruknął troskliwie
Kotka obróciła się i położyła głowę na barku wojownika. Potem cofnęła się i weszła do Jaskini Tysiąca Gwiazd.
Wydawało się jakby mrok ją pochłaniał. Tunel do jaskini był wąski, mokry, ciemny i ciasny, co sprawiało nie mały dyskomfort. Oczy przywódczyni, mimo że przyzwyczajone do ciemności, nie były na nic potrzebne. Trzeba było kierować się dotykiem.
Wąsy kotki w pewnym momencie zaczęły się ocierać o skały. Niewiele dalej przywódczyni musiała pełznąć brzuchem przy zimnym podłożu.
Nagle tunel urwał się i do oczu kotki dostał się przeraźliwie biały blask. Księżycowy Kamień lśnił co oznaczało, że nadeszła północ.
Księżycowa Gwiazda bez zastanowienia podeszła do niego, dotknęła nosem, położyła się i zasnęła.
--○--
Zimny wiatr smagał kępki futra na karku kocicy. Jej oczy mocno łzawiły, a ona sama siedziała znowu przed drzewem. Lecz teraz, wizja była bardziej wyrazista. To drzewo miało igły! Przywódczyni rozglądnęła się i podeszła do jego pnia. Tuż pod nim leżało...piórko? I kamień? O co chodzi?Poraz kolejny obok niej pojawił się inny kot. Teraz to była...Liściasta Sadzawka?
- Mamo? - spytała przerażona
- Ja wiem, że to wszystko jest niezrozumiałe. Ale skarbie, nie liczą się rzeczy...liczą się twoi bliscy...- mruknęła i rozpłynęła się w powietrzu
Przywódczyni siedziała zdezorientowana. Rozglądnęła się jeszcze kilka razy po polanie, próbując zapamiętać każdy szczegół. Sen znowu zaczął się rozmazywać i wkrótce znowu poczuła pod sobą zimną, kamienną podłogę. Szybko wstała i wyszła z jaskini.
Przy wyjściu, tak jak obiecał, stał Modrzewiowe Serce.
- I jak? - spytał wstając i otrzepując się z trawy
- Hm...jeszcze gorzej niż poprzednio. Wracajmy do obozu, muszę pomyśleć - mruknęła niezadowolona
- No dobrze - odpowiedział kocur i dotknął czule kotkę końcówką ogona
poniedziałek, 16 września 2019
Od Nocnej Chmury do Księżycowej Gwiazdy
Po spotkaniu z przyjacielem Nocna Chmura długo rozmyślała o tym w jaki sposób mogłaby pomóc mu dowiedzieć się prawdy o jego ojcu.
Zaraz o świcie wstała szybko napiła się rosy z kwiatów i pobiegła do legowiska uczniów gdzie czekał już na nią gotowy na nową lekcję jej brat.
- To co idziemy? - zapytał widząc siostrę kociak
- Tak! Chodź za mną!
- Chyba nie muszę Ci powtarzać co robić? - spytała patrząc na Burzową Łapę
- Nie... - odpowiedział kotek przyjmując pozę do skoku, a chwilę później niósł już w pysku brązową niczym kora drzewa mysz polną
- Szybko się uczysz!
- Mhm - mruknął kot odkładając mysz przy łapach zastępczyni i ruszając na następne polowanie.
W tym czasie jego siostra obserwowała teren i pilnowała łupów brata, w duszy jednak wciąż zastanawiała się co może zrobić dla Wilczego Mroza...
- Co to? - oderwał ją od przemyśleń głos Burzowej Łapy który przyniósł do niej dwa średniej wielkości jaja
- To... to jest chyba jajo przepiórki chmm... ciekawe skąd się tu wzięło... no cóż trzeba będzie komuś o tym powiedzieć a teraz odłóż proszę jajka tam gdzie je znalazłeś
- Dobrze
Kociak posłusznie odłożył jajka na miejsce i razem z siostrą kontynuowali szkolenie jeszcze przez parę godzin, po czym wrócili do obozu gdzie Nocna Chmura zostawiła brata i poszła w stronę ciemnych gąszczy gdzie mieściło się legowisko jej rudego znajomego
- Cześć! Długo dzisiaj nad tym wszystkim myślałam i doszłam do wniosku że może starszyzna będzie coś wiedzieć na temat twojego taty - oznajmiła kotka
- Świetnie, myślę że to może być dobry pomysł moja matka często spotykała się z Zakurzonym Cierniem
- Dobrze, więc najpierw pójdźmy do niego - powiedziała czarna kotka z entuzjazmem i oboje pobiegli do starszego kocura mieszkającego razem z innymi starymi kotami w legowisku. Za mniej niż pięć mruknięć dotarli przed pomieszczenie, Nocna Chmura łapą przesunęła pokrywający przejście dziko kwitnący bluszcz a im oczom ukazał się widok odpoczywających właśnie kilku uczniów, oraz starszyzny w tym również Zakurzonego Ciernia. Dwójka podeszła do niego i zaczęła rozmowę
- Przepraszam... - mruknął do ciemnego kocura Wilczy Mróz próbując zwrócić na siebie jego uwagę
Kocur pomyślnie wstał z posłania i spojrzał na jego "gości"
- Jestem Wilczy Mróz, syn Liściastej Zamieci... pamiętasz mnie?
- W rzeczy samej, owszem pamiętam Cię tak samo jak twoją matkę... ech była niesamowitą kocicą, lecz zmarła gdy byłeś jeszcze kociakiem... ale chyba nie przyszliście tutaj po to by wspominać stare czasy - odpowiedział schrypniętym głosem patrząc na dwa dorosłe koty stojące przed nim
- No nie do końca - powiedziała zastępczyni
- Chcieliśmy dowiedzieć się czegoś... czegokolwiek o moim ojcu - w tej chwili mina siedzącego na wprost nich kocura zmieniła się przybrała poważny można powiedzieć że trochę agresywny wyraz
- Obiecałem Liściastej Zamieci, że nikomu nic o nim nie powiem! Więc jeśli nie szukacie kłopotów to już idźcie! - warknął groźnie Zakurzony Cierń pokazując przy tym swoje kły, które mimo że kilku mu brakowało nadal wyglądały na ostre
Obawiając się przede wszystkim o zdrowie kocura, który był w takim wieku przy którym wszelkie złości i stres mogły poważnie odbić się na jego zdrowiu, rudy wraz z zastępczynią wyszli pośpiesznie z sali jedynie mrucząc jakieś swego rodzaju pożegnanie
- No i co teraz... kto jeszcze mógłby coś wiedzieć?
- Może spytamy się Paprociowej Plamy? Jest medyczką, więc może coś wie...
- Ech...nie mamy już za bardzo co zrobić to możemy iść, ale nie zdziwiłbym się gdyby ona również nie chciała nic zdradzić - wymamrotał zniechęcony Wilczy Mróz z opuszczoną głową
- Nie zaszkodzi spróbować, podnieś tą głowę i chodź! Sam zawsze wszystkim pomagasz, a teraz chcesz się tak po prostu poddać?... To do ciebie nie podobne...- powiedziała stanowczym tomem kotka patrząc w jego bursztynowe oczy
- Mhm... masz rację! Nie mogę z byle powodu zrezygnować... ja... my... - spojrzał w tym momencie na przyjaciółkę - poznamy prawdę!
- No i znów jesteś sobą! - zaśmiała się Nocna Chmura biegnąc do posłania medyczki
- Ej! Poczekaj! - krzyknął do niej kocur biegnąc parę ogonów dalej
Nocna Chmura przybyła na miejsce pierwsza, poczekała na rudego towarzysza i delikatnie rozsunęła zarośla stanowiące wejście do legowiska.
Ze środka do ich nozdrzy dotarł słodki delikatny zapach stokrotek. Medyczka pewnie jak codziennie wróciła ze zbiorów i zajęła się przyrządzaniem kolejnego lekarstwa. Przez dłuższą chwilę dwa koty stały przed drzwiczkami i w ciszy czekali na pojawienie się Paprociowej Plamy
Nagle bluszcz poruszył się i wyszła z niego kotka.
- Przepraszam że nie wychodziłam, ale musiałam skończyć pewną mieszankę gdybym choć na chwilę odeszła nic by z niej nie wyszło, ale teraz wejdźcie do środka i opowiedzcie o co chodzi - powiedziała pośpiesznie kotka spowrotem wchodząc do środka
- A więc?
- My chcielibyśmy się czegoś dowiedzieć o moim ojcu - serdecznie oznajmił Wilczy Mróz
- Ach... niestety nie mogę wam udzielić takich informacji
- Bardzo prosimy! To w końcu jego rodzic, czy kot nie ma prawa wiedzieć kim byli jego rodzice? - odpowiedziała jej opryskliwie Nocna Chmura
Kocica wzięła wdech i usiadła na miękkiej poduszce z mchu
- Ech... no dobrze, ale musicie mi obiecać, a zwłaszcza ty Wilczy Mrozie, że nikomu nie powiecie że to ja wam to zdradziłam - Prychnęła medyczka patrząc z poważną miną na dwójkę zapatrzoną w nią wielkimi ślepiami
- Twój ojciec urodził się bodajże osiem wiosen temu był wielkim kocurem o rdzawym umaszczeniu i pięknymi lazurowymi oczami.
Świetnie walczył sprawiał wrażenie wiecznie gotowego do walki, wszystkie koty bez wyjątku go znały i szanowały do pewnego momentu... - w tym momencie kotka zamknęła oczy i cała radość znikła z jej twarzy
- Paprociowa Plamo co było dalej! - Spytała zastępczyni podczas gdy jej rudy towarzysz widocznie pogrążył się w marzeniach, możliwe że nawet wyobrażał sobie jak wyglądał jego tata
- Ech... Pewnego dnia przyszedł do mnie i innych kotów bardzo szczęśliwy, wracał właśnie z polowania, ale to nie był powód jego radości... opowiedział nam o swoim spotkaniu z
Liściastą Zamiecią i zdradził nam że właśnie wyznali sobie miłość z początku wszyscy mu gratulowaliśmy i życzyliśmy szczęścia, ale skrycie dostrzegałam w nim coś dziwnego, był jakiś taki... inny? Ten jego uśmiech... on był po prostu straszny! Ech... Nie wiem jak to wyjaśnić, szczerze czułam że coś jest nie tak i nie myliłam się... - opowiedziała kotka nagle milknąc
- Paprociowa Plamo! Paprociowa Plamo! - Krzyczeli Wilczy Mróz i Nocna Chmura, ale kocica nie reagowała na wołania
- Przykro mi ale to wszystko co mogłam dla was zrobić, to wszystko jest za trudne by o tym mówić... chciałabym żebyście wyszli... jeszcze raz przepraszam - mruknęła niemrawo i pokazała kotom drzwi, które natychmiastowo po ich wyjściu zamknęła
- To było dziwne...
- Bardzo dziwne! Ale w końcu czegoś się dowiedziałem, myślę że narazie dam sobie spokój z tym śledztwem, nie chce żeby wszystkie koty w klanie miały mi za złe doprowadzenie do tego stanu starszyzny i medyczki! - Odpowiedział entuzjastycznie kocur - Nocna Chmuro...
- Chę?
- Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję gdyby nie ty to nigdy bym się o tym nie dowiedział!
- Od czego są przyjaciele? - mruknęła szczęśliwa kotka, poczym oboje w dobrym nastroju poszli każdy do swojego legowiska odpocząć po tym wyczerpującym dniu.
Zaraz o świcie wstała szybko napiła się rosy z kwiatów i pobiegła do legowiska uczniów gdzie czekał już na nią gotowy na nową lekcję jej brat.
- To co idziemy? - zapytał widząc siostrę kociak
- Tak! Chodź za mną!
--○--
Wkrótce rodzeństwo doszło do tego samego drzewa przy którym jeden księżyc temu młody uczeń złapał swoją pierwszą zdobycz - Chyba nie muszę Ci powtarzać co robić? - spytała patrząc na Burzową Łapę
- Nie... - odpowiedział kotek przyjmując pozę do skoku, a chwilę później niósł już w pysku brązową niczym kora drzewa mysz polną
- Szybko się uczysz!
- Mhm - mruknął kot odkładając mysz przy łapach zastępczyni i ruszając na następne polowanie.
W tym czasie jego siostra obserwowała teren i pilnowała łupów brata, w duszy jednak wciąż zastanawiała się co może zrobić dla Wilczego Mroza...
- Co to? - oderwał ją od przemyśleń głos Burzowej Łapy który przyniósł do niej dwa średniej wielkości jaja
- To... to jest chyba jajo przepiórki chmm... ciekawe skąd się tu wzięło... no cóż trzeba będzie komuś o tym powiedzieć a teraz odłóż proszę jajka tam gdzie je znalazłeś
- Dobrze
Kociak posłusznie odłożył jajka na miejsce i razem z siostrą kontynuowali szkolenie jeszcze przez parę godzin, po czym wrócili do obozu gdzie Nocna Chmura zostawiła brata i poszła w stronę ciemnych gąszczy gdzie mieściło się legowisko jej rudego znajomego
- Cześć! Długo dzisiaj nad tym wszystkim myślałam i doszłam do wniosku że może starszyzna będzie coś wiedzieć na temat twojego taty - oznajmiła kotka
- Świetnie, myślę że to może być dobry pomysł moja matka często spotykała się z Zakurzonym Cierniem
- Dobrze, więc najpierw pójdźmy do niego - powiedziała czarna kotka z entuzjazmem i oboje pobiegli do starszego kocura mieszkającego razem z innymi starymi kotami w legowisku. Za mniej niż pięć mruknięć dotarli przed pomieszczenie, Nocna Chmura łapą przesunęła pokrywający przejście dziko kwitnący bluszcz a im oczom ukazał się widok odpoczywających właśnie kilku uczniów, oraz starszyzny w tym również Zakurzonego Ciernia. Dwójka podeszła do niego i zaczęła rozmowę
- Przepraszam... - mruknął do ciemnego kocura Wilczy Mróz próbując zwrócić na siebie jego uwagę
Kocur pomyślnie wstał z posłania i spojrzał na jego "gości"
- Jestem Wilczy Mróz, syn Liściastej Zamieci... pamiętasz mnie?
- W rzeczy samej, owszem pamiętam Cię tak samo jak twoją matkę... ech była niesamowitą kocicą, lecz zmarła gdy byłeś jeszcze kociakiem... ale chyba nie przyszliście tutaj po to by wspominać stare czasy - odpowiedział schrypniętym głosem patrząc na dwa dorosłe koty stojące przed nim
- No nie do końca - powiedziała zastępczyni
- Chcieliśmy dowiedzieć się czegoś... czegokolwiek o moim ojcu - w tej chwili mina siedzącego na wprost nich kocura zmieniła się przybrała poważny można powiedzieć że trochę agresywny wyraz
- Obiecałem Liściastej Zamieci, że nikomu nic o nim nie powiem! Więc jeśli nie szukacie kłopotów to już idźcie! - warknął groźnie Zakurzony Cierń pokazując przy tym swoje kły, które mimo że kilku mu brakowało nadal wyglądały na ostre
Obawiając się przede wszystkim o zdrowie kocura, który był w takim wieku przy którym wszelkie złości i stres mogły poważnie odbić się na jego zdrowiu, rudy wraz z zastępczynią wyszli pośpiesznie z sali jedynie mrucząc jakieś swego rodzaju pożegnanie
- No i co teraz... kto jeszcze mógłby coś wiedzieć?
- Może spytamy się Paprociowej Plamy? Jest medyczką, więc może coś wie...
- Ech...nie mamy już za bardzo co zrobić to możemy iść, ale nie zdziwiłbym się gdyby ona również nie chciała nic zdradzić - wymamrotał zniechęcony Wilczy Mróz z opuszczoną głową
- Nie zaszkodzi spróbować, podnieś tą głowę i chodź! Sam zawsze wszystkim pomagasz, a teraz chcesz się tak po prostu poddać?... To do ciebie nie podobne...- powiedziała stanowczym tomem kotka patrząc w jego bursztynowe oczy
- Mhm... masz rację! Nie mogę z byle powodu zrezygnować... ja... my... - spojrzał w tym momencie na przyjaciółkę - poznamy prawdę!
- No i znów jesteś sobą! - zaśmiała się Nocna Chmura biegnąc do posłania medyczki
- Ej! Poczekaj! - krzyknął do niej kocur biegnąc parę ogonów dalej
--○--
Siedziba medyczki znajdowała się w środkowej części terytorium klanu Zachodu dookoła niej rosły różne zioła i kwiaty, których kotka używała w swoich lekach, a wokół nich rozciągał się intensywny zapach dzięki któremu każdy nawet nowy obywatel klanu wiedział gdzie mieszka kotka.Nocna Chmura przybyła na miejsce pierwsza, poczekała na rudego towarzysza i delikatnie rozsunęła zarośla stanowiące wejście do legowiska.
Ze środka do ich nozdrzy dotarł słodki delikatny zapach stokrotek. Medyczka pewnie jak codziennie wróciła ze zbiorów i zajęła się przyrządzaniem kolejnego lekarstwa. Przez dłuższą chwilę dwa koty stały przed drzwiczkami i w ciszy czekali na pojawienie się Paprociowej Plamy
Nagle bluszcz poruszył się i wyszła z niego kotka.
- Przepraszam że nie wychodziłam, ale musiałam skończyć pewną mieszankę gdybym choć na chwilę odeszła nic by z niej nie wyszło, ale teraz wejdźcie do środka i opowiedzcie o co chodzi - powiedziała pośpiesznie kotka spowrotem wchodząc do środka
- A więc?
- My chcielibyśmy się czegoś dowiedzieć o moim ojcu - serdecznie oznajmił Wilczy Mróz
- Ach... niestety nie mogę wam udzielić takich informacji
- Bardzo prosimy! To w końcu jego rodzic, czy kot nie ma prawa wiedzieć kim byli jego rodzice? - odpowiedziała jej opryskliwie Nocna Chmura
Kocica wzięła wdech i usiadła na miękkiej poduszce z mchu
- Ech... no dobrze, ale musicie mi obiecać, a zwłaszcza ty Wilczy Mrozie, że nikomu nie powiecie że to ja wam to zdradziłam - Prychnęła medyczka patrząc z poważną miną na dwójkę zapatrzoną w nią wielkimi ślepiami
- Twój ojciec urodził się bodajże osiem wiosen temu był wielkim kocurem o rdzawym umaszczeniu i pięknymi lazurowymi oczami.
Świetnie walczył sprawiał wrażenie wiecznie gotowego do walki, wszystkie koty bez wyjątku go znały i szanowały do pewnego momentu... - w tym momencie kotka zamknęła oczy i cała radość znikła z jej twarzy
- Paprociowa Plamo co było dalej! - Spytała zastępczyni podczas gdy jej rudy towarzysz widocznie pogrążył się w marzeniach, możliwe że nawet wyobrażał sobie jak wyglądał jego tata
- Ech... Pewnego dnia przyszedł do mnie i innych kotów bardzo szczęśliwy, wracał właśnie z polowania, ale to nie był powód jego radości... opowiedział nam o swoim spotkaniu z
Liściastą Zamiecią i zdradził nam że właśnie wyznali sobie miłość z początku wszyscy mu gratulowaliśmy i życzyliśmy szczęścia, ale skrycie dostrzegałam w nim coś dziwnego, był jakiś taki... inny? Ten jego uśmiech... on był po prostu straszny! Ech... Nie wiem jak to wyjaśnić, szczerze czułam że coś jest nie tak i nie myliłam się... - opowiedziała kotka nagle milknąc
- Paprociowa Plamo! Paprociowa Plamo! - Krzyczeli Wilczy Mróz i Nocna Chmura, ale kocica nie reagowała na wołania
- Przykro mi ale to wszystko co mogłam dla was zrobić, to wszystko jest za trudne by o tym mówić... chciałabym żebyście wyszli... jeszcze raz przepraszam - mruknęła niemrawo i pokazała kotom drzwi, które natychmiastowo po ich wyjściu zamknęła
- To było dziwne...
- Bardzo dziwne! Ale w końcu czegoś się dowiedziałem, myślę że narazie dam sobie spokój z tym śledztwem, nie chce żeby wszystkie koty w klanie miały mi za złe doprowadzenie do tego stanu starszyzny i medyczki! - Odpowiedział entuzjastycznie kocur - Nocna Chmuro...
- Chę?
- Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję gdyby nie ty to nigdy bym się o tym nie dowiedział!
- Od czego są przyjaciele? - mruknęła szczęśliwa kotka, poczym oboje w dobrym nastroju poszli każdy do swojego legowiska odpocząć po tym wyczerpującym dniu.
sobota, 14 września 2019
Od Różanej Gwiazdy do Mlecznego Ogona
Promienie słońca padały na futra wojowników znajdujących się w obozie Klanu Wschodu. Kilka kotów właśnie z niego wychodziło zmierzając na patrol i polowanie, a jeszcze inni wyprowadzali uczniów na lekcje.
Różana Gwiazda leżała na głazie i cieszyła się ciepłymi promieniami.
- Różana Gwiazdo? - usłyszała głos za sobą
Wstała powolnie na łapy, obróciła się i dostrzegła swojego zastępcę.
- O co chodzi? - spytała kocura
- Mogłabyś mi pomóc zorganizować patrole i polowania? Kompletnie mi się już wszystko pomieszało - powiedział ze smutkiem
- Nic nie szkodzi - odpowiedziała zeskakując z kamienia - Kogo wysłałeś dziś rano?
- Na patrol poszli Wilczy Nos, Skrzydlate Serce i Podniebna Walka...
- Hm...no dobrze, jest dobrze. A na polowanie?
- Wysłałem wojowników ze starszymi uczniami aby oni też się nauczyli polować - odpowiedział
- No i super, myślałam, że wysłałeś karmicielki albo starszyznę - zaśmiała się - przecież dobrze ci idzie, o co chodzi?
- No bo ja nie wiem kogo wysłać na patrol i polowanie wieczorne...- mruknął
- Słuchaj, koty w naszym klanie umieją mówić. Zapytaj się ich poprostu - odpowiedziała z uśmiechem
- Serio?
- Serio, serio - miauknęła
- Noo...dobrze, to ja... idę do legowiska wojowników - odpowiedział
- A, jeszcze jedno. Jak spotkasz mentorów mojego rodzeństwa to weź im powiedz, żeby stawili się w moim legowisku z raportem
- Jasne, a oprócz tego to nie mamy nic do roboty, tak? - spytał ciekawski
- No w sumie...możemy trochę umocnić legowiska i żłobek...a właśnie, jak ogólnie mają się uczniowie?
- Bardzo dobrze, świetnie im idzie - powiedział z uśmiechem
- Dobrze, to ja idę jeszcze to medyczki, a ty leć robić swoje - mruknęła zadowolona
- Tak, o co chodzi? - spytała zbliżając się do przywódczyni
- A w sumie to nic...tak przyszłam pogadać...brakuje ci jakichś ziół? - spytała próbując znaleść sobie zajęcie
- Tak...trochę mi ich ubyło, poszłabyś ze mną je pozbierać? - spytała przywódczynię
- Tak, jasne, i tak nie mam nic ciekawego do roboty - mruknęła
- No i fajnie, chodź - miauknęła wychodząc ze swojego legowiska
- Już idę! - powiedziała i wyszła za medyczką
Dwie kotki zmierzały w stronę łąk położonych niedaleko ich skrawka lasu.
- Najpierw trzeba znaleść liście buku abyśmy mogły przenieść inne zioła. Później trzeba poszukać...krwiściąga, żarnowca miotlastego, stokrotkę, trochę patyków i duuuuużo pajęczyny - odpowiedziała do kotki
- Co to żarnowiec miotlasty i krwiściąg? - spytała przywódczyni patrząc się na medyczkę
- Żarnowiec to taki krzak z żółtymi kwiatami, a krwiściąg to takie...taki krzaczek z dużą ilością zielonych liści - powiedziała z uśmiechem
- Ta...udajmy, że wiem o co chodzi - mruknęła przywódczyni i zaczęła się śmiać
- Słuchaj, wiesz jak wygląda patyk - zatrzymała się nagle - potrzebuję kilka. Mogłabyś mi ich poszukać? Ja poszłabym na łąkę pozrywać to czego mi potrzeba
- A nic ci się nie stanie? W sensie wiesz, potrzebujemy medyczki - mruknęła
- Nie, znam najbezpieczniejsze kryjówki. A teraz idź bo słońce już zaczyna się zniżać - pospieszyła przywódczynię
- Już, już...pozbierać ci pajęczyny? - spytała odchodząc w stronę lasu
- Pewnie, pajęczyny nigdy za wiele - mruknęła
Jej głos ledwo dotarł do uszu przywódczyni, a sama jej postać zniknęła gdy tylko weszła w głąb lasu.
- Mam pozbierać pajęczynę i patyki...mówiła też coś o liściach buka...te też mogę zebrać - mruknęła sama do siebie
Zatrzymała się i popatrzyła po poszyciu leśnym. Wzięła w pysk kilka patyków i zaniosła je na tymczasowy stosik. Rozglądnęła się jeszcze kilka razy, wzięła małą gałązkę i z różnych krzaków zaczeła zbierać lepką pajęczynę.
Po kilku chwilach, patyk zmienił się w biało-szarą, zdeformowaną kulkę. Kotka wzięła kilka gałązek do pyska i poszła w stronę polany, szukając wzrokiem medyczki.
Nie trzeba było długo czekać. Kotla stała na samym środku łąki i zrywała jakiś kwiat.
Przywódczyni podeszła do niej i położyła patyki obok.
- O, dziękuję. Ja też zebrałam trochę pajęczyny - mruknęła i pokazała dużego liścia, na którym się znajdowała - Ściągnij ją z patyka i ją połóż
- Dobrze - mruknęła i zaczęła nieudolnie się do niej przyklejać
Nagle do uszu kotek dobiegł przeraźliwy krzyk od strony lasu. Krzyk ucznia. Zaraz do niego dołączył też krzyk wojownika.
Kotki szybko zostawiły wszystko i ile sił w łapach pobiegły wgłąb dużych, iglastych drzew. Nagle do ich oczu dotarł przeraźliwy obraz. Mały kociak leżał w kałuży krwi, a jego mentor miał pełno ran na sobie.
- CO TU SIĘ STAŁO?! - krzyknęła przerażona przywódczyni
- Orzeł...- mruknął wojownik i opadł na ziemię
- Liściasta Sadzawko, biegnij szybko po zioła, ja spróbuję coś zrobić - powiedziała zdesperowana kotka
Nagle sobie uświadomiła kim był owy uczeń. To była jej siostra...Mglista Łapa...
Różana Gwiazda leżała na głazie i cieszyła się ciepłymi promieniami.
- Różana Gwiazdo? - usłyszała głos za sobą
Wstała powolnie na łapy, obróciła się i dostrzegła swojego zastępcę.
- O co chodzi? - spytała kocura
- Mogłabyś mi pomóc zorganizować patrole i polowania? Kompletnie mi się już wszystko pomieszało - powiedział ze smutkiem
- Nic nie szkodzi - odpowiedziała zeskakując z kamienia - Kogo wysłałeś dziś rano?
- Na patrol poszli Wilczy Nos, Skrzydlate Serce i Podniebna Walka...
- Hm...no dobrze, jest dobrze. A na polowanie?
- Wysłałem wojowników ze starszymi uczniami aby oni też się nauczyli polować - odpowiedział
- No i super, myślałam, że wysłałeś karmicielki albo starszyznę - zaśmiała się - przecież dobrze ci idzie, o co chodzi?
- No bo ja nie wiem kogo wysłać na patrol i polowanie wieczorne...- mruknął
- Słuchaj, koty w naszym klanie umieją mówić. Zapytaj się ich poprostu - odpowiedziała z uśmiechem
- Serio?
- Serio, serio - miauknęła
- Noo...dobrze, to ja... idę do legowiska wojowników - odpowiedział
- A, jeszcze jedno. Jak spotkasz mentorów mojego rodzeństwa to weź im powiedz, żeby stawili się w moim legowisku z raportem
- Jasne, a oprócz tego to nie mamy nic do roboty, tak? - spytał ciekawski
- No w sumie...możemy trochę umocnić legowiska i żłobek...a właśnie, jak ogólnie mają się uczniowie?
- Bardzo dobrze, świetnie im idzie - powiedział z uśmiechem
- Dobrze, to ja idę jeszcze to medyczki, a ty leć robić swoje - mruknęła zadowolona
--○--
- Liściasta Sadzawko, masz chwilę? - spytała kotka wchodząc do legowiska- Tak, o co chodzi? - spytała zbliżając się do przywódczyni
- A w sumie to nic...tak przyszłam pogadać...brakuje ci jakichś ziół? - spytała próbując znaleść sobie zajęcie
- Tak...trochę mi ich ubyło, poszłabyś ze mną je pozbierać? - spytała przywódczynię
- Tak, jasne, i tak nie mam nic ciekawego do roboty - mruknęła
- No i fajnie, chodź - miauknęła wychodząc ze swojego legowiska
- Już idę! - powiedziała i wyszła za medyczką
--○--
- To jakich ziół ci brakuje? - spytała Różana GwiazdaDwie kotki zmierzały w stronę łąk położonych niedaleko ich skrawka lasu.
- Najpierw trzeba znaleść liście buku abyśmy mogły przenieść inne zioła. Później trzeba poszukać...krwiściąga, żarnowca miotlastego, stokrotkę, trochę patyków i duuuuużo pajęczyny - odpowiedziała do kotki
- Co to żarnowiec miotlasty i krwiściąg? - spytała przywódczyni patrząc się na medyczkę
- Żarnowiec to taki krzak z żółtymi kwiatami, a krwiściąg to takie...taki krzaczek z dużą ilością zielonych liści - powiedziała z uśmiechem
- Ta...udajmy, że wiem o co chodzi - mruknęła przywódczyni i zaczęła się śmiać
- Słuchaj, wiesz jak wygląda patyk - zatrzymała się nagle - potrzebuję kilka. Mogłabyś mi ich poszukać? Ja poszłabym na łąkę pozrywać to czego mi potrzeba
- A nic ci się nie stanie? W sensie wiesz, potrzebujemy medyczki - mruknęła
- Nie, znam najbezpieczniejsze kryjówki. A teraz idź bo słońce już zaczyna się zniżać - pospieszyła przywódczynię
- Już, już...pozbierać ci pajęczyny? - spytała odchodząc w stronę lasu
- Pewnie, pajęczyny nigdy za wiele - mruknęła
Jej głos ledwo dotarł do uszu przywódczyni, a sama jej postać zniknęła gdy tylko weszła w głąb lasu.
- Mam pozbierać pajęczynę i patyki...mówiła też coś o liściach buka...te też mogę zebrać - mruknęła sama do siebie
Zatrzymała się i popatrzyła po poszyciu leśnym. Wzięła w pysk kilka patyków i zaniosła je na tymczasowy stosik. Rozglądnęła się jeszcze kilka razy, wzięła małą gałązkę i z różnych krzaków zaczeła zbierać lepką pajęczynę.
Po kilku chwilach, patyk zmienił się w biało-szarą, zdeformowaną kulkę. Kotka wzięła kilka gałązek do pyska i poszła w stronę polany, szukając wzrokiem medyczki.
Nie trzeba było długo czekać. Kotla stała na samym środku łąki i zrywała jakiś kwiat.
Przywódczyni podeszła do niej i położyła patyki obok.
- O, dziękuję. Ja też zebrałam trochę pajęczyny - mruknęła i pokazała dużego liścia, na którym się znajdowała - Ściągnij ją z patyka i ją połóż
- Dobrze - mruknęła i zaczęła nieudolnie się do niej przyklejać
Nagle do uszu kotek dobiegł przeraźliwy krzyk od strony lasu. Krzyk ucznia. Zaraz do niego dołączył też krzyk wojownika.
Kotki szybko zostawiły wszystko i ile sił w łapach pobiegły wgłąb dużych, iglastych drzew. Nagle do ich oczu dotarł przeraźliwy obraz. Mały kociak leżał w kałuży krwi, a jego mentor miał pełno ran na sobie.
- CO TU SIĘ STAŁO?! - krzyknęła przerażona przywódczyni
- Orzeł...- mruknął wojownik i opadł na ziemię
- Liściasta Sadzawko, biegnij szybko po zioła, ja spróbuję coś zrobić - powiedziała zdesperowana kotka
Nagle sobie uświadomiła kim był owy uczeń. To była jej siostra...Mglista Łapa...
piątek, 13 września 2019
Od Wilczego Mroza do Nocnej Chmury
Pierwszy dzień Pory Spadających Liści rozpoczął się w bardzo radosnym klimacie głównie przez to że uczniowie Wietrzna, oraz Pajęcza Łapa zostali mianowani na wojowników o czym następnego dnia było głośno we wszystkich legowiskach. Koty razem dzieliły się językami na temat dwójki świeżo wypieczonych kotów, a także o wieści która rozchodziła się już nie tak szybko, a mianowicie o przywódczyni i Modrzewiowym Sercu, którzy ku wierzeniu plotkom innych zostali parą, ale kto to wie...
Tego dnia Wilczy Mróz jako jeden z wojowników miał z pomocą jednego wybranego kota pełnić wartę w okolicach granicy klanu co było zadaniem nie koniecznie trudnym, ale nużącym.
- Z kim mógłbym iść?... - myślał długo kocur gdy nagle zauważył, że idzie wprost na legowisko Nocnej Chmury, która wychodząc z niego wpadła na kota
- Ech, przepraszam! - odpowiedziała trochę wystraszona i rozespana oczepując futro z rosy
- Nic się nie stało!
- Ach to ty...
- Czekasz na kogoś? - spytał rudy kot ciekawskim tonem, a na jego pysku malowała się...zazdrość
- Nie, po prostu bałam się że wywróciłam się przy kimś innym... wiesz jaki to był by temat do żartów?!
- A... no i wszystko jasne - pomyślał i odsapnął z ulgą - Masz dziś czas!? - wykrzyknął z nikąd Wilczy Mróz przypominając sobie swoje dzisiejsze zadanie
- Po co się tak drzesz? Chcesz żeby cały klan się tu zleciał? - odpowiedziała rozdrażniona kotka - I co do twojego pytania to wiesz nie bardzo... a co?
- Mam dzisiaj pójść na patrol po granicy i czy nie poszłabyś ze mną?
- Miałam dzisiaj dalej szkolić Burzową Łapę...
- Proszę Cię! Uwiniemy się szybko i pomogę wam w treningu dobra?
- No nie wiem...
- Obiecuję ci że zajmie nam to maksimum pół dnia, a resztę możesz poświęcić bratu - nalegał coraz bardziej kocur
- No dobra niech Ci będzie! - mruknęła zastępczyni poczym szybko ruszyła za przyjacielem
Nim się obejrzeli byli już przy granicy z Klanem Północy
- To teraz tylko musimy przejść tędy wzdłuż rzeki potem minąć granice Wschodu i Południa! Chociaż pewnie i tak nic ciekawego się nie stanie...
- Nie bądź taki pewny, słyszałam, że nie tak dawno temu nasi wojownicy spotkali patrol Klanu Wschodu - odpowiedziała poważniej Nocna Chmura podążając obok rudego kocura
- Pewnie też akurat patrolowali teren i po drodze się mineli wielkie mi rzeczy!
- A czego się spodziewałeś?
- Nie wiem
- No właśnie, więc zamknij łaskawie pyszczek i przynajmniej przez kilka chwil daj mi się skupić - miauknęła kotka przybliżając się do towarzysza i łapą zamykając mu pysk
- Mjawsnłe! - odmruknął nie zważając uwagi na łapę kotki Wilczy Mróz
Tym oto sposobem dwójka dorosłych kotów zbliżała się do granicy Klanu Południa. Nagle rudy kocur stanął w miejscu i przez dłuższą chwilę patrzył na coś szklącymi oczami
- Coś się stało?
- Nie! Znaczy to.... niesamowite...
- Przez większą połowę patrolu nie gadałeś masz rację, to jest niesamowite! - odpowiedziała ze śmiechem zastępczyni
- Nie o to mi chodzi patrz na to! - powiedział kot lekko przesuwając głowę kotki w stronę słońca malującego niebo na pomarańczowo powoli znikającego za horyzontem
- Ach... jaki piękny widok! - wymamrotała Nocna Chmura wpatrzona z zachwytem w krajobraz, nie zważając uwagi na przyjaciela który powoli się do niej przybliżał, aż w końcu siadł obok
- Gdy byłem mały mama często opowiadała mi że każdy kot, który za życia był dobry i uczynny trafia do nieba gdzie patrzy na nas z góry... gdyby mój ojciec też tam był to chciałbym żeby przynajmniej on nas zobaczył...
- Twój ojciec nie żyje? - spytała już mniej radośnie kotka patrząc na przyjaciela, którego długie rude futro błyszczało teraz niesamowicie w promieniach słońcach
- Ja n-nie wiem... mama nigdy o nim nie wspominała...
- Nie wiedziałam... przykro mi...
- Nie szkodzi, cieszę się że w końcu mogłem się komuś wygadać - powiedział uśmiechając się skromnie kocur - A teraz chodźmy już, powiedziałem ci że będziesz jeszcze miała czas na trening z bratem a niedługo zajdzie słońce przepraszam...
- Ech... Nie szkodzi potrenujemy jutro... - odpowiedziała czarno - biała kotka po czym oboje wrócili w ciszy z powrotem.
- Wilczy Mrozie...
- Tak? - Ja...ja mam nadzieje że w końcu czegoś się o nim dowiesz... - powiedziała wzruszonym głosem Nocna Chmura przytulając przyjaciela
- ... dziękuję
Tego dnia Wilczy Mróz jako jeden z wojowników miał z pomocą jednego wybranego kota pełnić wartę w okolicach granicy klanu co było zadaniem nie koniecznie trudnym, ale nużącym.
- Z kim mógłbym iść?... - myślał długo kocur gdy nagle zauważył, że idzie wprost na legowisko Nocnej Chmury, która wychodząc z niego wpadła na kota
- Ech, przepraszam! - odpowiedziała trochę wystraszona i rozespana oczepując futro z rosy
- Nic się nie stało!
- Ach to ty...
- Czekasz na kogoś? - spytał rudy kot ciekawskim tonem, a na jego pysku malowała się...zazdrość
- Nie, po prostu bałam się że wywróciłam się przy kimś innym... wiesz jaki to był by temat do żartów?!
- A... no i wszystko jasne - pomyślał i odsapnął z ulgą - Masz dziś czas!? - wykrzyknął z nikąd Wilczy Mróz przypominając sobie swoje dzisiejsze zadanie
- Po co się tak drzesz? Chcesz żeby cały klan się tu zleciał? - odpowiedziała rozdrażniona kotka - I co do twojego pytania to wiesz nie bardzo... a co?
- Mam dzisiaj pójść na patrol po granicy i czy nie poszłabyś ze mną?
- Miałam dzisiaj dalej szkolić Burzową Łapę...
- Proszę Cię! Uwiniemy się szybko i pomogę wam w treningu dobra?
- No nie wiem...
- Obiecuję ci że zajmie nam to maksimum pół dnia, a resztę możesz poświęcić bratu - nalegał coraz bardziej kocur
- No dobra niech Ci będzie! - mruknęła zastępczyni poczym szybko ruszyła za przyjacielem
Nim się obejrzeli byli już przy granicy z Klanem Północy
- To teraz tylko musimy przejść tędy wzdłuż rzeki potem minąć granice Wschodu i Południa! Chociaż pewnie i tak nic ciekawego się nie stanie...
- Nie bądź taki pewny, słyszałam, że nie tak dawno temu nasi wojownicy spotkali patrol Klanu Wschodu - odpowiedziała poważniej Nocna Chmura podążając obok rudego kocura
- Pewnie też akurat patrolowali teren i po drodze się mineli wielkie mi rzeczy!
- A czego się spodziewałeś?
- Nie wiem
- No właśnie, więc zamknij łaskawie pyszczek i przynajmniej przez kilka chwil daj mi się skupić - miauknęła kotka przybliżając się do towarzysza i łapą zamykając mu pysk
- Mjawsnłe! - odmruknął nie zważając uwagi na łapę kotki Wilczy Mróz
Tym oto sposobem dwójka dorosłych kotów zbliżała się do granicy Klanu Południa. Nagle rudy kocur stanął w miejscu i przez dłuższą chwilę patrzył na coś szklącymi oczami
- Coś się stało?
- Nie! Znaczy to.... niesamowite...
- Przez większą połowę patrolu nie gadałeś masz rację, to jest niesamowite! - odpowiedziała ze śmiechem zastępczyni
- Nie o to mi chodzi patrz na to! - powiedział kot lekko przesuwając głowę kotki w stronę słońca malującego niebo na pomarańczowo powoli znikającego za horyzontem
- Ach... jaki piękny widok! - wymamrotała Nocna Chmura wpatrzona z zachwytem w krajobraz, nie zważając uwagi na przyjaciela który powoli się do niej przybliżał, aż w końcu siadł obok
- Gdy byłem mały mama często opowiadała mi że każdy kot, który za życia był dobry i uczynny trafia do nieba gdzie patrzy na nas z góry... gdyby mój ojciec też tam był to chciałbym żeby przynajmniej on nas zobaczył...
- Twój ojciec nie żyje? - spytała już mniej radośnie kotka patrząc na przyjaciela, którego długie rude futro błyszczało teraz niesamowicie w promieniach słońcach
- Ja n-nie wiem... mama nigdy o nim nie wspominała...
- Nie wiedziałam... przykro mi...
- Nie szkodzi, cieszę się że w końcu mogłem się komuś wygadać - powiedział uśmiechając się skromnie kocur - A teraz chodźmy już, powiedziałem ci że będziesz jeszcze miała czas na trening z bratem a niedługo zajdzie słońce przepraszam...
- Ech... Nie szkodzi potrenujemy jutro... - odpowiedziała czarno - biała kotka po czym oboje wrócili w ciszy z powrotem.
- Wilczy Mrozie...
- Tak? - Ja...ja mam nadzieje że w końcu czegoś się o nim dowiesz... - powiedziała wzruszonym głosem Nocna Chmura przytulając przyjaciela
- ... dziękuję
Od Księżycowej Gwiazdy do Wilczego Mroza
Słońce już pięknie wstało znad widnokręgu. Chłodny wiatr lekko mierzwił futra wojownikom. Było nieuniknione, że Pora Spadających Liści już nadeszła.
- Księżycowa Gwiazdo? - mruknął jakiś kocur za plecami
- No? Co chcesz Modrzewiowe Serce? - odpowiedziała z uśmiechem
Jego futro lśniło blaskiem, a na pysku malowało się zadowolenie. Ku jego nieśmiałości, wojownik bardzo otworzył się do przywódczyni. Przez kilkanaście dni chodzili razem na polowania i spędzali razem prawie cały ich czas. Bardzo dużo czasu...za dużo...Ale on jest cudowny...miły, pomocny i troskliwy...czy można wymagać coś więcej od przyjaciela? Przyjaciela...właśnie...czym on dla mnie jest? Przyjacielem czy czymś więcej... Niby nie ma partnerki ale sama nie wiem...ugh...jak ja mam mu powiedzieć, że go kocham? Spędziliśmy ze sobą niewiele czasu ale wiem już prawie o nim wszystko...Wcześniej nie zwracałam na niego uwagi ale teraz....UGH...
- Halooooo...Ziemia do naszej przywódczyniiiii - powiedział głośniej patrząc na kotkę
- Co? Gdzie? Jak? Co mówiłeś? - spytała delikatnie się otrzepując
- Taaaaak...Pytałem czy chcesz iść ze mną na patrol - mruknął przytulnie
- Jasne - odpowiedziała nie wiele się zastanawiając - E...mam pytanie...
- Tak? - Zapytał z entuzjazmem
- Możesz wejść do mojego legowiska?
- Pewnie
Kocur wraz z kotką przecisnęli się przez gęsto opleciony bluszcz. Siedli na mchu, patrząc sobie w oczy.
- Poczekaj chwilę, najpierw ja cię o coś zapytam - mruknął nagle Modrzewiowe Serce
- Tak? - odpowiedziała z zainteresowaniem
- No bo...Ja...- zaczął znowu w typowy dla soebie sposób dreptać łapami i ruszać ogonem - Dobra, raz się żyje. Księżycowa Gwiazdo, chciałem się zapytać czy...zostałabyś moją partnerką...- koniec zdania powiedział tak cicho, że ledwo można było go usłyszeć
- Aach! - pisnęła przywódczyni - Oczywiście, że tak ty mysi móżdżku! - krzyknęła z radością i rzuciła się na kocura.
- Aaa! Jeszcze mnie udusisz! - miauknął ze śmiechem - To jak? Idziesz na ten patrol?
- Jasne! - powiedziała i usiadła na mchu
Dwa koty zmierzały w stronę wejścia do obozu.
- Bardzo dobrze, maluchy mają już ponad 5 księżycy co znaczy, że za niedługo będziemy mieli trójkę nowych uczniów - powiedziała mrucząc przy tym przyjaźnie
- To super! Od dawna nie mieliśmy nowych uczniów!
- Kurcze, zapomniałam całkiem. Przecież Pajęcza Łapa i Wietrzna Łapa mają już jedną wiosnę. Trzeba ich mianować na wojowników!
- A pamiętam jak leżały jeszcze w żłobku...ale ja stary jestem...- miauknął cicho
- Oj, weź! - szturchnęła kota ogonem - Też pamiętam jak jeszcze w żłobku były - powiedziała z uśmiechem
- Księżycowa Gwiazdo! - krzyknął uczeń prawie wbiegając w przywódczynię
- Stooop, spokój, pali się Pajęcza Łapo?
- No bo ja z Wietrzną Łapą mamy już jedną wiosnę...kiedy zostaniemy wojownikami? - miauknął zdenerwowany kocurek
- O wilku mowa...- zwróciła się do Modrzewiowego Serce - Hm...w sumie...możemy już, idź po swoją siostrę i poczekajcie - odpowiedziała troskliwie
- JASNE! - krzyknął i pobiegł szybko w stronę legowiska uczniów
- Jeju...on zawsze miał tyle energii? - spytała kotka
- Z tego co wiem, to nie - zaśmiał się kocur - A teraz idź go mianuj bo zaraz rozniesie nam cały obóz
- Dobrze - uśmiechnęła się przywódczyni i wskoczyła na głaz, z którego przemawia. Usiadła wygodnie i rozglądnęła się po całym terenie. Z tego co widziała, raczej wszystkie koty znajdowały się w obozie.
- Niech wszystkie koty zdolne do samodzielnych polowań zbiorą się przede mną!
Tak jak zwykle, koty szybko siadły przed kamieniem i nastawiły uszy. Księżycowa Gwiazda machnęła delikatnie końcówką ogona w stronę Pajęczej i Wietrznej Łapy, dając im do zrozumienia aby siedli obok niej.
Dwa koty przeszły przez tłum, trochę niezdarnie wdrapały się na głaz i siadły obok przywódczyni.
- Ja, przywódczyni Klanu Zachodu, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tych dwóch uczniów. Trenowali pilnie, by poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecach ich wam jako kolejnych wojowników.
Przywódczyni delikatnie mrużąc oczy spojrzała na Pajęczą i Wietrzną Łapę.
- Pajęcza Łapo, Wietrzna Łapo, czy obiecujecie przestrzegać kodeksu wojownika oraz chronić ten klan nawet za cenę własnego życia?
Widać było, że Pajęczej Łapie okropnie zjeżyła się sierść na karku. Jego siostra patrzyła na przywódczynię tylko czułym wzrokiem nie wyrażając zbytnich emocji.
- Obiecuję! - miauknęli jednocześnie
- W takim razie, mocą Klanu Gwiazdy, nadaję wam imiona wojowników. Pajęcza Łapo - zwróciła się do kota - Od tej chwili będziesz znany jako Pajęcza Noga. Klan Gwiazdy uznaje twe męstwo i siłę, witamy cię jako pełnoprawnego wojownika Klanu Zachodu.
Księżycowa Gwiazda postąpiła krok w przód i oparła pysk na pochylonej głowie Pajęczej Nogi. Ten skłonił się jej z szacunkiem i liznął jej bark. Następnie się wyprostował i odszedł krok w tył.
- Wietrzna Łapo - popatrzyła na kotkę - Od tej chwili będziesz znana jako Wietrzny Wąs. Klan Gwiazdy uznaje twe męstwo i siłę, witamy cię jako pełnoprawnego wojownika Klanu Zachodu.
Poraz kolejny przywódczyni podeszła do kotki. Liznęła ją delikatnie po karku, a wojowniczka odeszła do tyłu.
Z tłumu można było dosłyszeć szczęśliwe mruknięcia. Przywódczyni wraz z kotką i kocurem odwróciła się w stronę tłumu. Teraz mruknięcia zmieniły się w szczęśliwe miauknięcia.
- Pajęcza Noga! Wietrzny Wąs! Pajęcza Noga! Wietrzny Wąs!
- Księżycowa Gwiazdo? - mruknął jakiś kocur za plecami
- No? Co chcesz Modrzewiowe Serce? - odpowiedziała z uśmiechem
Jego futro lśniło blaskiem, a na pysku malowało się zadowolenie. Ku jego nieśmiałości, wojownik bardzo otworzył się do przywódczyni. Przez kilkanaście dni chodzili razem na polowania i spędzali razem prawie cały ich czas. Bardzo dużo czasu...za dużo...Ale on jest cudowny...miły, pomocny i troskliwy...czy można wymagać coś więcej od przyjaciela? Przyjaciela...właśnie...czym on dla mnie jest? Przyjacielem czy czymś więcej... Niby nie ma partnerki ale sama nie wiem...ugh...jak ja mam mu powiedzieć, że go kocham? Spędziliśmy ze sobą niewiele czasu ale wiem już prawie o nim wszystko...Wcześniej nie zwracałam na niego uwagi ale teraz....UGH...
- Halooooo...Ziemia do naszej przywódczyniiiii - powiedział głośniej patrząc na kotkę
- Co? Gdzie? Jak? Co mówiłeś? - spytała delikatnie się otrzepując
- Taaaaak...Pytałem czy chcesz iść ze mną na patrol - mruknął przytulnie
- Jasne - odpowiedziała nie wiele się zastanawiając - E...mam pytanie...
- Tak? - Zapytał z entuzjazmem
- Możesz wejść do mojego legowiska?
- Pewnie
Kocur wraz z kotką przecisnęli się przez gęsto opleciony bluszcz. Siedli na mchu, patrząc sobie w oczy.
- Poczekaj chwilę, najpierw ja cię o coś zapytam - mruknął nagle Modrzewiowe Serce
- Tak? - odpowiedziała z zainteresowaniem
- No bo...Ja...- zaczął znowu w typowy dla soebie sposób dreptać łapami i ruszać ogonem - Dobra, raz się żyje. Księżycowa Gwiazdo, chciałem się zapytać czy...zostałabyś moją partnerką...- koniec zdania powiedział tak cicho, że ledwo można było go usłyszeć
- Aach! - pisnęła przywódczyni - Oczywiście, że tak ty mysi móżdżku! - krzyknęła z radością i rzuciła się na kocura.
- Aaa! Jeszcze mnie udusisz! - miauknął ze śmiechem - To jak? Idziesz na ten patrol?
- Jasne! - powiedziała i usiadła na mchu
--○--
- Ej, jak się ma Ciernisty Pysk i jej kociaki? - spytał nagle Modrzewiowe SerceDwa koty zmierzały w stronę wejścia do obozu.
- Bardzo dobrze, maluchy mają już ponad 5 księżycy co znaczy, że za niedługo będziemy mieli trójkę nowych uczniów - powiedziała mrucząc przy tym przyjaźnie
- To super! Od dawna nie mieliśmy nowych uczniów!
- Kurcze, zapomniałam całkiem. Przecież Pajęcza Łapa i Wietrzna Łapa mają już jedną wiosnę. Trzeba ich mianować na wojowników!
- A pamiętam jak leżały jeszcze w żłobku...ale ja stary jestem...- miauknął cicho
- Oj, weź! - szturchnęła kota ogonem - Też pamiętam jak jeszcze w żłobku były - powiedziała z uśmiechem
- Księżycowa Gwiazdo! - krzyknął uczeń prawie wbiegając w przywódczynię
- Stooop, spokój, pali się Pajęcza Łapo?
- No bo ja z Wietrzną Łapą mamy już jedną wiosnę...kiedy zostaniemy wojownikami? - miauknął zdenerwowany kocurek
- O wilku mowa...- zwróciła się do Modrzewiowego Serce - Hm...w sumie...możemy już, idź po swoją siostrę i poczekajcie - odpowiedziała troskliwie
- JASNE! - krzyknął i pobiegł szybko w stronę legowiska uczniów
- Jeju...on zawsze miał tyle energii? - spytała kotka
- Z tego co wiem, to nie - zaśmiał się kocur - A teraz idź go mianuj bo zaraz rozniesie nam cały obóz
- Dobrze - uśmiechnęła się przywódczyni i wskoczyła na głaz, z którego przemawia. Usiadła wygodnie i rozglądnęła się po całym terenie. Z tego co widziała, raczej wszystkie koty znajdowały się w obozie.
- Niech wszystkie koty zdolne do samodzielnych polowań zbiorą się przede mną!
Tak jak zwykle, koty szybko siadły przed kamieniem i nastawiły uszy. Księżycowa Gwiazda machnęła delikatnie końcówką ogona w stronę Pajęczej i Wietrznej Łapy, dając im do zrozumienia aby siedli obok niej.
Dwa koty przeszły przez tłum, trochę niezdarnie wdrapały się na głaz i siadły obok przywódczyni.
- Ja, przywódczyni Klanu Zachodu, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tych dwóch uczniów. Trenowali pilnie, by poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecach ich wam jako kolejnych wojowników.
Przywódczyni delikatnie mrużąc oczy spojrzała na Pajęczą i Wietrzną Łapę.
- Pajęcza Łapo, Wietrzna Łapo, czy obiecujecie przestrzegać kodeksu wojownika oraz chronić ten klan nawet za cenę własnego życia?
Widać było, że Pajęczej Łapie okropnie zjeżyła się sierść na karku. Jego siostra patrzyła na przywódczynię tylko czułym wzrokiem nie wyrażając zbytnich emocji.
- Obiecuję! - miauknęli jednocześnie
- W takim razie, mocą Klanu Gwiazdy, nadaję wam imiona wojowników. Pajęcza Łapo - zwróciła się do kota - Od tej chwili będziesz znany jako Pajęcza Noga. Klan Gwiazdy uznaje twe męstwo i siłę, witamy cię jako pełnoprawnego wojownika Klanu Zachodu.
Księżycowa Gwiazda postąpiła krok w przód i oparła pysk na pochylonej głowie Pajęczej Nogi. Ten skłonił się jej z szacunkiem i liznął jej bark. Następnie się wyprostował i odszedł krok w tył.
- Wietrzna Łapo - popatrzyła na kotkę - Od tej chwili będziesz znana jako Wietrzny Wąs. Klan Gwiazdy uznaje twe męstwo i siłę, witamy cię jako pełnoprawnego wojownika Klanu Zachodu.
Poraz kolejny przywódczyni podeszła do kotki. Liznęła ją delikatnie po karku, a wojowniczka odeszła do tyłu.
Z tłumu można było dosłyszeć szczęśliwe mruknięcia. Przywódczyni wraz z kotką i kocurem odwróciła się w stronę tłumu. Teraz mruknięcia zmieniły się w szczęśliwe miauknięcia.
- Pajęcza Noga! Wietrzny Wąs! Pajęcza Noga! Wietrzny Wąs!
poniedziałek, 9 września 2019
Od Nocnej Chmury do Księżycowej Gwiazdy
- I jak Ci idzie w byciu zastępczynią Księżycowej Gwiazdy? - spytał nagle Lamparcia Gwiazda podchodząc do Nocnej Chmury
- Chę? Ech, w porządku...
- To świetnie - oznajmił kocur odchodząc w stronę reszty kotów
--○--
Księżyc powoli zaczął znikać w gęstym rozlewisku chmur, a ciemne nocne niebo przeszło w odcień pomarańczu i żółci zwiastującej początek nowego dnia i co za tym idzie, koniec zebrania.
- Dobrze ogłaszam że to koniec naszego co miesięcznego zgromadzenia! - powiedział dumnie Tygrysia Gwiazda tym samym sygnalizując kotom ze swojego klanu że należy udać się do siebie
- Chodźcie, musimy jak najszybciej wrócić do naszego klanu! - powiedziała poważnie lekko pod denerwowana Księżycowa Gwiazda po czym zgromadzona grupa Klanu Zachodu pobiegła za przywódczynią.
Każdy dobrze wiedział, że koty wschodu mogły wykorzystać fakt nieobecności części rywali i zaatakować ich po kryjomu, więc wszyscy gotowi na bitwę w ponurych humorach ruszyli jak najszybciej do swojego terytorium
--○--
Ku ich zaskoczeniu po powrocie nie zauważyli żadnych oznak włamania co Nocnej Chmurze wydawało się nieco podejrzane, ale może to tylko przypuszczenia i tak naprawdę nic się nie stało?
Wszystko wyjaśniło się dopiero po wejściu przywódczyni, zastępczyni i medyczki do legowiska
- Paprociowa Plamo czy wszystko w porządku? - spytała kotkę Księżycowa Gwiazda
- Tak, na szczęście żaden kot z Klanu Wschodu nie wtargnął na nasz teren - odpowiedziała zadowolona kotka
- Uff... całe szczęście - mruknęła z ulgą Księżycowa Gwiazda
Kilka machnięć ogona później wszyscy spowrotem zajęli się swoimi zajęciami powoli zapominając o możliwości ataku ze strony Różanej Gwiazdy
- No braciszku wstawaj! Czas na trening! - zawołała zdeterminowana Nocna Chmura delikatnie muskając brata łapą.
- Chmura? A co ty tu robisz - spytał rozespanym głosem Burzowa Łapa
- Jak to co? Czas na twój trening
- Tak wcześnieeee?
- Tak
- Ech, no dobra już idę... A właściwie to co dzisiaj będziemy robić?
- Zobaczysz - powiedziała tajemniczo kotka i kiwnęła głową do brata oznajmiając mu że ma za nią iść
Chwilę później dwa koty doszły do wielkiego drzewa pokrytego mchem i lianami, które były wynikiem położenia rośliny na bagiennym terenie
- Sprawdziłam dzisiaj co słychać u starszyzny i jak narazie nie potrzebują naszej pomocy, więc poćwiczymy na tym drzewie
- Jasne...Emm.... A co będę ćwiczyć?
- Wejdź na to drzewo i "zawieś" się na nim
- Aha - miauknął kociak i zgrabnym ruchem wspiął się na drzewo, podszedł do najniższej gałęzi i podtrzymując się pazurami zawisł na niej
- Bardzo dobrze, tak na początek rozruszasz mięśnie
- To boli!
- Wiem ale to wszystko dla twojego dobra - powiedziała pogodnie Nocna Chmura i sama weszła na drzewo
- Co ty robisz?
- Wiesz nie poszło mi zbyt dobrze na bitwie, przeze mnie Księżycowa Gwiazda straciła jedno życie... i pomyślałam że mi też przyda się trening - to mówiąc zawisła koło brata
Rodzeństwo wisiało tak na gałęzi podczas gdy z dołu słychać było chichoty przechodzących kociaków
- Bardzo śmieszne! Ha ha ha! Jeśli was to tak bardzo śmieszy to moja siostra może wam kazać zdobyć mysią żółć! - krzyknął w stronę kotów z irytowany czarny kociak, po tych słowach śmiechy ucichły a przybysze odszedli z podkulonymi ogonami
- Coś tak czuję, że za bardzo wykorzystujesz fakt że jestem zastępczynią - powiedziała rozbawiona Nocna Chmura
- To źle czujesz! Ja tylko oznajmiam im że wyśmiewanie się z innych jest złe. Jestem chodzącym przykładem do naśladowania! - powiedział dumnie Burzowa Łapa podczas gdy jego siostra niemalże spadła z gałęzi wybuchając śmiechem
- No dobra zeskakuj mój "przykładzie do naśladowania", teraz spróbujesz swoich sił w polowaniu
- Okej!
- To tak: widzisz tą dziurę w pniu?
- Pewnie
- W takich dziurach najczęściej chowają się wiewiórki, a czasami nornice. Zaczaimy się obok niej a gdy zobaczysz któreś z tych zwierząt szybko je złapiesz - powiedziała szeptem kotka
- Eche, jasne - odpowiedział również szeptem kotek uważnie obserwując dziuple
- Chyba coś widzę...
- To szybko skacz!
W tej samej chwili młody uczeń zgrabnym ruchem wyskoczył z pożółkłej trawy będącej jego kryjówką na małe stworzonko wbijając w nie swoje białe kły
- Juł gotołe - oznajmił dumny ze swojego pierwszego udanego polowania Burzowa Łapa
- Świetnie ci poszło! Złapałeś tłustą wiewiórkę! Chodź zaniesiemy ją Ciernistemu Pyskowi, żeby miała siłę do zajmowania się kociętami
- Dobłie!
Słońce znajdowało się wysoko w górze kiedy dwójka kotów doszła do żłobka (pełniącego również rolę tymczasowego schronu)
- Ciernisty Pysku, Burzowa Łapa przyniósł coś dla ciebie - powiedziała do widocznie zmęczonej kotki Nocna Chmura
- Naprawdę? Bardzo Ci dziękuję
- Nie ma za co - odpowiedział zadowolony z siebie kot oddając zdobycz kotce
- Mamy jeszcze pół dnia przed sobą, ale może chciałbyś odpocząć?
- Z chęcią, ale później od razu zabieramy się za trening prawda?
- Pewnie, więc teraz zostawię Cię tu odpocznij a za chwilę po ciebie przyjdę - mruknęła do brata zastępczyni równocześnie wychodząc na zewnątrz
Wracając do swojego legowiska kotka zauważyła Wilczego Mroza stojącego przy jej legowisku
- Co tu robisz? - spytała zdziwiona nagłymi odwiedzinami przyjaciela
- Chę? Ech, w porządku...
- To świetnie - oznajmił kocur odchodząc w stronę reszty kotów
--○--
Księżyc powoli zaczął znikać w gęstym rozlewisku chmur, a ciemne nocne niebo przeszło w odcień pomarańczu i żółci zwiastującej początek nowego dnia i co za tym idzie, koniec zebrania.
- Dobrze ogłaszam że to koniec naszego co miesięcznego zgromadzenia! - powiedział dumnie Tygrysia Gwiazda tym samym sygnalizując kotom ze swojego klanu że należy udać się do siebie
- Chodźcie, musimy jak najszybciej wrócić do naszego klanu! - powiedziała poważnie lekko pod denerwowana Księżycowa Gwiazda po czym zgromadzona grupa Klanu Zachodu pobiegła za przywódczynią.
Każdy dobrze wiedział, że koty wschodu mogły wykorzystać fakt nieobecności części rywali i zaatakować ich po kryjomu, więc wszyscy gotowi na bitwę w ponurych humorach ruszyli jak najszybciej do swojego terytorium
--○--
Ku ich zaskoczeniu po powrocie nie zauważyli żadnych oznak włamania co Nocnej Chmurze wydawało się nieco podejrzane, ale może to tylko przypuszczenia i tak naprawdę nic się nie stało?
Wszystko wyjaśniło się dopiero po wejściu przywódczyni, zastępczyni i medyczki do legowiska
- Paprociowa Plamo czy wszystko w porządku? - spytała kotkę Księżycowa Gwiazda
- Tak, na szczęście żaden kot z Klanu Wschodu nie wtargnął na nasz teren - odpowiedziała zadowolona kotka
- Uff... całe szczęście - mruknęła z ulgą Księżycowa Gwiazda
Kilka machnięć ogona później wszyscy spowrotem zajęli się swoimi zajęciami powoli zapominając o możliwości ataku ze strony Różanej Gwiazdy
- No braciszku wstawaj! Czas na trening! - zawołała zdeterminowana Nocna Chmura delikatnie muskając brata łapą.
- Chmura? A co ty tu robisz - spytał rozespanym głosem Burzowa Łapa
- Jak to co? Czas na twój trening
- Tak wcześnieeee?
- Tak
- Ech, no dobra już idę... A właściwie to co dzisiaj będziemy robić?
- Zobaczysz - powiedziała tajemniczo kotka i kiwnęła głową do brata oznajmiając mu że ma za nią iść
Chwilę później dwa koty doszły do wielkiego drzewa pokrytego mchem i lianami, które były wynikiem położenia rośliny na bagiennym terenie
- Sprawdziłam dzisiaj co słychać u starszyzny i jak narazie nie potrzebują naszej pomocy, więc poćwiczymy na tym drzewie
- Jasne...Emm.... A co będę ćwiczyć?
- Wejdź na to drzewo i "zawieś" się na nim
- Aha - miauknął kociak i zgrabnym ruchem wspiął się na drzewo, podszedł do najniższej gałęzi i podtrzymując się pazurami zawisł na niej
- Bardzo dobrze, tak na początek rozruszasz mięśnie
- To boli!
- Wiem ale to wszystko dla twojego dobra - powiedziała pogodnie Nocna Chmura i sama weszła na drzewo
- Co ty robisz?
- Wiesz nie poszło mi zbyt dobrze na bitwie, przeze mnie Księżycowa Gwiazda straciła jedno życie... i pomyślałam że mi też przyda się trening - to mówiąc zawisła koło brata
Rodzeństwo wisiało tak na gałęzi podczas gdy z dołu słychać było chichoty przechodzących kociaków
- Bardzo śmieszne! Ha ha ha! Jeśli was to tak bardzo śmieszy to moja siostra może wam kazać zdobyć mysią żółć! - krzyknął w stronę kotów z irytowany czarny kociak, po tych słowach śmiechy ucichły a przybysze odszedli z podkulonymi ogonami
- Coś tak czuję, że za bardzo wykorzystujesz fakt że jestem zastępczynią - powiedziała rozbawiona Nocna Chmura
- To źle czujesz! Ja tylko oznajmiam im że wyśmiewanie się z innych jest złe. Jestem chodzącym przykładem do naśladowania! - powiedział dumnie Burzowa Łapa podczas gdy jego siostra niemalże spadła z gałęzi wybuchając śmiechem
- No dobra zeskakuj mój "przykładzie do naśladowania", teraz spróbujesz swoich sił w polowaniu
- Okej!
- To tak: widzisz tą dziurę w pniu?
- Pewnie
- W takich dziurach najczęściej chowają się wiewiórki, a czasami nornice. Zaczaimy się obok niej a gdy zobaczysz któreś z tych zwierząt szybko je złapiesz - powiedziała szeptem kotka
- Eche, jasne - odpowiedział również szeptem kotek uważnie obserwując dziuple
- Chyba coś widzę...
- To szybko skacz!
W tej samej chwili młody uczeń zgrabnym ruchem wyskoczył z pożółkłej trawy będącej jego kryjówką na małe stworzonko wbijając w nie swoje białe kły
- Juł gotołe - oznajmił dumny ze swojego pierwszego udanego polowania Burzowa Łapa
- Świetnie ci poszło! Złapałeś tłustą wiewiórkę! Chodź zaniesiemy ją Ciernistemu Pyskowi, żeby miała siłę do zajmowania się kociętami
- Dobłie!
Słońce znajdowało się wysoko w górze kiedy dwójka kotów doszła do żłobka (pełniącego również rolę tymczasowego schronu)
- Ciernisty Pysku, Burzowa Łapa przyniósł coś dla ciebie - powiedziała do widocznie zmęczonej kotki Nocna Chmura
- Naprawdę? Bardzo Ci dziękuję
- Nie ma za co - odpowiedział zadowolony z siebie kot oddając zdobycz kotce
- Mamy jeszcze pół dnia przed sobą, ale może chciałbyś odpocząć?
- Z chęcią, ale później od razu zabieramy się za trening prawda?
- Pewnie, więc teraz zostawię Cię tu odpocznij a za chwilę po ciebie przyjdę - mruknęła do brata zastępczyni równocześnie wychodząc na zewnątrz
Wracając do swojego legowiska kotka zauważyła Wilczego Mroza stojącego przy jej legowisku
- Co tu robisz? - spytała zdziwiona nagłymi odwiedzinami przyjaciela
Subskrybuj:
Posty (Atom)