Zaraz o świcie wstała szybko napiła się rosy z kwiatów i pobiegła do legowiska uczniów gdzie czekał już na nią gotowy na nową lekcję jej brat.
- To co idziemy? - zapytał widząc siostrę kociak
- Tak! Chodź za mną!
--○--
Wkrótce rodzeństwo doszło do tego samego drzewa przy którym jeden księżyc temu młody uczeń złapał swoją pierwszą zdobycz - Chyba nie muszę Ci powtarzać co robić? - spytała patrząc na Burzową Łapę
- Nie... - odpowiedział kotek przyjmując pozę do skoku, a chwilę później niósł już w pysku brązową niczym kora drzewa mysz polną
- Szybko się uczysz!
- Mhm - mruknął kot odkładając mysz przy łapach zastępczyni i ruszając na następne polowanie.
W tym czasie jego siostra obserwowała teren i pilnowała łupów brata, w duszy jednak wciąż zastanawiała się co może zrobić dla Wilczego Mroza...
- Co to? - oderwał ją od przemyśleń głos Burzowej Łapy który przyniósł do niej dwa średniej wielkości jaja
- To... to jest chyba jajo przepiórki chmm... ciekawe skąd się tu wzięło... no cóż trzeba będzie komuś o tym powiedzieć a teraz odłóż proszę jajka tam gdzie je znalazłeś
- Dobrze
Kociak posłusznie odłożył jajka na miejsce i razem z siostrą kontynuowali szkolenie jeszcze przez parę godzin, po czym wrócili do obozu gdzie Nocna Chmura zostawiła brata i poszła w stronę ciemnych gąszczy gdzie mieściło się legowisko jej rudego znajomego
- Cześć! Długo dzisiaj nad tym wszystkim myślałam i doszłam do wniosku że może starszyzna będzie coś wiedzieć na temat twojego taty - oznajmiła kotka
- Świetnie, myślę że to może być dobry pomysł moja matka często spotykała się z Zakurzonym Cierniem
- Dobrze, więc najpierw pójdźmy do niego - powiedziała czarna kotka z entuzjazmem i oboje pobiegli do starszego kocura mieszkającego razem z innymi starymi kotami w legowisku. Za mniej niż pięć mruknięć dotarli przed pomieszczenie, Nocna Chmura łapą przesunęła pokrywający przejście dziko kwitnący bluszcz a im oczom ukazał się widok odpoczywających właśnie kilku uczniów, oraz starszyzny w tym również Zakurzonego Ciernia. Dwójka podeszła do niego i zaczęła rozmowę
- Przepraszam... - mruknął do ciemnego kocura Wilczy Mróz próbując zwrócić na siebie jego uwagę
Kocur pomyślnie wstał z posłania i spojrzał na jego "gości"
- Jestem Wilczy Mróz, syn Liściastej Zamieci... pamiętasz mnie?
- W rzeczy samej, owszem pamiętam Cię tak samo jak twoją matkę... ech była niesamowitą kocicą, lecz zmarła gdy byłeś jeszcze kociakiem... ale chyba nie przyszliście tutaj po to by wspominać stare czasy - odpowiedział schrypniętym głosem patrząc na dwa dorosłe koty stojące przed nim
- No nie do końca - powiedziała zastępczyni
- Chcieliśmy dowiedzieć się czegoś... czegokolwiek o moim ojcu - w tej chwili mina siedzącego na wprost nich kocura zmieniła się przybrała poważny można powiedzieć że trochę agresywny wyraz
- Obiecałem Liściastej Zamieci, że nikomu nic o nim nie powiem! Więc jeśli nie szukacie kłopotów to już idźcie! - warknął groźnie Zakurzony Cierń pokazując przy tym swoje kły, które mimo że kilku mu brakowało nadal wyglądały na ostre
Obawiając się przede wszystkim o zdrowie kocura, który był w takim wieku przy którym wszelkie złości i stres mogły poważnie odbić się na jego zdrowiu, rudy wraz z zastępczynią wyszli pośpiesznie z sali jedynie mrucząc jakieś swego rodzaju pożegnanie
- No i co teraz... kto jeszcze mógłby coś wiedzieć?
- Może spytamy się Paprociowej Plamy? Jest medyczką, więc może coś wie...
- Ech...nie mamy już za bardzo co zrobić to możemy iść, ale nie zdziwiłbym się gdyby ona również nie chciała nic zdradzić - wymamrotał zniechęcony Wilczy Mróz z opuszczoną głową
- Nie zaszkodzi spróbować, podnieś tą głowę i chodź! Sam zawsze wszystkim pomagasz, a teraz chcesz się tak po prostu poddać?... To do ciebie nie podobne...- powiedziała stanowczym tomem kotka patrząc w jego bursztynowe oczy
- Mhm... masz rację! Nie mogę z byle powodu zrezygnować... ja... my... - spojrzał w tym momencie na przyjaciółkę - poznamy prawdę!
- No i znów jesteś sobą! - zaśmiała się Nocna Chmura biegnąc do posłania medyczki
- Ej! Poczekaj! - krzyknął do niej kocur biegnąc parę ogonów dalej
--○--
Siedziba medyczki znajdowała się w środkowej części terytorium klanu Zachodu dookoła niej rosły różne zioła i kwiaty, których kotka używała w swoich lekach, a wokół nich rozciągał się intensywny zapach dzięki któremu każdy nawet nowy obywatel klanu wiedział gdzie mieszka kotka.Nocna Chmura przybyła na miejsce pierwsza, poczekała na rudego towarzysza i delikatnie rozsunęła zarośla stanowiące wejście do legowiska.
Ze środka do ich nozdrzy dotarł słodki delikatny zapach stokrotek. Medyczka pewnie jak codziennie wróciła ze zbiorów i zajęła się przyrządzaniem kolejnego lekarstwa. Przez dłuższą chwilę dwa koty stały przed drzwiczkami i w ciszy czekali na pojawienie się Paprociowej Plamy
Nagle bluszcz poruszył się i wyszła z niego kotka.
- Przepraszam że nie wychodziłam, ale musiałam skończyć pewną mieszankę gdybym choć na chwilę odeszła nic by z niej nie wyszło, ale teraz wejdźcie do środka i opowiedzcie o co chodzi - powiedziała pośpiesznie kotka spowrotem wchodząc do środka
- A więc?
- My chcielibyśmy się czegoś dowiedzieć o moim ojcu - serdecznie oznajmił Wilczy Mróz
- Ach... niestety nie mogę wam udzielić takich informacji
- Bardzo prosimy! To w końcu jego rodzic, czy kot nie ma prawa wiedzieć kim byli jego rodzice? - odpowiedziała jej opryskliwie Nocna Chmura
Kocica wzięła wdech i usiadła na miękkiej poduszce z mchu
- Ech... no dobrze, ale musicie mi obiecać, a zwłaszcza ty Wilczy Mrozie, że nikomu nie powiecie że to ja wam to zdradziłam - Prychnęła medyczka patrząc z poważną miną na dwójkę zapatrzoną w nią wielkimi ślepiami
- Twój ojciec urodził się bodajże osiem wiosen temu był wielkim kocurem o rdzawym umaszczeniu i pięknymi lazurowymi oczami.
Świetnie walczył sprawiał wrażenie wiecznie gotowego do walki, wszystkie koty bez wyjątku go znały i szanowały do pewnego momentu... - w tym momencie kotka zamknęła oczy i cała radość znikła z jej twarzy
- Paprociowa Plamo co było dalej! - Spytała zastępczyni podczas gdy jej rudy towarzysz widocznie pogrążył się w marzeniach, możliwe że nawet wyobrażał sobie jak wyglądał jego tata
- Ech... Pewnego dnia przyszedł do mnie i innych kotów bardzo szczęśliwy, wracał właśnie z polowania, ale to nie był powód jego radości... opowiedział nam o swoim spotkaniu z
Liściastą Zamiecią i zdradził nam że właśnie wyznali sobie miłość z początku wszyscy mu gratulowaliśmy i życzyliśmy szczęścia, ale skrycie dostrzegałam w nim coś dziwnego, był jakiś taki... inny? Ten jego uśmiech... on był po prostu straszny! Ech... Nie wiem jak to wyjaśnić, szczerze czułam że coś jest nie tak i nie myliłam się... - opowiedziała kotka nagle milknąc
- Paprociowa Plamo! Paprociowa Plamo! - Krzyczeli Wilczy Mróz i Nocna Chmura, ale kocica nie reagowała na wołania
- Przykro mi ale to wszystko co mogłam dla was zrobić, to wszystko jest za trudne by o tym mówić... chciałabym żebyście wyszli... jeszcze raz przepraszam - mruknęła niemrawo i pokazała kotom drzwi, które natychmiastowo po ich wyjściu zamknęła
- To było dziwne...
- Bardzo dziwne! Ale w końcu czegoś się dowiedziałem, myślę że narazie dam sobie spokój z tym śledztwem, nie chce żeby wszystkie koty w klanie miały mi za złe doprowadzenie do tego stanu starszyzny i medyczki! - Odpowiedział entuzjastycznie kocur - Nocna Chmuro...
- Chę?
- Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję gdyby nie ty to nigdy bym się o tym nie dowiedział!
- Od czego są przyjaciele? - mruknęła szczęśliwa kotka, poczym oboje w dobrym nastroju poszli każdy do swojego legowiska odpocząć po tym wyczerpującym dniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz