środa, 28 sierpnia 2019

Od Różanej Gwiazdy do Mlecznego Ogona

- Tato...Dlaczego...Dlaczego ona musiała cię zabić...I dlaczego w ogóle poszedłeś walczyć...Dobrze wiedziałeś, że posiadasz ostatnie życie...Dlaczego to zrobiłeś...Eh... Wiedz, że cię pomszczę. Będę atakowaś Księżycową Gwiazdę tak długo, aż nie umrze. Pomszczę cię tato...Pomszczę cię... - wymruczała kotka nad ciałem Krwistej Gwiazdy
Duża grupa kotów usiadła wokół trzech ciał kotów. Dwa z nich należały do starszych wojowników, Sójczego Pióra i Rozżarzonego Futra. Pośrodku nich leżał były przywódca Klanu Wschodu.
- Macie czas na pożegnanie się - mruknęła smutna zastępczyni - o zachodzie słońca, starszyzna ich pochowa...
Kotka zamachnęła się ogonem i poszła do legowiska swojego ojca. Pomieszczenie było przesiąknięte jego zapachem. Minie dużo księżycy, aż wywietrzeje i zastąpi go woń Różanego Ciernia.
 - W najlbiższym czasie muszę udać się do Księżycowego Kamienia po dar 9 żywotów. Muszę też wybrać swojego zastępcę...Tylko kto mógłby nim być? Kamienny Nos? Krucze Oko? Hmmm...Tak...Krucze Oko może okazać się dobrym zastępcą. Jest mądry, uczciwy jak i waleczny. To może być dobry wybór. Eh, zastanowię się jeszcze jutro... - pomyślała kotka
Nie mogła długo usiedzieć w jednym miejscu więc podniosła się powoli z mchu i żmudnym krokiem skierowała się do legowiska medyczki
                                             --○--
- Liściasta Sadzawko? Jesteś? - mruknęła, patrząc się w ciemną otchłań znajdującą się za bluszczem
- Jestem, jestem. O co chodzi Różany Cierniu? Chcesz jakieś nasiona maku na uspokojenie? - powiedziała próbując jakoś pocieszyć zastępczynię tonem głosu
- Nie...wiesz, przyszłam zapytać, kiedy wybieramy się do Księżycowego Kamienia
- Może jutro? - spytała kotka
- Tak...możemy jutro. Opatrzyłaś wszystkim rany? - miauknęła Różany Cierń
- Tak, opatrzyłam. Słuchaj, chcę z tobą porozmawiać, wejdziesz? - zapytała medyczka
- E...no dobrze - mruknęła odginając głową pnącza
Dwie kotki usiadły wygodnie na czystym mchu. Nie było na nim ani kropelki krwi, więc pewnie ktoś już zdążył go wymienić. Obok ładnie ułożonych stosików ziół leżał rumianek. Bardzo dużo rumianku. Nie znajdował się on tylko tam, rozejrzawszy się, kotka zauważyła, że kolejne dwie kępki znajdują się przed wejściem.
Medyczka musiała zauważyć dziwne zaciekawienie kwiatem, więc spytała:
- Przeszkadza ci zapach rumianku? Jeśli tak, to mogę tu wpuścić trochę świeżego powietrza - powiedziała z wymuszonym uśmiechem - Zrywam go co dwa dni. Wiesz, jakoś się do niego przyzwyczaiłam i trudno mi tutaj usiedzieć bez niego. Kiedyś mój mentor powiedział mi, że oczyszcza umysł i wzmacnia pracę serca.
- Teraz już się nie dziwię dlaczego zawsze pachniesz rumiankiem. Nie, nie przeszkadza mi jego zapach - odpowiedziała
- Chcesz jakichś roślin na wzmocnienie? - spytała troskliwie
- Obojętnie - mruknęła pod nosem zastępczyni - O czym ze mną chciałaś porozmawiać?
- Ja...no bo...- medyczka wydała się być zmieszana - dostałam znak od Klanu Gwiazdy
Różany Cierń widocznie ożywiła się.
- Jaki znak? - dopytała zaciekawiona
- Dzisiaj, kiedy Krwista Gwiazda przygotowywał atak, znalazłam przed swoim legowiskiem...- urwała na końcu zdania
- Znalazłaś co?
- Różę. Ale ta róża była zwiędła i zepsuta...- miauknęła
Na twarzy zastępczyni pojawił się strach. Czyżby chodziło o nią? Czy to ona jest zepsuta? No bo w końcu o kogo może chodzić? Nie ma innego kota o imieniu Różany...
- Słuchaj, cokolwiek teraz planujesz zrobić, przemyśl to dwa razy. Wiem, że trudno ci się jest pozbierać po śmierci ojca ale nie rób nic pochopnie - kontynuowała medyczka
- Eh...Em....- kotka próbowała zebrać myśli - Dobrze Liściasta Sadzawko - kiwnęła delikatnie głową
- Miałam ci przecież przygotować te zioła uspokajające - powiedziała nagle z większym entuzjazmem
Kocica wstała i podeszła do magazynu swoich roślin. Wzięła z niego kilka liści i kwiatków. Złapała je do pyska i zaniosła do kamienia z wgłębieniem. Położyła je tam i zaczęła rozrywać oraz miażdżyć łapą.
- Chcesz trochę miodu? - spytała nagle
- Co? A tak, możesz dodać - odpowiedziała zastępczyni
Medyczka zostawiła papkę i podeszła do kawałka kory leżącego obok ziół. Wyjęła z niego delikatnie mały plaster miodu i szybko zaniosła go do mieszanki aby nie pobrudzić niczego klejącą cieczą.
Poraz kolejny zaczęła mieszać rośliny. Po kilku chwilach, gdy papka była już zwięzła, wzięła ze stosu duży liść i nałożyła na niego zioła. Nie wyglądało to zbyt apetycznie.
- Czekaj, najpierw chcę wiedzieć czego ty tam nawsadzałaś - powiedziała ze śmiechem
- Tak, wiem, nie wygląda to smacznie. Ale zjedz, pomoże ci - mruknęła z uśmiechem Liściasta Sadzawka
- Ale nie, ja serio pytam. Co ty tam wsadzasz? - zapytała już z poważniejszą miną
- Nie mówiłam ci kiedyś? No cóż, dałam tam jakieś siedem ziaren maku abyś mogła zasnąć i się uspokoić, dwie jagody jałowca aby postawiły cię na nogi, kilka liści, których nie znasz no i oczywiście dodałam jakieś pięć kwiatków rumianku - odpowiedziała z uśmiechem
- No cóż, raczej nie zwymiotuję jak to zjem - mruknęła cicho
Zastępczyni pochyliła się nad papką znajdującą się na dużym liściu. Otworzyła pysk i zaczęła rzuć rośliny. Z grymasem połknęła je kilka razy.
- No i widzisz? Jeszcze żyjesz - powiedziała Liściasta Sadzawka
- Tak...wiesz, zaczyna się ściemniać. Starszyzna już pewnie pochowała zmarłych. Muszę się iść się położyć.
- Poczekaj chwilę, dam ci trochę lawendy i rumianku- odmiauknęła kotka
- Lawenda? Po co? - spytała
Medyczka tym razem poszła do innego kąta swojego legowiska. Wyjęła z magazynu jeden pęd fioletowego kwiatu i trzy rumianku.
- Po co ci to? - zapytała
Kotka położyła kwiaty obok zastępczyni.
- Połóż je sobie w legowisku. Poprostu tworzą ładną mieszankę zapachową - odpowiedziała z uśmiechem
- Dobrze, dziękuję - miauknęła biorąc mały bukiecik liści - Do widzienia Liściasta Sadzawko - powiedziała wychodząc z legowiska
- Do widzienia - mruknęła medyczka
Różany Cierń odrazu skierowała się do legowiska przywódcy. W końcu musi się do niego przyzwyczaić.
Wchodząc do małego pomieszczenia poraz kolejny do nozdrzy kotki napłynął ostry zapach jej ojca.
Zastępczyni rozłożyła kwiaty wokół mchu i niewiele myśląc poszła spać.
                                             --○--
- Aaaaam....- ziewnęła Różany Cierń
Wstała z mchu otrzepując i rozciągając się. Faktycznie, w legowisku było czuć przyjemny zapach. Tak jak mówiła Liściasta Sadzawka.
Kotka powolnym krokiem wyszła z legowiska i poszła do medyczki. Mają się dziś udać do Księżycowego Kamienia po dar 9 żyć. Ale czy Klan Gwiazdy przyjmie ją jako przywódczynię? Czy ta róża aby nie była oczywistą odmową? Za kilka chwil się tego dowie...
- Liściasta Sadzawko? - mruknęła wchodząc do legowiska kotki
- Tak? Chodź, przygotowałam ci już zioła na podróż - powiedziała z większym entuzjazmem niż wczoraj
- Znowu? To jest okropnie niedobre - miauknęła z zgrymaszonym pyskiem
- Tym razem dałam ci trochę nektaru wrzosowego. On o wiele bardziej łagodzi smak. Wiesz? Jesteś chyba najbardziej wybrednym kotem z klanu - odpowiedziała z uśmiechem
- No cóż...dobra, daj tą mieszankę, odrazu pójdę napić się rosy
- Tylko nic nie jedz! - miauknęła głośniej, jednocześnie przysuwając liść z papką pod pysk zastępczyni
- No przecież wiem. Ugh...ochyda - mruknęła spoglądając na mieszankę
Różany Cierń otworzyła pysk i zjadła papkę. Ku zdziwieniu medyczki na jej twarzy nie pojawił się grymas
- Ej...to dobre było...To słodkie to ten nektar? - spytała
- No tak, tam jest - powiedziała, pokazując łapą na schowek z substancją
- Dobrze, trzeba się zbierać. Jadłaś już?
- Tak, chodźmy - odmiauknęła wychodząc z legowiska
Dwie kotki zmierzały w kierunku wyjścia z obozu. Koło nich przechodził właśnie Krucze Oko.
- Krucze Oko? - zagadała Różany Cierń
- Tak, o co chodzi? - spytał ciepłym głosem
- Powiadom klan, że udałam się wraz z Liściastą Sadzawką do Księżycowego Kamienia, i że wrócimy w nocy.
- Dobrze! - odpowiedział i pobiegł do legowiska wojowników
                                              --○--
- A ty nie wchodzisz? - spytała zastępczyni
Kotki znajdowały się przed wejściem do Jaskini Tysiąca Gwiazd. Chłodny powiew wiatru mierzwił im futro, a na niebie pojawiła się już Srebna Skóra.
- Nie, nie dzisiaj dzielę języki z Klanem Gwiazd. No idź...Wszystko będzie dobrze - mruknęła czule i dotknęła głową barku aby dodać jej otuchy - Poczekam tu na ciebie.
- Do zobaczenia
Zastępczyni obróciła się przodem do otworu i po chwili zniknęła jakoby ciemność ją pożarła.
Jej łapy dotknęły zimnego i twardego podłoża, a do nozdrzy napłynął ostry zapach. Kotka brnęła dalej, ale nie mogła jednak polegać na wzroku. Wszędzie panowała ciemność. Po chwili poczuła, że tunel, którym szła gwałtownie się skurczył. Zastępczyni musiała się schylić i teraz szurała brzuchem o kamień.
Nagle jej oczom ukazał się Kamień Księżycowy. Błyszczał on przerażająco białym światłem. Kotka podeszła do niego, dotknęła nosem i położyła się aby zasnąć.
                                               --○--
- Witaj Różany Cierniu, czy jesteś gotowa na przyjęcie dziewięciu żywotów? - odezwał się Krwista Gwiazda
Kotka znalazła się w przestrzeni. Dziwnej przestrzeni. Przypominała trochę Srebną Skórę lecz nią nie była. Naprzeciwko niej siedziała grupka lekko rozmazanych kotów.
- Tak, jestem - odpowiedziała dumnie
Z grupy wyszła malutka kotka, a właściwie kociak i podeszła do zastępczyni.
- Z tym życiem daję ci miłość i wierność, używaj jej mądrze aby stworzyć silny związek i założyć rodzinę - pisnęła słodkim głosikiem
Różany Cierń dopiero po chwili zrozumiała kto to jest. Była to jej zmarła siostrzyczka, Błękitka. Matka dużo opowiadała o niej.
Kociak podszedł do siostry i dotknął ją noskiem. Po ciele kotki przeszedł zimny dreszcz, a siostra oddaliła się do tłumu.
Następny wyszedł ciemny kocur. Był to Dębowy Ogon. Były medyk i mentor Liściastej Sadzawki. Podszedł do kotki i miauknął:
- Z tym życiem daję ci opiekuńczość i przywiązanie do swojego klanu. Używaj go mądrze i rozważnie, aby poprowadzić klan słuszną drogą.
Tak samo jak siostra, kocur dotknął nosem kotki. Jej mięśnie przeszył okropny ból i Różany Cierń upadła na podłoże. Szybko się podniosła i z trudem stanęła na łapach. Jak to tak dalej będzie wyglądać to nie będzie musiała stąd wychodzić, bo zdechnie przy piątym życiu.
Następny z tłumu wyszedł uczeń. Była to Wodna Łapa! Kotka bardzo się do niego przywiązała, ale niestety zmarł na Zielony Kaszel.
Kociak podszedł do przyjaciółki.
- Z tym życiem daję ci umiejętność nauczania. Używaj jej dobrze, aby przekazać niezbędną wiedzę nowym uczniom.
Wodna Łapa podszedł do kocicy i dotknął ją nosem. Poraz kolejny Różany Cierń poczuła piekący ból. Teraz nie tylko w mięśniach lecz w całym ciele.
Kociak nie zwracając na nią uwagi odszedł do tłumu.
Następny wystąpił wojownik, Rozżarzone Futro. Zginął on przecież w tej samej walce co jej ojciec.
- Z tym życiem daję ci nieskończoną odwagę. Używaj jej z rozwagą i prowadź klan bezpiecznymi ścieżkami.
Ku zdziwieniu kotki, po jej ciele przepłynął ciepły dreszcz. Już cztery życia za nią, jeszcze pięć.
Następna wyszła kotka, Sójcze Pióro, która również zmarła w bitwie z Klanem Zachodu.
- Z tym życiem daję ci opiekuńczość. Troszcz się o klan, tak jak matka troszczy się o młode.
Kotka liczyła, że poraz kolejny poczuje dreszcz. Jednak uderzył w nią tak silny ból, że odrazu upadła na ziemię. Dopiero teraz zrozumiała, jak silna jest matczyna miłość i do czego ona może prowadzić.
Sójcze Pióro oddaliła się, a jej miejce zajął kocur, Kamienne Ucho.
Kamienne Ucho pochodzi z Klanu Wschodu, lecz miał romans z kotką z Klanu Południa, Brunatnym Pyskiem. Z tego co wiadomo jej kocięta, jak i ona sama żyją, a kocur zmarł przez upadek z drzewa.
- Z tym życiem daję ci wierność temu co uważasz za słuszne. Korzystaj z niej dobrze, prowadząc klan w trudnych czasach.
Kocur podszedł do zastępczyni i dotknął ją nosem. Kocica poczuła lekkie mrowienie w łapach.Była przygotowana na ból jednak nic się nie stało.
Następny podszedł do niej...nie...to nie może być on!
Był to Ostowy Pazur, dawny partner Różanego Ciernia. Pewnego dnia wpadł do wielkiej rzeki i się utopił.
- Z tym życiem daję ci niezmordowaną energię. Korzystaj z niej dobrze jako przywódca Klanu Wschodu.
Jak wiele chciała mu wyjaśnić i opowiedzieć. Tyle informacji miała mu do przekazania...
Kotka zapomniała o tym co może ją czekać i poraz kolejny upadła z powodu bólu na podłoże. Już siedem za nią, jeszcze tylko dwa.
Teraz z grupy wyszła...Ćmi Lot?! Ale to przecież była medyczka z Klanu Północy! Owszem, Różany Cierń była praktycznie jej przyjaciółką, jednak nikt inny o tym nie wiedział bo obie kotki mogły zostać wydalone z klanów z powodu łamania Kodeksu Wojownika i Medyka. Nie wiedziała jak kotka zginęła.
- Z tym życiem daję ci współczucie. Nie bój się z niego korzystać w przypadku starszych klanu, chorych i słabszych niż ty sama.
Po ciele kotki spłynął ciepły i przyjemny dreszcz. Teraz czeka ją przyjęcie ostatniego życia.
Z tłumu kotów wyszedł Krwista Gwiazda. Były przywódca i ojciec Różanego Ciernia.
- Witaj, Różany Cierniu, moja uczennico, moja wojowniczko, moja zastępczynio, a przede wszystkim moja córko. Zawsze wiedziałem, że zostaniesz wielką przywódczynią. Z tym życiem daję ci szlachetność, pewność i wiarę. Używaj ich dobrze, by prowadzić klan drogą Klanu Gwiazdy i Kodeksu Wojownika. Witam cię nowym imieniem Różanej Gwiazdy. Twoje stare życie minęło. Teraz otrzymałaś dziewięć żywotów przywódcy, a Klan Gwiazdy powierza ci przewodzenie Klanowi Wschodu. Broń go, opiekuj się starszymi i młodszymi, czcij przodków i tradycję Kodeksu Wojownika, przeżyj każde kolejne życie z dumą i godnością.
Po jego słowach nastała cisza, która została przerwana krzykami kotów z tłumu.
- Różana Gwiazda! Różana Gwiazda! Różana Gwiazda! Różana Gwiazda!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

OBSERWATORZY

| synestezja | Panda Graphics