niedziela, 29 września 2019

Od Wilczego Mroza do Nocnej Chmury

Jaskrawy, oślepiający promień słońca właśnie otworzył ślepia faunie wiodącej życie na terenie tysiąca rzek, oraz tym samym przypieczętował początek nowego dnia w klanie zachodu.
Dla wojowników był to kolejny spędzony na codziennym intensywnym treningu szkolącym ich umiejętności i sprawność fizyczną
                                 --○--
Wraz ze zajściem Srebrnej Skóry z jaśniejącego z minuty na minutę nieba, większa część kotów z klanu przerwała swój sen powoli rozciągając się przed opuszczeniem legowiska. Wilczy Mróz nie był wyjątkiem, gdy tylko błysk z góry wbił swoje zabójcze światło w powieki kocura natychmiastowo je otwierając, wojownik po krótkim przygotowaniu energicznie udał się do miejsca treningowego jego towarzyszy, których rozespane pyski były widoczne już z odległości kilkudziesięciu łap dalej.
- A więc teraz pozostaje nam poczekać aż  Sokole Oko łaskawie się tu zjawi i możemy zacząć trening - powiedział starszy wojownik  z niecierpliwością
- Emm... Ale ja tu jestem... to Płomiennego Pióra nie ma!.. - pisnął nagle Sokole Oko z oburzeniem
 - Eheh... po prostu poczekajmy aż będą wszyscy - odmruknął próbując wyjść z opresji kot podczas gdy reszta grupy zaczęła po cichu chichotać
- JUŻ JESTEM!!! - Krzyknął tracąc dech Płomienne Pióro pędząc ile tchu w piersiach w ich stronę
- Wiesz gdybym musiał liczyć każde Twoje spóźnienie z pewnością zabrakło by mi palców w łapach moich, oraz całej reszty klanu - odpowiedział spoglądając surowym wzrokiem na kota Błękitny Pazur - Mniejsza z tym zacznijmy w końcu trening!

Wojownicy słuchając poleceń i obserwując ich "trenera" zaczęli ciąg solidnych ćwiczeń, które każdy bez wahania musiał wykonać
Po zakończeniu rozgrzewki i naostrzeniu pazurów swoje umiejętności ćwiczyli na kukłach imitujących ich rywali sporządzonych z lian zwisających z niemal każdego drzewa położonego na bagiennym terenie, mchu, oraz kęp suchej trawy połączonych ze sobą sokiem z mleczy słynącym ze swojej lepkości
Trening zakończył się gdy złociste słońce (ledwo widoczne z pośród gęstwiny chmur) sięgnęło swojego najwyższego punktu na błekitno-szarym niebie co znaczyło że czworonogi czeka jeszcze połowa dnia, spędzona dla niektórych na polowaniu/patrolu, zajmowaniu się starszyzną, bądź dla większych farciarzy na wylegiwaniu się w posłaniu
Tego dnia wyjątkowo o tym kto pójdzie na patrol lub polowanie nie zadecydowała Księżycowa Gwiazda, a jej zastępczyni Nocna Chmura, co nie zdażało się zbyt często gdyż przywódczyni kiedy tylko była w stanie to sama ogłaszała te informacje. Więc wiadomo było że kotka musiała zająć się czymś poważnym
 - Niech wszystkie koty zdolne do samodzielnego polowania się tu zbiorą - mruknęła głośno zastępczyni i po chwili dwadzieścia kotów stanęło przed nią, w tym również jej rudy znajomy czekający na zakończenie tego zgromadzenia by móc  porozmawiać z kotką - Dzisiaj na patrol wokół granicy naszego klanu posyłam Tygrysią Iskrę i Omszonego Szpona, natomiast nocną wartę pełnić będą Sokole Oko, oraz Srebrna Sadzawka
Wymienione koty posłusznie pokiwały głową i wszyscy udali się na swoje miejsca, a Wilczy Mróz gdy towarzystwo trochę się rozeszło podszedł pewnym krokiem do zastępczyni
- Nocna Chmuro... czy nie chciałabyś iść ze mną na polowanie? - spytał kocur patrząc na kotkę
- Chmm... lekcję z Burzową Łapą mam już z głowy, przydzieliłam już pracę na dziś innym kotom, chyba nie mam już nic ciekawego do zrobienia więc czemu nie - odparła
- Super! Pamiętasz to miejsce, gdzie kiedyś mój mentor szkolił mnie na wojownika?
- Po pierwsze jak mam pamiętać miejsce w którym się szkoliłeś skoro nigdy mi o nim nic nie mówiłeś ptasi móżdżku? A po drugie jestem od ciebie o jedną wiosnę i pięć księżycy młodsza, więc co by się nie stało NIE mogłam zobaczyć Cię z twoim mentorem ptasi móżdżku - mruknęła kotka ze śmiechem
- Aaaaa no tak to nie ma sensu... W takim razie ci je pokaże, jest tam dużo drzew, nór i kryjówek gdzie chowa się zazwyczaj całkiem sporo gryzoni!- No dobra, ale jak Cię jakiś szczur ugryzie to ja nie mam z tym nic wspólnego gryzoniu!
 - miauknęła ironicznie Nocna Chmura, po czym pobiegła za rudym kocurem
                                  --○--
- Chmura... pamiętasz to miejsce prawda?... - powiedział zwalniając Wilczy Mróz patrząc na otaczającą ich okolice
- Te same charakterystyczne dwa dęby... i ta rzeczka... - zaczęła mówić kotka
-... to miejsce w którym się poznaliśmy - dokończył za nią kocur przypominając sobie wszystkie przeżyte w towarzystwie zastępczyni wiosny... dopiero teraz zrozumiał jak bardzo kotka wpłynęła na jego życie
- Pamiętasz gdy wzięłam Cię za wiewiórkę? - mruknęła Nocna Chmura wpatrzona w pamiętne miejsce
- No pewnie! Teraz mogę stwierdzić że masz pecha do mojego ogona
- A raczej twój ogon do mnie - mruknęła zastępczyni
- Do dziś pamiętam minę twojego mentora gdy chciał mnie upolować, ale okazało się że nie jestem jedzeniem...
- Apropo jedzenia... - szepnęła  Nocna Chmura rozpłaszczając się na ziemi - czujesz to?
Wilczy Mróz wiedziony swoim zmysłem węchu i słowami przyjaciółki przywarł do ziemi, wysuwając rząd ostrych jak brzytwa pazurów
- To nie jest zapach myszy, nornicy ani wiewiórki... to coś większego, może wyskoczymy razem?
 - Mhm, na trzy - szepnął kocur nie odrywając ślepiów od chwiejącej się trawy - raz... dwa... trzy!
Na sygnał koty zwinnym, szybkim ruchem wyskoczyły zza trawy i razem powaliły zwierzynę owianą ciężkim zapachem, która okazała się być...
- To borsuk - powiedział spokojnie Wilczy Mróz nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji - zaraz, zaraz...-
- TO BORSUK! - Krzyknął nagle opamiętując się kocur
- Skoro już to odkryłeś geniuszu to może pomógłbyś mi go z tąd odpędzić! - Fuknęła Nocna Chmura sycząc i prychając na znacznie większe od niej czarno - białe zagrożenie
- A no tak... już Ci pomagam! - odmruknął rudy kot i podchodząc do borsuka zjeżył sierść na karku i zaczął na niego syczeć
Niestety zwierzę nie mimo starań wojowników nie chciało odejść i nie zważając na zaczepki kotów leżało jedynie patrząc agresywnie na kudłate czworonogi
- Co z tym borsukiem jest nie tak? Założę się że każdy inny zaatakowałby nas lub odszedł...
- Nie wie- Chwila widzisz to?!
- Co?
 - Przypatrz się mu... - powiedział rudy oddalając się trochę od zwierzęcia
- Ona ma młode... - mruknęła cicho zastępczyni widząc małe puszyste kulki leżące pod borsukiem... A właściwie "borsuczycą"
- I co teraz zrobimy?
- Chmm może spróbujemy ją z tąd przegonić... ale na spokojnie - odpowiedziała mu kotka, która również cofnęła się o kilka łap w tył i zaczęła cicho miauczeć patrząc wyrozumiale na stworzenie
Borsucza mama chyba zrozumiała o co chodzi bo odszedła niosąc w pysku (i na grzbiecie) dzieci w stronę lasu
- Nie sądziłam, że tak łatwo pójdzie... - powiedziała po chwili Nocna Chmura lekko zdziwiona nie odwracając pysku od lasu do którego weszła przed momentem zwierzyna
- Ja też nie... ale to lepiej dla nas, w końcu zagrożenie mamy z głowy i możemy w spokoju polować
- Masz rację, nie chciałabym wrócić gdy już będzie ciemno... - powiedziała nie pewnie kotka
                                   --○--
Szczęście wyraźnie im sprzyjało ponieważ nim się obejrzeli złapali już kilka myszy, a nawet jednego chomika polnego.  Każdy kot po takim polowaniu wraca zadowolony, ale Nocna Chmura jakoś zpochmurniała
- Wszystko okej? - spytaj zaniepokojony stanem przyjaciółki kocur
- Mhm... ech... Nie, nie jest okej - odpowiedziała mu kotka
- Co się stało?
- Może to dziwnie zabrzmi, ale mam takie wrażenie jakbym straciła węch... znaczy chodzi mi o to że nie mogę odróżnić poszczególnych zapachów zwierząt... no bo gdyby wszystko było w porządku to odczułabym zapach borsuka jak i tych wszystkich myszy... przecież prawie wszystko złapałeś ty...
- Węch... chmm... Byliśmy zeszłego dnia u medyczki... wokół jej legowiska roznosi się wiele różnych zapachów może to przez nie? Nie jestem pewny, ale takie dolegliwości znikają po kilku dniach, więc może będziesz musiała na chwilę zrobić sobie wolne od polowania? - zaproponował Wilczy Mróz patrząc troskliwie na Nocną Chmurę- Mam zrobić sobie wolne? Ale ja nie mogę... co jeśli Księżycowa Gwiazda jeszcze przez te kilka dni będzie zajmować się tym dziwnym snem, który wyśniła?... ja po prostu muszę być na straży, nie mogę od tak zrobić sobie przerwy...
- Zaraz, to ty wiesz co jest powodem "nieobecności" Księżycowej Gwiazdy?
- No nie do końca, wiem tylko że stara się rozszyfrować jakąś przepowiednie, której treść usłyszała we śnie...
- Aha... ech... przywódcy to muszą mieć ciekawe życie, codziennie jakieś tajemnice do odkrycia, przepowiednie do zrozumienia, kontakty z przywódcami innych klanów...
- Może ci się tak wydaje, ale to życie wiąże się z mnóstwem zobowiązań... i dlatego nie mogę odpoczywać dłużej niż tak jak do tej pory jest
- Wiesz, że będzie ci ciężko bez właściwego węchu... Ale pamiętaj ZAWSZE możesz na mnie liczyć! - powiedział entuzjastycznie kocur
- Wiem, dziękuję a teraz może wracajmy już z tymi myszami bo jeszcze nam uciekną - odmruknęła mu kotka, której chumor wrócił
- Teraz już raczej nie uciekną, ale masz rację wracajmy
- Ech przecież wiesz, że żartowałam! A teraz naprawdę muszę już iść - powiedziała Nocna Chmura uśmiechając się do Wilczego Mroza
- No okej... do zobaczenia - mruknął kot do odchodzącej kotki, a sam jeszcze przez chwilę siedział smętnie patrząc na złapane gryzonie
- Ech... no więc muszę was teraz wszystkie sam odnieść - powiedział obojętnie do nie żywych już stworzeń
- Może ci pomóc? - spytał nagle z nikąd znajomy mu kot
- Burzowa Łapa? Co ty tu robisz?
- Ja Emm... no bo...
- Dobra nie tłumacz się, skoro już tu przyszedłeś to weź część tych myszy do pyska i chodź!
- Dobła! - odpowiedział kociak wsadzając nie dwie, a trzy stworzenia do pyszczka po szybko podreptał za starszym kocurem

czwartek, 19 września 2019

Od Księżycowej Gwiazdy do Wilczego Mroza

Słońce schylało się już ku widnokręgowi. Niebo przybrało barwy niebiesko - purpurowe, a wiatr był silny.
Księżycowa Gwiazda wraz z Modrzewiowym Sercem wygrzewali się na kamieniu, znajdującym się niedaleko wyjścia z obozu.
Nagle kotka podniosła się na cztery łapy i porządnie przeciągnęła. Wojownik za to wyciągnął pazury i zaczął nimi skrobać po głazie aby je zaostrzyć.
- Wiesz co, Modrzewiowe Serce? - zapytała nagle przywódczyni
- No? - mruknął wojownik
- Spać mi się chcę - miauknęła jednocześnie ziewając
- To idź spać - zaśmiał się - Powiem Nocnej Chmurze aby się do wieczora wszystkim zajęła
- Dziękuje - odpowiedziała i dotknęła czule końcówką ogona jego barku
- Dobranoc
- Dobraaaaanoooc...- ziewnęła i skierowała się do legowiska
--○--
Kotka przeciągnęła się raz jeszcze, poprawiła mech i zwinęła w kłębek.
--○--
Przywódczyni obudziła się. Zdezorientowana obróciła się wokół siebie i zdenerwowana stwierdziła, że nie znajduje się we własnym legowisku. Zamiast tego, stała na polanie, którą księżyc oświetlał w barwach niebieskich. Przed nią znajdowało się gigantyczne drzewo, które rzucało na nią cień.
Nagle, obok kotki pojawił się inny kocur. Jego futro miało kolor szaro-czarny, a on sam był lekko rozmazany i lśnił gwiazdami. Ona przecież śni! Dlaczego się odrazu nie domyśliła?
Kocur popatrzył się na przywódczynię i powiedział:
- Drzewo i księżyc dwoma się staną, dwie gwiazdy lśnić będą najjaśniej na niebie. Niezwykła moc będzie nawiedzać, wypełniać się będą przepowiednie...
I zniknął tak szybko jak się pojawił, a cała wizja zaczęła się rozmywać. Po chwili kotka wzięła głęboki oddech, otworzyła oczy i znalazła się z powrotem w swoim legowisku.
Musi o tym powiedzieć medyczce.
Przywódczyni przecisnęła się przez bluszcz i poszła do kamienia, na którym siedziała ze swoim partnerem. Niebo robiło się już powoli szarawe, a zimna rosa osiadała na trawie. W krótce więc nastanie ranek. Kotka rozejrzała się po obozie i usiadła na głazie. Wszystkie koty spały wygodnie w swoich legowiskach.
O co mogło chodzić temu kocurowi ze snu? Drzewo i księżyc dwoma się staną...drzewo? Księżyc? Przecież to nie ma żadnego sensu...dwie gwiazdy będą najjaśniej lśnić...Chodzi o koty z Klanu Gwiazdy? W końcu to są gwiazdy...I o jaką przepowiednie mu może chodzić?
Nagle rozważania kotki przerwał głos jakiegoś kota.
- Księżycowa Gwiazdo? Nie możesz spać? - spytała Paprociowa Plama
- No...słuchaj, Klan Gwiazdy odwiedził mnie we śnie - powiedziała cicho na wypadek gdyby jakiś inny wojownik słuchał
W oczach medyczki pojawił się błysk ciekawości.
- Jeśli powiedzieli coś niezrozumiałego, to musisz poczekać i sama to wyjaśnić. Ja nie mogę pomóc. Jak chcesz, to możesz iść dziś ze mną do Księżycowego Kamienia - mruknęła równie cicho
- Dobrze, ale to później...-odpowiedziała z uśmiechem
--○--
Pręgowana, szara kotka znajdowała się przed wejściem do jaskini. Jej krótkie futro delikatnie falowało pod wpływem wiatru wydostającego się z ciemnej dziury. Oczy miała lekko przymrużone jakby chciała dostrzec coś ciekawego znajdującego się w mroku. Srebna Skóra już od kilku minut znajdowała się na niebie, a księżyc w kształcie pazura kota oświetlał wszystko. Oświetlał tak jak we śnie...
Tuż obok przywódczyni znajdował się Modrzewiowe Serce. Postanowił dla bezpieczeństwa odprowadzić partnerkę i poczekać na nią.
- Musisz tam iść? - spytał kocur
- Muszę, mam pewną sprawę do wyjaśnienia z Klanem Gwiazd - odpowiedziała zdeterminowana
- No trudno...to idź. Będę tu na ciebie czekał - mruknął troskliwie
Kotka obróciła się i położyła głowę na barku wojownika. Potem cofnęła się i weszła do Jaskini Tysiąca Gwiazd.
Wydawało się jakby mrok ją pochłaniał. Tunel do jaskini był wąski, mokry, ciemny i ciasny, co sprawiało nie mały dyskomfort. Oczy przywódczyni, mimo że przyzwyczajone do ciemności, nie były na nic potrzebne. Trzeba było kierować się dotykiem.
Wąsy kotki w pewnym momencie zaczęły się ocierać o skały. Niewiele dalej przywódczyni musiała pełznąć brzuchem przy zimnym podłożu.
Nagle tunel urwał się i do oczu kotki dostał się przeraźliwie biały blask. Księżycowy Kamień lśnił co oznaczało, że nadeszła północ.
Księżycowa Gwiazda bez zastanowienia podeszła do niego, dotknęła nosem, położyła się i zasnęła.
--○--
Zimny wiatr smagał kępki futra na karku kocicy. Jej oczy mocno łzawiły, a ona sama siedziała znowu przed drzewem. Lecz teraz, wizja była bardziej wyrazista. To drzewo miało igły! Przywódczyni rozglądnęła się i podeszła do jego pnia. Tuż pod nim leżało...piórko? I kamień? O co chodzi?
Poraz kolejny obok niej pojawił się inny kot. Teraz to była...Liściasta Sadzawka?
- Mamo? - spytała przerażona
- Ja wiem, że to wszystko jest niezrozumiałe. Ale skarbie, nie liczą się rzeczy...liczą się twoi bliscy...- mruknęła i rozpłynęła się w powietrzu
Przywódczyni siedziała zdezorientowana. Rozglądnęła się jeszcze kilka razy po polanie, próbując zapamiętać każdy szczegół. Sen znowu zaczął się rozmazywać i wkrótce znowu poczuła pod sobą zimną, kamienną podłogę. Szybko wstała i wyszła z jaskini.
Przy wyjściu, tak jak obiecał, stał Modrzewiowe  Serce.
- I jak? - spytał wstając i otrzepując się z trawy
- Hm...jeszcze gorzej niż poprzednio. Wracajmy do obozu, muszę pomyśleć - mruknęła niezadowolona
- No dobrze - odpowiedział kocur i dotknął czule kotkę końcówką ogona

poniedziałek, 16 września 2019

Od Nocnej Chmury do Księżycowej Gwiazdy

Po spotkaniu z przyjacielem Nocna Chmura długo rozmyślała o tym w jaki sposób mogłaby pomóc mu dowiedzieć się prawdy o jego ojcu.
Zaraz o świcie wstała szybko napiła się rosy z kwiatów i pobiegła do legowiska uczniów gdzie czekał już na nią gotowy na nową lekcję jej brat.
- To co idziemy? - zapytał widząc siostrę kociak
- Tak! Chodź za mną!
--○--
Wkrótce rodzeństwo doszło do tego samego drzewa przy którym jeden księżyc temu młody uczeń złapał swoją pierwszą zdobycz
- Chyba nie muszę Ci powtarzać co robić? - spytała patrząc na Burzową Łapę
- Nie... - odpowiedział kotek przyjmując pozę do skoku, a chwilę później niósł już w pysku brązową niczym kora drzewa mysz polną
- Szybko się uczysz!
- Mhm - mruknął kot odkładając mysz przy łapach zastępczyni i ruszając na następne polowanie.
W tym czasie jego siostra obserwowała teren i pilnowała łupów brata, w duszy jednak wciąż zastanawiała się co może zrobić dla Wilczego Mroza...
- Co to? - oderwał ją od przemyśleń głos Burzowej Łapy który przyniósł do niej dwa średniej wielkości jaja
- To... to jest chyba jajo przepiórki chmm... ciekawe skąd się tu wzięło... no cóż trzeba będzie komuś o tym powiedzieć a teraz odłóż proszę jajka tam gdzie je znalazłeś
- Dobrze
Kociak posłusznie odłożył jajka na miejsce i razem z siostrą kontynuowali szkolenie jeszcze przez parę godzin, po czym wrócili do obozu gdzie Nocna Chmura zostawiła brata i poszła w stronę ciemnych gąszczy gdzie mieściło się legowisko jej rudego znajomego
 - Cześć! Długo dzisiaj nad tym wszystkim myślałam i doszłam do wniosku że może starszyzna będzie coś wiedzieć na temat twojego taty - oznajmiła kotka
- Świetnie, myślę że to może być dobry pomysł moja matka często spotykała się z Zakurzonym Cierniem
- Dobrze, więc najpierw pójdźmy do niego - powiedziała czarna kotka z entuzjazmem i oboje pobiegli do starszego kocura mieszkającego razem z innymi starymi kotami w legowisku. Za mniej niż pięć mruknięć dotarli przed pomieszczenie, Nocna Chmura łapą przesunęła pokrywający przejście dziko kwitnący bluszcz a im oczom ukazał się widok odpoczywających właśnie kilku uczniów, oraz starszyzny w tym również Zakurzonego Ciernia. Dwójka podeszła do niego i zaczęła rozmowę
- Przepraszam... - mruknął do ciemnego kocura Wilczy Mróz próbując zwrócić na siebie jego uwagę
Kocur pomyślnie wstał z posłania i spojrzał na jego "gości"
 - Jestem Wilczy Mróz, syn Liściastej Zamieci... pamiętasz mnie?
- W rzeczy samej, owszem pamiętam Cię tak samo jak twoją matkę... ech była niesamowitą kocicą,  lecz zmarła gdy byłeś jeszcze kociakiem... ale chyba nie przyszliście tutaj po to by wspominać stare czasy - odpowiedział schrypniętym głosem patrząc na dwa dorosłe koty stojące przed nim
- No nie do końca - powiedziała zastępczyni
- Chcieliśmy dowiedzieć się czegoś... czegokolwiek o moim ojcu - w tej chwili mina siedzącego na wprost nich kocura zmieniła się przybrała poważny można powiedzieć że trochę agresywny wyraz
- Obiecałem Liściastej Zamieci, że nikomu nic o nim nie powiem! Więc jeśli nie szukacie kłopotów to już idźcie!  - warknął groźnie Zakurzony Cierń pokazując przy tym swoje kły, które mimo że kilku mu brakowało nadal wyglądały na ostre
Obawiając się przede wszystkim o zdrowie kocura, który był w takim wieku przy którym wszelkie złości i stres mogły poważnie odbić się na jego zdrowiu, rudy wraz z zastępczynią wyszli pośpiesznie z sali jedynie mrucząc jakieś swego rodzaju pożegnanie
- No i co teraz... kto jeszcze mógłby coś wiedzieć?
- Może spytamy się Paprociowej Plamy? Jest medyczką, więc może coś wie...
- Ech...nie mamy już za bardzo co zrobić to możemy iść, ale nie zdziwiłbym się gdyby ona również nie chciała nic zdradzić - wymamrotał  zniechęcony Wilczy Mróz z opuszczoną głową
 - Nie zaszkodzi spróbować, podnieś tą głowę i chodź! Sam zawsze wszystkim pomagasz, a teraz chcesz się tak po prostu poddać?... To do ciebie nie podobne...- powiedziała stanowczym tomem kotka patrząc  w jego bursztynowe oczy
- Mhm... masz rację! Nie mogę z byle powodu zrezygnować... ja... my... - spojrzał w tym momencie na przyjaciółkę - poznamy prawdę!
- No i znów jesteś sobą! - zaśmiała się Nocna Chmura biegnąc do posłania medyczki
- Ej! Poczekaj! - krzyknął do niej kocur biegnąc parę ogonów dalej
--○--
 Siedziba medyczki znajdowała się w środkowej części terytorium klanu Zachodu dookoła niej rosły różne zioła i kwiaty, których kotka używała w swoich lekach, a wokół nich rozciągał się intensywny zapach dzięki któremu każdy nawet nowy obywatel klanu wiedział gdzie mieszka kotka.
Nocna Chmura przybyła na miejsce pierwsza, poczekała na rudego towarzysza i delikatnie rozsunęła zarośla stanowiące wejście do legowiska.
Ze środka do ich nozdrzy dotarł słodki delikatny zapach stokrotek. Medyczka pewnie jak codziennie wróciła ze zbiorów i zajęła się przyrządzaniem kolejnego lekarstwa. Przez dłuższą chwilę dwa koty stały przed drzwiczkami i w ciszy czekali na pojawienie się Paprociowej Plamy
Nagle bluszcz poruszył się i wyszła z niego kotka.
- Przepraszam że nie wychodziłam, ale musiałam skończyć pewną mieszankę gdybym choć na chwilę odeszła nic by z niej nie wyszło, ale teraz wejdźcie do środka i opowiedzcie o co chodzi - powiedziała pośpiesznie kotka spowrotem wchodząc do środka
- A więc?
 - My chcielibyśmy się czegoś dowiedzieć o moim ojcu - serdecznie oznajmił Wilczy Mróz
- Ach... niestety nie mogę wam udzielić takich informacji
- Bardzo prosimy! To w końcu jego rodzic, czy kot nie ma prawa wiedzieć kim byli jego rodzice? - odpowiedziała jej opryskliwie Nocna Chmura
Kocica wzięła wdech i usiadła na miękkiej poduszce z mchu
- Ech... no dobrze, ale musicie mi obiecać, a zwłaszcza ty Wilczy Mrozie, że nikomu nie powiecie że to ja wam to zdradziłam - Prychnęła medyczka patrząc z poważną miną na dwójkę zapatrzoną w nią wielkimi ślepiami
- Twój ojciec urodził się bodajże osiem wiosen temu był wielkim kocurem o rdzawym umaszczeniu i pięknymi lazurowymi oczami.
Świetnie walczył sprawiał wrażenie wiecznie gotowego do walki, wszystkie koty bez wyjątku go znały i szanowały do pewnego momentu... - w tym momencie kotka zamknęła oczy i cała radość znikła z jej twarzy
- Paprociowa Plamo co było dalej! - Spytała zastępczyni podczas gdy jej rudy towarzysz widocznie pogrążył się w marzeniach, możliwe że nawet wyobrażał sobie jak wyglądał jego tata
- Ech... Pewnego dnia przyszedł do mnie i innych kotów bardzo szczęśliwy, wracał właśnie z polowania, ale to nie był powód jego radości... opowiedział nam o swoim spotkaniu z
Liściastą Zamiecią i zdradził nam że właśnie wyznali sobie miłość z początku wszyscy mu gratulowaliśmy i życzyliśmy szczęścia, ale skrycie dostrzegałam w nim coś dziwnego, był jakiś taki... inny? Ten jego uśmiech... on był po prostu straszny! Ech... Nie wiem jak to wyjaśnić, szczerze czułam że coś jest nie tak i nie myliłam się... - opowiedziała kotka nagle milknąc
 - Paprociowa Plamo! Paprociowa Plamo! - Krzyczeli Wilczy Mróz i Nocna Chmura, ale kocica nie reagowała na wołania
- Przykro mi ale to wszystko co mogłam dla was zrobić, to wszystko jest za trudne by o tym mówić... chciałabym żebyście wyszli... jeszcze raz przepraszam - mruknęła niemrawo i pokazała kotom drzwi, które natychmiastowo po ich wyjściu zamknęła
- To było dziwne...
- Bardzo dziwne! Ale w końcu czegoś się dowiedziałem, myślę że narazie dam sobie spokój z tym śledztwem, nie chce żeby wszystkie koty w klanie miały mi za złe doprowadzenie do tego stanu starszyzny i medyczki! - Odpowiedział entuzjastycznie kocur - Nocna Chmuro...
- Chę?
- Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję gdyby nie ty to nigdy bym się o tym nie dowiedział!
- Od czego są przyjaciele? - mruknęła szczęśliwa kotka, poczym oboje w dobrym nastroju poszli każdy do swojego legowiska odpocząć po tym wyczerpującym dniu.

sobota, 14 września 2019

Od Różanej Gwiazdy do Mlecznego Ogona

Promienie słońca padały na futra wojowników znajdujących się w obozie Klanu Wschodu. Kilka kotów właśnie z niego wychodziło zmierzając na patrol i polowanie, a jeszcze inni wyprowadzali uczniów na lekcje.
Różana Gwiazda leżała na głazie i cieszyła się ciepłymi promieniami.
- Różana Gwiazdo? - usłyszała głos za sobą
Wstała powolnie na łapy, obróciła się i dostrzegła swojego zastępcę.
- O co chodzi? - spytała kocura
- Mogłabyś mi pomóc zorganizować patrole i polowania? Kompletnie mi się już wszystko pomieszało - powiedział ze smutkiem
- Nic nie szkodzi - odpowiedziała zeskakując z kamienia - Kogo wysłałeś dziś rano?
- Na patrol poszli Wilczy Nos, Skrzydlate Serce i Podniebna Walka...
- Hm...no dobrze, jest dobrze. A na polowanie?
- Wysłałem wojowników ze starszymi uczniami aby oni też się nauczyli polować - odpowiedział
- No i super, myślałam, że wysłałeś karmicielki albo starszyznę - zaśmiała się - przecież dobrze ci idzie, o co chodzi?
- No bo ja nie wiem kogo wysłać na patrol i polowanie wieczorne...- mruknął
- Słuchaj, koty w naszym klanie umieją mówić. Zapytaj się ich poprostu - odpowiedziała z uśmiechem
- Serio?
- Serio, serio - miauknęła
- Noo...dobrze, to ja... idę do legowiska wojowników - odpowiedział
- A, jeszcze jedno. Jak spotkasz mentorów mojego rodzeństwa to weź im powiedz, żeby stawili się w moim legowisku z raportem
- Jasne, a oprócz tego to nie mamy nic do roboty, tak? - spytał ciekawski
- No w sumie...możemy trochę umocnić legowiska i żłobek...a właśnie, jak ogólnie mają się uczniowie?
- Bardzo dobrze, świetnie im idzie - powiedział z uśmiechem
- Dobrze, to ja idę jeszcze to medyczki, a ty leć robić swoje - mruknęła zadowolona
--○--
- Liściasta Sadzawko, masz chwilę? - spytała kotka wchodząc do legowiska
- Tak, o co chodzi? - spytała zbliżając się do przywódczyni
- A w sumie to nic...tak przyszłam pogadać...brakuje ci jakichś ziół? - spytała próbując znaleść sobie zajęcie
- Tak...trochę mi ich ubyło, poszłabyś ze mną je pozbierać? - spytała przywódczynię
- Tak, jasne, i tak nie mam nic ciekawego do roboty - mruknęła
- No i fajnie, chodź - miauknęła wychodząc ze swojego legowiska
- Już idę! - powiedziała i wyszła za medyczką
--○--
- To jakich ziół ci brakuje? - spytała Różana Gwiazda
Dwie kotki zmierzały w stronę łąk położonych niedaleko ich skrawka lasu.
- Najpierw trzeba znaleść liście buku abyśmy mogły przenieść inne zioła. Później trzeba poszukać...krwiściąga, żarnowca miotlastego, stokrotkę, trochę patyków i duuuuużo pajęczyny - odpowiedziała do kotki
- Co to żarnowiec miotlasty i krwiściąg? - spytała przywódczyni patrząc się na medyczkę
- Żarnowiec to taki krzak z żółtymi kwiatami, a krwiściąg to takie...taki krzaczek z dużą ilością zielonych liści - powiedziała z uśmiechem
- Ta...udajmy, że wiem o co chodzi - mruknęła przywódczyni i zaczęła się śmiać
- Słuchaj, wiesz jak wygląda patyk - zatrzymała się nagle - potrzebuję kilka. Mogłabyś mi ich poszukać? Ja poszłabym na łąkę pozrywać to czego mi potrzeba
- A nic ci się nie stanie? W sensie wiesz, potrzebujemy medyczki - mruknęła
- Nie, znam najbezpieczniejsze kryjówki. A teraz idź bo słońce już zaczyna się zniżać - pospieszyła przywódczynię
- Już, już...pozbierać ci pajęczyny? - spytała odchodząc w stronę lasu
- Pewnie, pajęczyny nigdy za wiele - mruknęła
Jej głos ledwo dotarł do uszu przywódczyni, a sama jej postać zniknęła gdy tylko weszła w głąb lasu.
- Mam pozbierać pajęczynę i patyki...mówiła też coś o liściach buka...te też mogę zebrać - mruknęła sama do siebie
Zatrzymała się i popatrzyła po poszyciu leśnym. Wzięła w pysk kilka patyków i zaniosła je na tymczasowy stosik. Rozglądnęła się jeszcze kilka razy, wzięła małą gałązkę i z różnych krzaków zaczeła zbierać lepką pajęczynę.
Po kilku chwilach, patyk zmienił się w biało-szarą, zdeformowaną kulkę. Kotka wzięła kilka gałązek do pyska i poszła w stronę polany, szukając wzrokiem medyczki.
Nie trzeba było długo czekać. Kotla stała na samym środku łąki i zrywała jakiś kwiat.
Przywódczyni podeszła do niej i położyła patyki obok.
- O, dziękuję. Ja też zebrałam trochę pajęczyny - mruknęła i pokazała dużego liścia, na którym się znajdowała - Ściągnij ją z patyka i ją połóż
- Dobrze - mruknęła i zaczęła nieudolnie się do niej przyklejać
Nagle do uszu kotek dobiegł przeraźliwy krzyk od strony lasu. Krzyk ucznia. Zaraz do niego dołączył też krzyk wojownika.
Kotki szybko zostawiły wszystko i ile sił w łapach pobiegły wgłąb dużych, iglastych drzew. Nagle do ich oczu dotarł przeraźliwy obraz. Mały kociak leżał w kałuży krwi, a jego mentor miał pełno ran na sobie.
- CO TU SIĘ STAŁO?! - krzyknęła przerażona przywódczyni
- Orzeł...- mruknął wojownik i opadł na ziemię
- Liściasta Sadzawko, biegnij szybko po zioła, ja spróbuję coś zrobić - powiedziała zdesperowana kotka
Nagle sobie uświadomiła kim był owy uczeń. To była jej siostra...Mglista Łapa...

piątek, 13 września 2019

Od Wilczego Mroza do Nocnej Chmury

Pierwszy dzień Pory Spadających Liści rozpoczął się w bardzo radosnym klimacie głównie przez to że uczniowie Wietrzna, oraz Pajęcza Łapa zostali mianowani na wojowników o czym następnego dnia było głośno we wszystkich legowiskach. Koty razem dzieliły się językami na temat dwójki świeżo wypieczonych kotów, a także o wieści która rozchodziła się już nie tak szybko, a mianowicie o przywódczyni i Modrzewiowym Sercu, którzy ku wierzeniu plotkom innych zostali parą, ale kto to wie...
Tego dnia Wilczy Mróz jako jeden z wojowników miał z pomocą jednego wybranego kota pełnić wartę w okolicach granicy klanu co było zadaniem nie koniecznie trudnym, ale nużącym.
- Z kim mógłbym iść?... - myślał długo kocur gdy nagle zauważył, że idzie wprost na legowisko Nocnej Chmury, która wychodząc z niego wpadła na kota
- Ech, przepraszam! - odpowiedziała trochę wystraszona i rozespana oczepując futro z rosy
- Nic się nie stało!
- Ach to ty...
- Czekasz na kogoś? - spytał rudy kot ciekawskim tonem, a na jego pysku malowała się...zazdrość
- Nie, po prostu bałam się że wywróciłam się przy kimś innym... wiesz jaki to był by temat do żartów?!
- A... no i wszystko jasne - pomyślał i odsapnął z ulgą - Masz dziś czas!? - wykrzyknął z nikąd Wilczy Mróz przypominając sobie swoje dzisiejsze zadanie
- Po co się tak drzesz? Chcesz żeby cały klan się tu zleciał? - odpowiedziała rozdrażniona kotka - I co do twojego pytania to wiesz nie bardzo... a co?
- Mam dzisiaj pójść na patrol po granicy i czy nie poszłabyś ze mną?
- Miałam dzisiaj dalej szkolić Burzową Łapę...
- Proszę Cię!  Uwiniemy się szybko i pomogę wam w treningu dobra?
- No nie wiem...
- Obiecuję ci że zajmie nam to maksimum pół dnia, a resztę możesz poświęcić bratu - nalegał coraz bardziej kocur
- No dobra niech Ci będzie! - mruknęła zastępczyni poczym szybko ruszyła za przyjacielem
Nim się obejrzeli byli już przy granicy z Klanem Północy
- To teraz tylko musimy przejść tędy wzdłuż rzeki potem minąć granice Wschodu i Południa!  Chociaż pewnie i tak nic ciekawego się nie stanie...
- Nie bądź taki pewny, słyszałam, że nie tak dawno temu nasi wojownicy spotkali patrol Klanu Wschodu - odpowiedziała poważniej Nocna Chmura podążając obok rudego kocura
- Pewnie też akurat patrolowali teren i po drodze się mineli wielkie mi rzeczy!
- A czego się spodziewałeś?
- Nie wiem
- No właśnie, więc zamknij łaskawie pyszczek i przynajmniej przez kilka chwil daj mi się skupić - miauknęła kotka przybliżając się do towarzysza i łapą zamykając mu pysk
 - Mjawsnłe! - odmruknął nie zważając uwagi na łapę kotki Wilczy Mróz
Tym oto sposobem dwójka dorosłych kotów zbliżała się do granicy Klanu Południa. Nagle rudy kocur stanął w miejscu i przez dłuższą chwilę patrzył na coś szklącymi oczami
- Coś się stało?
- Nie! Znaczy to.... niesamowite...
- Przez większą połowę patrolu nie gadałeś masz rację, to jest niesamowite! - odpowiedziała ze śmiechem zastępczyni
- Nie o to mi chodzi patrz na to! - powiedział kot lekko przesuwając głowę kotki w stronę słońca malującego niebo na pomarańczowo powoli znikającego za horyzontem
 - Ach... jaki piękny widok! - wymamrotała Nocna Chmura wpatrzona z zachwytem w krajobraz, nie zważając uwagi na przyjaciela który powoli się do niej przybliżał, aż w końcu siadł obok
- Gdy byłem mały mama często opowiadała mi że każdy kot, który za życia był dobry i uczynny trafia do nieba gdzie patrzy na nas z góry... gdyby mój ojciec też tam był to chciałbym żeby przynajmniej on nas zobaczył...
 - Twój ojciec nie żyje? - spytała już mniej radośnie kotka patrząc na przyjaciela, którego długie rude futro błyszczało teraz niesamowicie w promieniach słońcach
- Ja n-nie wiem... mama nigdy o nim nie wspominała...
- Nie wiedziałam... przykro mi...
- Nie szkodzi, cieszę się że w końcu mogłem się komuś wygadać - powiedział uśmiechając się skromnie kocur - A teraz chodźmy już, powiedziałem ci że będziesz jeszcze miała czas na trening z bratem a niedługo zajdzie słońce przepraszam...
- Ech... Nie szkodzi potrenujemy jutro... - odpowiedziała czarno - biała kotka po czym oboje wrócili w ciszy z powrotem.
- Wilczy Mrozie...
 - Tak? - Ja...ja mam nadzieje że w końcu czegoś się o nim dowiesz... - powiedziała wzruszonym głosem Nocna Chmura przytulając przyjaciela
 - ... dziękuję

Od Księżycowej Gwiazdy do Wilczego Mroza

Słońce już pięknie wstało znad widnokręgu. Chłodny wiatr lekko mierzwił futra wojownikom. Było nieuniknione, że Pora Spadających Liści już nadeszła.
- Księżycowa Gwiazdo? - mruknął jakiś kocur za plecami
- No? Co chcesz Modrzewiowe Serce? - odpowiedziała z uśmiechem
Jego futro lśniło blaskiem, a na pysku malowało się zadowolenie. Ku jego nieśmiałości, wojownik bardzo otworzył się do przywódczyni. Przez kilkanaście dni chodzili razem na polowania i spędzali razem prawie cały ich czas. Bardzo dużo czasu...za dużo...Ale on jest cudowny...miły, pomocny i troskliwy...czy można wymagać coś więcej od przyjaciela? Przyjaciela...właśnie...czym on dla mnie jest? Przyjacielem czy czymś więcej... Niby nie ma partnerki ale sama nie wiem...ugh...jak ja mam mu powiedzieć, że go kocham? Spędziliśmy ze sobą niewiele czasu ale wiem już prawie o nim wszystko...Wcześniej nie zwracałam na niego uwagi ale teraz....UGH...
- Halooooo...Ziemia do naszej przywódczyniiiii - powiedział głośniej patrząc na kotkę
- Co? Gdzie? Jak? Co mówiłeś? - spytała delikatnie się otrzepując
- Taaaaak...Pytałem czy chcesz iść ze mną na patrol - mruknął przytulnie
- Jasne - odpowiedziała nie wiele się zastanawiając - E...mam pytanie...
- Tak? - Zapytał z entuzjazmem
- Możesz wejść do mojego legowiska?
- Pewnie
Kocur wraz z kotką przecisnęli się przez gęsto opleciony bluszcz. Siedli na mchu, patrząc sobie w oczy.
- Poczekaj chwilę, najpierw ja cię o coś zapytam - mruknął nagle Modrzewiowe Serce
- Tak? - odpowiedziała z zainteresowaniem
- No bo...Ja...- zaczął znowu w typowy dla soebie sposób dreptać łapami i ruszać ogonem - Dobra, raz się żyje. Księżycowa Gwiazdo, chciałem się zapytać czy...zostałabyś moją partnerką...- koniec zdania powiedział tak cicho, że ledwo można było go usłyszeć
- Aach! - pisnęła przywódczyni - Oczywiście, że tak ty mysi móżdżku! - krzyknęła z radością i rzuciła się na kocura.
- Aaa! Jeszcze mnie udusisz! - miauknął ze śmiechem - To jak? Idziesz na ten patrol?
- Jasne! - powiedziała i usiadła na mchu
--○--
- Ej, jak się ma Ciernisty Pysk i jej kociaki? - spytał nagle Modrzewiowe Serce
Dwa koty zmierzały w stronę wejścia do obozu.
- Bardzo dobrze, maluchy mają już ponad 5 księżycy co znaczy, że za niedługo będziemy mieli trójkę nowych uczniów - powiedziała mrucząc przy tym przyjaźnie
- To super! Od dawna nie mieliśmy nowych uczniów!
- Kurcze, zapomniałam całkiem. Przecież Pajęcza Łapa i Wietrzna Łapa mają już jedną wiosnę. Trzeba ich mianować na wojowników!
- A pamiętam jak leżały jeszcze w żłobku...ale ja stary jestem...- miauknął cicho
- Oj, weź! - szturchnęła kota ogonem - Też pamiętam jak jeszcze w żłobku były - powiedziała z uśmiechem
- Księżycowa Gwiazdo! - krzyknął uczeń prawie wbiegając w przywódczynię
- Stooop, spokój, pali się Pajęcza Łapo?
- No bo ja z Wietrzną Łapą mamy już jedną wiosnę...kiedy zostaniemy wojownikami? - miauknął zdenerwowany kocurek
- O wilku mowa...- zwróciła się do Modrzewiowego Serce - Hm...w sumie...możemy już, idź po swoją siostrę i poczekajcie - odpowiedziała troskliwie
- JASNE! - krzyknął i pobiegł szybko w stronę legowiska uczniów
- Jeju...on zawsze miał tyle energii? - spytała kotka
- Z tego co wiem, to nie - zaśmiał się kocur - A teraz idź go mianuj bo zaraz rozniesie nam cały obóz
- Dobrze - uśmiechnęła się przywódczyni i wskoczyła na głaz, z którego przemawia. Usiadła wygodnie i rozglądnęła się po całym terenie. Z tego co widziała, raczej wszystkie koty znajdowały się w obozie.
- Niech wszystkie koty zdolne do samodzielnych polowań zbiorą się przede mną!
Tak jak zwykle, koty szybko siadły przed kamieniem i nastawiły uszy. Księżycowa Gwiazda machnęła delikatnie końcówką ogona w stronę Pajęczej i Wietrznej Łapy, dając im do zrozumienia aby siedli obok niej.
Dwa koty przeszły przez tłum, trochę niezdarnie wdrapały się na głaz i siadły obok przywódczyni.

- Ja, przywódczyni Klanu Zachodu, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tych dwóch uczniów. Trenowali pilnie, by poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecach ich wam jako kolejnych wojowników.
Przywódczyni delikatnie mrużąc oczy spojrzała na Pajęczą i Wietrzną Łapę.
- Pajęcza Łapo, Wietrzna Łapo, czy obiecujecie przestrzegać kodeksu wojownika oraz chronić ten klan nawet za cenę własnego życia?
Widać było, że Pajęczej Łapie okropnie zjeżyła się sierść na karku. Jego siostra patrzyła na przywódczynię tylko czułym wzrokiem nie wyrażając zbytnich emocji.
- Obiecuję! - miauknęli jednocześnie
- W takim razie, mocą Klanu Gwiazdy, nadaję wam imiona wojowników. Pajęcza Łapo - zwróciła się do kota - Od tej chwili będziesz znany jako Pajęcza Noga. Klan Gwiazdy uznaje twe męstwo i siłę, witamy cię jako pełnoprawnego wojownika Klanu Zachodu.
Księżycowa Gwiazda postąpiła krok w przód i oparła pysk na pochylonej głowie Pajęczej Nogi. Ten skłonił się jej z szacunkiem i liznął jej bark. Następnie się wyprostował i odszedł krok w tył.
- Wietrzna Łapo - popatrzyła na kotkę - Od tej chwili będziesz znana jako Wietrzny Wąs. Klan Gwiazdy uznaje twe męstwo i siłę, witamy cię jako pełnoprawnego wojownika Klanu Zachodu.
Poraz kolejny przywódczyni podeszła do kotki. Liznęła ją delikatnie po karku, a wojowniczka odeszła do tyłu.
Z tłumu można było dosłyszeć szczęśliwe mruknięcia. Przywódczyni wraz z kotką i kocurem odwróciła się w stronę tłumu. Teraz mruknięcia zmieniły się w szczęśliwe miauknięcia.
- Pajęcza Noga! Wietrzny Wąs! Pajęcza Noga! Wietrzny Wąs!

poniedziałek, 9 września 2019

Od Nocnej Chmury do Księżycowej Gwiazdy

- I jak Ci idzie w byciu zastępczynią Księżycowej Gwiazdy? - spytał nagle Lamparcia Gwiazda podchodząc do Nocnej Chmury
- Chę? Ech, w porządku...
- To świetnie - oznajmił kocur odchodząc w stronę reszty kotów

                                 --○--

Księżyc powoli zaczął znikać w gęstym rozlewisku chmur, a ciemne nocne niebo przeszło w odcień pomarańczu i żółci zwiastującej początek nowego dnia i co za tym idzie, koniec zebrania.

- Dobrze ogłaszam że to koniec naszego co miesięcznego zgromadzenia! - powiedział dumnie Tygrysia Gwiazda tym samym sygnalizując kotom ze swojego klanu że należy udać się do siebie
- Chodźcie, musimy jak najszybciej wrócić do naszego klanu! - powiedziała poważnie lekko pod denerwowana Księżycowa Gwiazda po czym zgromadzona grupa Klanu Zachodu pobiegła za przywódczynią.
Każdy dobrze wiedział, że koty wschodu mogły wykorzystać fakt nieobecności części rywali i zaatakować ich po kryjomu, więc wszyscy gotowi na bitwę w ponurych humorach ruszyli jak najszybciej do swojego terytorium

                                --○--

Ku ich zaskoczeniu po powrocie nie zauważyli żadnych oznak włamania co Nocnej Chmurze wydawało się nieco podejrzane, ale może to tylko przypuszczenia i tak naprawdę nic się nie stało?
Wszystko wyjaśniło się dopiero po wejściu przywódczyni, zastępczyni i medyczki do legowiska
- Paprociowa Plamo czy wszystko w porządku? - spytała kotkę Księżycowa Gwiazda
- Tak, na szczęście żaden kot z Klanu Wschodu nie wtargnął na nasz teren - odpowiedziała zadowolona kotka
- Uff... całe szczęście - mruknęła z ulgą Księżycowa Gwiazda
Kilka machnięć ogona później wszyscy spowrotem zajęli się swoimi zajęciami powoli zapominając o możliwości ataku ze strony Różanej Gwiazdy
- No braciszku wstawaj! Czas na trening! - zawołała zdeterminowana Nocna Chmura delikatnie muskając brata łapą.
 - Chmura? A co ty tu robisz - spytał rozespanym głosem Burzowa Łapa
- Jak to co? Czas na twój trening
- Tak wcześnieeee?
- Tak
- Ech, no dobra już idę... A właściwie to co dzisiaj będziemy robić?
- Zobaczysz - powiedziała tajemniczo kotka i kiwnęła głową do brata oznajmiając mu że ma za nią iść
Chwilę później dwa koty doszły do wielkiego drzewa pokrytego mchem i lianami, które były wynikiem położenia rośliny na bagiennym terenie
- Sprawdziłam dzisiaj co słychać u starszyzny i jak narazie nie potrzebują naszej pomocy, więc poćwiczymy na tym drzewie
- Jasne...Emm.... A co będę ćwiczyć?
- Wejdź na to drzewo i "zawieś" się na nim
- Aha - miauknął kociak i zgrabnym ruchem wspiął się na drzewo, podszedł do najniższej  gałęzi i podtrzymując się pazurami zawisł na niej
- Bardzo dobrze, tak na początek rozruszasz mięśnie
- To boli!
- Wiem ale to wszystko dla twojego dobra - powiedziała pogodnie Nocna Chmura i sama weszła na drzewo
 - Co ty robisz?
- Wiesz nie poszło mi zbyt dobrze na bitwie, przeze mnie Księżycowa Gwiazda straciła jedno życie... i pomyślałam że mi też przyda się trening - to mówiąc zawisła koło brata

Rodzeństwo wisiało tak na gałęzi podczas gdy z dołu słychać było chichoty przechodzących kociaków
- Bardzo śmieszne! Ha ha ha! Jeśli was to tak bardzo śmieszy to moja siostra może wam kazać zdobyć mysią żółć! - krzyknął w stronę kotów z irytowany czarny kociak, po tych słowach śmiechy ucichły a przybysze odszedli z podkulonymi ogonami
- Coś tak czuję, że za bardzo wykorzystujesz fakt że jestem zastępczynią - powiedziała rozbawiona Nocna Chmura
- To źle czujesz! Ja tylko oznajmiam im że wyśmiewanie się z innych jest złe. Jestem chodzącym przykładem do naśladowania! - powiedział dumnie Burzowa Łapa podczas gdy jego siostra niemalże spadła z gałęzi wybuchając śmiechem
- No dobra zeskakuj mój "przykładzie do naśladowania", teraz spróbujesz swoich sił w polowaniu
- Okej!
- To tak: widzisz tą dziurę w pniu?
- Pewnie
- W takich dziurach najczęściej chowają się wiewiórki, a czasami nornice. Zaczaimy się obok niej a gdy zobaczysz któreś z tych zwierząt szybko je złapiesz - powiedziała szeptem kotka
- Eche, jasne - odpowiedział również szeptem kotek uważnie obserwując dziuple
- Chyba coś widzę...
- To szybko skacz!
W tej samej chwili młody uczeń zgrabnym ruchem wyskoczył z pożółkłej trawy będącej jego kryjówką na małe stworzonko wbijając w nie swoje białe kły
- Juł gotołe - oznajmił dumny ze swojego pierwszego udanego polowania Burzowa Łapa
- Świetnie ci poszło! Złapałeś tłustą wiewiórkę! Chodź zaniesiemy ją Ciernistemu Pyskowi, żeby miała siłę do zajmowania się kociętami
- Dobłie!
Słońce znajdowało się wysoko w górze kiedy dwójka kotów doszła do żłobka (pełniącego również rolę tymczasowego schronu)
- Ciernisty Pysku, Burzowa Łapa przyniósł coś dla ciebie - powiedziała do widocznie zmęczonej kotki Nocna Chmura
- Naprawdę? Bardzo Ci dziękuję
- Nie ma za co - odpowiedział zadowolony z siebie kot oddając zdobycz kotce
- Mamy jeszcze pół dnia przed sobą, ale może chciałbyś odpocząć?
- Z chęcią, ale później od razu zabieramy się za trening prawda?
- Pewnie, więc teraz zostawię Cię tu odpocznij a za chwilę po ciebie przyjdę - mruknęła do brata zastępczyni równocześnie wychodząc na zewnątrz

Wracając do swojego legowiska kotka zauważyła Wilczego Mroza stojącego przy jej legowisku
- Co tu robisz? - spytała zdziwiona nagłymi odwiedzinami przyjaciela

niedziela, 8 września 2019

Od Księżycowej Gwiazdy do Nocnej Chmury

- Księżycowa Gwiaaaazdooooo! - zawołał jakiś kocur
- Co znowu...? - odprychnęła znudzona kotka jednocześnie obracając sie wokół własnej osi - Co chcesz Omszony Szponie?
Kot delikatnie przecisnął się przez bluszcz imitujący wejście do legowiska swojej siostry.
- Trzeba iść na zebranie siostra. Dziś w nocy - odpowiedział z lekkim uśmieszkiem
- Wiesz, że nienawidzę jak do mnie mówisz "siostra". Eh....dobra, przekaż medyczce, że ma być gotowa do wymarszu, zaraz powiadomię inne koty.
- Tak jest, siostro! - krzyknął po czym wyszedł śmiejąc się
- Pffff...- prychnęła pod nosem
Kotka podniosła się z mchu i otrzepała swoje miękkie futro z resztek mniejszych roślinek. Leniwie poszła przed siebie, wychodząc z legowiska. Skała, z której przemawia stanowi część jej łoża więc daleko nie musiała daleko się ruszać.
Kilkoma susami wskoczyła na głaz i ziewnęła porządnie. Od czasu bitwy nie wysypia się zbyt dobrze, a koty z jej klanu co chwilę zawracają jej głowę.
- Niech wszystkie koty zdolne do samodzielnego polowanie się tu zbiorą...- mruknęła na tyle głośno aby każdy ją usłyszał
Ponad dwadzieścia zwierząt siadło żwawo tuż przed nią.
- Dzisiaj w nocy odbędzie się kolejne zgromadzenie. Zabieram na nie oczywiście moją zastępczynię i medyka. Dodatkowo pójdą ze mną...hm....Omszony Szpon, Wrzosowa Noc, Wilczy Mróz, Modrzewiowe Serce, Burzowa Łapa i Iglasta Łapa. Zabieram ze sobą mniej wojowników i uczniów ze względu na możliwy atak ze strony Klanu Wschodu. Nie wiemy co planują, a brak medyczki, przywódcy, zastępcy i wielu kotów może przykuć ich uwagę - wzdychnęła w tym momencie - Trzeba mieć się na baczności. Dziś Różana Gwiazda stoi na czele Klanu Wschodu, a jej zachowanie nie może prowadzić do pokoju... - odparła spokojnie - Dziękuje, to wszystko. Gdy Srebna Skóra pojawi się na niebie, koty mają być gotowe do wymarszu.
Po tym przemówieniu kotka zeskoczyła z głazu na miękkie podłoże. Futro na jej łapach pokryła delikatna warstwa rosy, a niebo robiło się powoli różowo-pomarańczowe.
- Księżycowa Gwiazdo? - zapytał niepewnie kocur, podchodząc do przywódczyni
- Tak Modrzewiowe Serce? O co chodzi?
- Bo....ja chciałem się spytać....No bo...- jąkał się kot
- No wyduś to z siebie, o co chodzi? - spytała zniecierpliwiona kotka
- Ja...ja chciałem się zapytać czy poszłabyś ze mną na polowanie...Jeśli nie masz czasu to nie musisz iść...wiesz, ja chciałem tylko...- mówiąc to zaczął nerwowo stąpać z łapy na łapę i machać końcówką ogona
- Jasne, mogę iść. Jedzenia zaczyna trochę brakować.- odparła z uśmiechem na pysku - Chodźmy odrazu, zjemy przed zgromadzeniem i wyruszymy
Kocur, aż podskoczył, gdy do uszu dotarła mu zgoda przywódczyni.
Kotka nie czekając na wojownika poszła szybkim krokiem do wyjścia.
- Już idę! - odpowiedział Modrzewiowe Serce jednocześnie rzucając się do biegu
--○--
Dwa dorosłe koty, po przekroczeniu granicy obozu, zmierzały w głąb swoich terytoriów.
Modrzewiowe Serce był średniej wielkości kotem. Jego krótkie brązowe futro pokryte pojedyńczymi, czarnymi plamkami idbijało delikatnie ostatnie promienie słońca. Oczy były koloru zielono-żółtego. Podczas biegu, nie dało się nie zauważyć jego dużych mięśni.
Księżycowa Gwiazda zna go bardzo dobrze. Jest lekko wrażliwy i okropnie nieśmiały przed osobami innymi niż rodzina. Przywódczyni pamięta, iż był on uczniem podczas gdy ona leżała i piła mleko swojej matki. Z tego co wie, ma około 4 wiosny, a jego siostrą była Krucze Ucho. Niestety zmarła na zielony kaszel jakieś dwie wiosny temu.
- Księżycowa Gwiazdo? - spytał nagle kocur
- Tak?
- Co cię gryzie? Od czasu bitwy z Klanem Wschodu zachowujesz się jakbyś była najbardziej leniwym i śpącym kotem - odpowiedział troskliwie
- Eh...nie mogę spać po nocach. Cały czas wydaje mi się, że Krwista Gwiazda wyskoczy zaraz zza krzaka i odpłaci mi się za to co mu zrobiłam. Plus na dodatek Różana Gwiazda...przecież ona nas pozabija...jej klan jest większy i aż kipi wściekłością...
- Po pierwsze, Krwista Gwiazda nie żyje, owszem. Ale taki jest kodeks wojownika, mamy strzec swojego klanu, a tym bardziej ty musisz. Po drugie, pokonaliśmy już Klan Wschodu więc pokonamy i drugi, a jak będzie trzeba to trzeci. Może wtedy się nauczą, że nie warto z nami walczyć. Nie zamartwiaj się, zobaczymy co będzie na zebraniu.
- No dobrze, może masz racje...Ej, patrz tam - powiedziała półszeptem - Królik!
--○--
- To błyło łudanę połołanie - mruknęła przywódczyni, niosąc w pysku dwa króliki i mysz
- Płałda - odpowiedział kocur, którego zęby zacisnęły się na nornicy, króliku i dwóch myszach
Dwa koty przecisnęły się delikatnie przez wejście do obozu, nie chcąc nikogo budzić. Grupa mająca iść na zgromadzenie czekała przy stosie z pożywieniem.
- No wreszcie, gdzie byliście? - szepnął do nich Wilczy Mróz - Zaraz się spóźnimy
- Już idziemy - odpowiedziała przywódczyni odkładając zdobycz
--○--
Na niebie już od kilku chwil świeciła Srebna Skóra. Grupa kotów z Klanu Zachodu zmierzała w stronę Kamienia Przywódców. Gdy przeszli przez rzekę ogradzającą połowicznie ich klan, można było zauważyć, że na głazie siedzi już szóstka kotów i dzieli się językami. Ale co? Zamiast Mglistej Gwiazdy, obok kotów siedział Tygrysi Pazur? Co się jej mogło stać?
- Dobry wieczór Księżycowa Gwiazdo, można wiedzieć co was zatrzymało? - zapytała wściekle Różana Gwiazda
- Poszliśmy na polowanie i trochę za późno wróciliśmy - odpowiedziała z irytacją kotka
- No nic, dobrze, że jesteście, możemy zaczynać zebranie - miauknął pogodnie Lamparcia Gwiazda
Przywódczyni wraz z zastępczynią wskoczyły na Kamień Przywódców i zajęły swoje miejsca.
- Cisza! - krzyknął Tygrysi Pazur...A może Tygrysia Gwiazda? - Kto chce zacząć?
- Ja mogę - odpowiedziała Księżycowa Gwiazda - Nie mianowaliśmy ostatnio nowych wojowników, lecz za jeden księżyc Pajęcza Łapa i Wietrzna Łapa skończą szkolenie. Kociaki Ciernistego Pyska mają już 5 księżyców więc za niedługo mianujemy ich na uczniów. Burzowa Łapa świetnie sprawuje się na swoich zajęciach. Nikt nie umarł, ani ze starości, ani z innych przyczyn - w tym miejscu spojrzała na Różaną Gwiazdę - Wszyscy mają się dobrze. Nie spotkaliśmy też na naszym terytorium żadnych niebezpieczeństw - odpowiedziała na jednym tchu - To tyle, wydaje mi się, że inni mają więcej do powiedzenia.
- Dobrze, to może teraz ja? - spytała Tygrysia Gwiazda
- Jasne - odpowiedział Lamparcia Gwiazda
- Jak pewnie zauważyliście, nie ma tu z nami Mglistej Gwiazdy. Zmarła ona kilka dni temu przy porodzie. Zdołała urodzić jednego zdrowego kociaka, ale dwójka od nas odeszła. Mały kocurek przyjął imię Miodek. Dostaje mleko od jednej z naszych karmicielek i narazie ma się dobrze. Udałem się już do Księżycowego Kamienia i przyjąłem imię Tygrysia Gwiazda. Moim zastępcą jest Wilgotna Skóra. Oprócz tego nie mianowaliśmy żadnego wojownika, ani ucznia, lecz kociaki Dymnego Pyska wyrastają na zdrowe koty. Niedawno zmarł u nas jeden ze starszyzny, Lipowy Nos. Był stary więc w sumie już od dawna każdy wiedział, że od nas niebawem odejdzie.
- Przepraszam, że wtrącę, wiadomo kto był ojcem kociąt Mglistej Gwiazdy? - spytał zaciekawiony Lamparcia Gwiazda
- Narazie nie, jak tylko się czegoś dowiemy to powiadomimy was o tym - odpowiedział kocur - Kontynuując, ostatnio na zebraniu, Mglista Gwiazda wspominała, że mieliśmy problem z jastrzębiem...no cóż, te wredne ptaszyska chyba się nigdy od nas nie odczepią. Ostatnio przepędziliśmy pięć dorosłych i stłukliśmy prawie dziesięć jaj...Na szczęście kociakom i uczniom nic się nie stało. Dobrze, to tyle, oddaję głos Różanej Gwieździe
- Dziękuję - kiwnęła głową w stronę przywódcy - Jak pewnie widzicie, mój ojciec odszedł do Klanu Gwiazd po walce z Klanem Zachodu - obrzuciła Księżycową Gwiazdę surowym spojrzeniem - Objęłam stanowisko przywódcy i przyjęłam imię Różana Gwiazda. Moim zastępcą został Krucze Oko. Mojej matce już tak bardzo nie doskwiera ból w biodrze, a z racji tego, że nie ma za dużo roboty, razem z inną kotką umocniły legowiska. Nie mianowaliśmy ostatnio żadnych uczniów, jednak do grona wojowników dołączył kocur, Błotnisty Ogon. Mamy razem z Liściastą Sadzawką przypuszczenia, że jedna z naszych kotek może być w ciąży. Co do zagrożenia...hm...nie, nic nam nie zagraża - powiedziała z premedytacją, zabijając Księżycową Gwiazdę wzrokiem
- Dziękujemy Różana Gwiazdo, czy coś jeszcze chcesz dodać? - spytał Lamparcia Gwiazda próbując łagodzić napięcie
- Nie - odpowiedziała krótko i oschle
- Dobrze, to teraz ja się podzielę informacjami. Moje kociaki, Wilgotna Łapa i Skalna Łapa świetnie radzą sobie na polowaniach, chodź trochę gorzej z walką. Nie mianowaliśmy ostatnio wojowników... Nasza Plamka, o której wspominałem na poprzednim zgromadzeniu już podrosła. Jest prawie tak duża jak normalnej wielkości kociak - miauknął z uśmiechem na pysku - Puszyste Futro i Rozżarzony Kwiat świetnie sprawują się w roli wojowników. Oprócz tego...raczej nic ciekawego się nie dzieje. Nadciąga Pora Spadających Liści, przez co polujemy nieco częściej niż zwykle. Zwierzyna zaczyna chować się w norach, ale nie odczuwamy jakoś bardzo mniejszej ilości pożywienia - dopowiedział tak, aby nikt nie myślał, że im coś zagraża - Hm...To chyba tyle. Nie mam nic do dodania.
- Dopóki księżyc nie zajdzie za chmurami lub zniknie z nieba, koty mają czas na dzielenie się językami - powiedziała Księżycowa Gwiazda do licznego tłumu siedzącego pod Kamieniem Przywódców.

sobota, 7 września 2019

Nowy kot Klanu Zachodu!


IMIĘ: Wilczy Mróz
PŁEĆ: Kocur
WIEK: 3 wiosny i 8 księżyców
FUNKCJA: Wojownik
KLAN: Zachodu
RODZINA:
•Ojciec ~ Nie wiadomo
•Matka ~ Wojowniczka, Liściasta Zamieć, zmarła 4 księżyce temu
•Rodzeństwo~
Omszony Szpon ~ Wojownik ~ wiek: 3 wiosny i 8 księżyców
Księżycowa Gwiazda ~ Przywódczyni ~ wiek: 3 wiosny i 8 księżyców
POTOMSTWO: Brak
PARTNER: Brak
CHARAKTER: Wilczy Mróz to ambitny, szczery i wyrozumiały kot umie zrozumieć każdego i poprawić mu humor. Jest bardzo przywiązany do swojej rodziny zwłaszcza do Księżycowej Gwiazdy, która została przywódczynią klanu.Wiernie broni swojego klanu nawet za cenę własnego życia. Nie jest kotem wrednym, aroganckim, mściwym,a wręcz na odwrót lubi być w centrum zainteresowania i przebywać w towarzystwie innych kotów a zwłaszcza  Nocnej Chmury, którą darzy szczególną  sympatią.
HISTORIA: Wilczy Mróz jako jeden z trójki rodzeństwa w szczenięcych latach nie przejmował się swoim dalszym losem tylko bawił się i korzystał z młodości.
Dopiero po ukończeniu 6 księżycy zmienił swoje podejście do życia i stał się mądrym i ambitnym kotem chętnym do pracy, oraz całym sobą broniącym miejsca wychowania czyli klanu Zachodu.

piątek, 6 września 2019

Nowy kot Klanu Północy!


IMIĘ: Szara Łapa
PŁEĆ: Kotka
WIEK:7 księżyców
FUNKCJA: Uczeń
KLAN: Północy
RODZINA:
Ojciec ~ Wronie Pióro ~ Wiek: 6 wiosen
Matka ~ Pierzasty Ogon ~ Wiek 5 wiosen i 4 księżyce
Rodzeństwo:
~ Gwieździsta Stopa ~ wojownik ~ Wiek : 3 wiosny i 6 księżycy
~ Jeżynowe Serce ~ wojownik ~ Wiek: 3 wiosny i 6 księżycy
PARTNER: Brak
POTOMSTWO: Brak
CHARAKTER: Szara łapa jest kotem nieco roztrzepanym i zapominalskim, jednak wiernym i szczerym, czego dowodziła nieraz. Dla ukochanego zrobiłaby wszystko, nawet poszła na koniec świata.
W głębi serca zawsze pozostaje wierna klanowi. Nigdy nie skrzywdziłaby przyjaciela – wolała  zdradzić swój obecny klan, niż obserwować jak  zostaje zabity. Będzie bronić towarzysza z innego klanu nawet za cenę wygnania.
HISTORIA: Jako młodsza córka Pietrzastego Ogona miała spokojny żywot chociaż jej matka była według jej zdania zbytnio opiekuńcza. Może to przez to, że urodziła się jako jedyna w miocie?

poniedziałek, 2 września 2019

Od Mlecznego Ogona

W lesie, życie 4 klanów, powoli wracała do normy po śmierci Krwistej Gwiazdy, przywódcy  Klanu wschodu, który został zabity przez Księżycową Gwiazdę. W Klanie Wschodu nowym przywódcą stała się niegdyś Różany Cierń a obecnie Różana Gwiazda. Mleczny Ogon, wojownik Klanu Wschodu, postanowiła pójść z Wilczym Nosem na patrol koło granicy z Klanem Zachodu. Pomyśleli, że może być to niebezpieczne, jednak ktoś musi tak iść, aby mieć pewność czy jest bezpiecznie. Poszli do Różanej Gwiazdy spytać się czy mogą pójść. Powiedziała, że jak tak bardzo chcą to im pozwoli, jednak nie sądzi by było to potrzebne. Wyruszyli następnego dnia o świecie, doszli do granicy przed południem. Zaczęli chodzić od początku do końca granicy, szukając zapachów kotów z innego klanu. Wtedy zobaczyli patrol Klanu Zachodu. Na całe szczęście byli na swojej granicy terytorium, patrzyli się na siebie chwilkę aż patrol Klanu Zachodu odszedł. Wilczemu Nosowi i Mlecznemu Ogonowi ulżyło gdy patrol wrogiego klanu odszedł. Po jeszcze kilku godzinach patrolu wrócili do obozu i opowiedzieli wszystko Różanej Gwieździe. Ona powiedziała do Mlecznego Ogona, że dzisiaj pójdzie z nią na polowanie. Mleczny Ogon poczuł się wyróżniony, więc od razu przytaknął. Różana Gwiazda powiedziała, że wyruszają za chwilę. Szli w ciszy, gdy na swojej  granicy z Klanem Północy zobaczyli kota z innego klanu. Od razu pobiegli szykując pazury do ataku, podczas gdy kot się odwrócił i zobaczył, że biegną na niego. Od razu uciekł na swoje terytorium. Różana Gwiazda powiedziała, że porozmawia z Tygrysią Gwiazdą o tym by przypomniał swojemu klanowi gdzie się kończą terytoria. Potem kontynuowali udane polowanie, zdobycze zanieśli do obozu. 

Koniec.

środa, 28 sierpnia 2019

Od Różanej Gwiazdy do Mlecznego Ogona

- Tato...Dlaczego...Dlaczego ona musiała cię zabić...I dlaczego w ogóle poszedłeś walczyć...Dobrze wiedziałeś, że posiadasz ostatnie życie...Dlaczego to zrobiłeś...Eh... Wiedz, że cię pomszczę. Będę atakowaś Księżycową Gwiazdę tak długo, aż nie umrze. Pomszczę cię tato...Pomszczę cię... - wymruczała kotka nad ciałem Krwistej Gwiazdy
Duża grupa kotów usiadła wokół trzech ciał kotów. Dwa z nich należały do starszych wojowników, Sójczego Pióra i Rozżarzonego Futra. Pośrodku nich leżał były przywódca Klanu Wschodu.
- Macie czas na pożegnanie się - mruknęła smutna zastępczyni - o zachodzie słońca, starszyzna ich pochowa...
Kotka zamachnęła się ogonem i poszła do legowiska swojego ojca. Pomieszczenie było przesiąknięte jego zapachem. Minie dużo księżycy, aż wywietrzeje i zastąpi go woń Różanego Ciernia.
 - W najlbiższym czasie muszę udać się do Księżycowego Kamienia po dar 9 żywotów. Muszę też wybrać swojego zastępcę...Tylko kto mógłby nim być? Kamienny Nos? Krucze Oko? Hmmm...Tak...Krucze Oko może okazać się dobrym zastępcą. Jest mądry, uczciwy jak i waleczny. To może być dobry wybór. Eh, zastanowię się jeszcze jutro... - pomyślała kotka
Nie mogła długo usiedzieć w jednym miejscu więc podniosła się powoli z mchu i żmudnym krokiem skierowała się do legowiska medyczki
                                             --○--
- Liściasta Sadzawko? Jesteś? - mruknęła, patrząc się w ciemną otchłań znajdującą się za bluszczem
- Jestem, jestem. O co chodzi Różany Cierniu? Chcesz jakieś nasiona maku na uspokojenie? - powiedziała próbując jakoś pocieszyć zastępczynię tonem głosu
- Nie...wiesz, przyszłam zapytać, kiedy wybieramy się do Księżycowego Kamienia
- Może jutro? - spytała kotka
- Tak...możemy jutro. Opatrzyłaś wszystkim rany? - miauknęła Różany Cierń
- Tak, opatrzyłam. Słuchaj, chcę z tobą porozmawiać, wejdziesz? - zapytała medyczka
- E...no dobrze - mruknęła odginając głową pnącza
Dwie kotki usiadły wygodnie na czystym mchu. Nie było na nim ani kropelki krwi, więc pewnie ktoś już zdążył go wymienić. Obok ładnie ułożonych stosików ziół leżał rumianek. Bardzo dużo rumianku. Nie znajdował się on tylko tam, rozejrzawszy się, kotka zauważyła, że kolejne dwie kępki znajdują się przed wejściem.
Medyczka musiała zauważyć dziwne zaciekawienie kwiatem, więc spytała:
- Przeszkadza ci zapach rumianku? Jeśli tak, to mogę tu wpuścić trochę świeżego powietrza - powiedziała z wymuszonym uśmiechem - Zrywam go co dwa dni. Wiesz, jakoś się do niego przyzwyczaiłam i trudno mi tutaj usiedzieć bez niego. Kiedyś mój mentor powiedział mi, że oczyszcza umysł i wzmacnia pracę serca.
- Teraz już się nie dziwię dlaczego zawsze pachniesz rumiankiem. Nie, nie przeszkadza mi jego zapach - odpowiedziała
- Chcesz jakichś roślin na wzmocnienie? - spytała troskliwie
- Obojętnie - mruknęła pod nosem zastępczyni - O czym ze mną chciałaś porozmawiać?
- Ja...no bo...- medyczka wydała się być zmieszana - dostałam znak od Klanu Gwiazdy
Różany Cierń widocznie ożywiła się.
- Jaki znak? - dopytała zaciekawiona
- Dzisiaj, kiedy Krwista Gwiazda przygotowywał atak, znalazłam przed swoim legowiskiem...- urwała na końcu zdania
- Znalazłaś co?
- Różę. Ale ta róża była zwiędła i zepsuta...- miauknęła
Na twarzy zastępczyni pojawił się strach. Czyżby chodziło o nią? Czy to ona jest zepsuta? No bo w końcu o kogo może chodzić? Nie ma innego kota o imieniu Różany...
- Słuchaj, cokolwiek teraz planujesz zrobić, przemyśl to dwa razy. Wiem, że trudno ci się jest pozbierać po śmierci ojca ale nie rób nic pochopnie - kontynuowała medyczka
- Eh...Em....- kotka próbowała zebrać myśli - Dobrze Liściasta Sadzawko - kiwnęła delikatnie głową
- Miałam ci przecież przygotować te zioła uspokajające - powiedziała nagle z większym entuzjazmem
Kocica wstała i podeszła do magazynu swoich roślin. Wzięła z niego kilka liści i kwiatków. Złapała je do pyska i zaniosła do kamienia z wgłębieniem. Położyła je tam i zaczęła rozrywać oraz miażdżyć łapą.
- Chcesz trochę miodu? - spytała nagle
- Co? A tak, możesz dodać - odpowiedziała zastępczyni
Medyczka zostawiła papkę i podeszła do kawałka kory leżącego obok ziół. Wyjęła z niego delikatnie mały plaster miodu i szybko zaniosła go do mieszanki aby nie pobrudzić niczego klejącą cieczą.
Poraz kolejny zaczęła mieszać rośliny. Po kilku chwilach, gdy papka była już zwięzła, wzięła ze stosu duży liść i nałożyła na niego zioła. Nie wyglądało to zbyt apetycznie.
- Czekaj, najpierw chcę wiedzieć czego ty tam nawsadzałaś - powiedziała ze śmiechem
- Tak, wiem, nie wygląda to smacznie. Ale zjedz, pomoże ci - mruknęła z uśmiechem Liściasta Sadzawka
- Ale nie, ja serio pytam. Co ty tam wsadzasz? - zapytała już z poważniejszą miną
- Nie mówiłam ci kiedyś? No cóż, dałam tam jakieś siedem ziaren maku abyś mogła zasnąć i się uspokoić, dwie jagody jałowca aby postawiły cię na nogi, kilka liści, których nie znasz no i oczywiście dodałam jakieś pięć kwiatków rumianku - odpowiedziała z uśmiechem
- No cóż, raczej nie zwymiotuję jak to zjem - mruknęła cicho
Zastępczyni pochyliła się nad papką znajdującą się na dużym liściu. Otworzyła pysk i zaczęła rzuć rośliny. Z grymasem połknęła je kilka razy.
- No i widzisz? Jeszcze żyjesz - powiedziała Liściasta Sadzawka
- Tak...wiesz, zaczyna się ściemniać. Starszyzna już pewnie pochowała zmarłych. Muszę się iść się położyć.
- Poczekaj chwilę, dam ci trochę lawendy i rumianku- odmiauknęła kotka
- Lawenda? Po co? - spytała
Medyczka tym razem poszła do innego kąta swojego legowiska. Wyjęła z magazynu jeden pęd fioletowego kwiatu i trzy rumianku.
- Po co ci to? - zapytała
Kotka położyła kwiaty obok zastępczyni.
- Połóż je sobie w legowisku. Poprostu tworzą ładną mieszankę zapachową - odpowiedziała z uśmiechem
- Dobrze, dziękuję - miauknęła biorąc mały bukiecik liści - Do widzienia Liściasta Sadzawko - powiedziała wychodząc z legowiska
- Do widzienia - mruknęła medyczka
Różany Cierń odrazu skierowała się do legowiska przywódcy. W końcu musi się do niego przyzwyczaić.
Wchodząc do małego pomieszczenia poraz kolejny do nozdrzy kotki napłynął ostry zapach jej ojca.
Zastępczyni rozłożyła kwiaty wokół mchu i niewiele myśląc poszła spać.
                                             --○--
- Aaaaam....- ziewnęła Różany Cierń
Wstała z mchu otrzepując i rozciągając się. Faktycznie, w legowisku było czuć przyjemny zapach. Tak jak mówiła Liściasta Sadzawka.
Kotka powolnym krokiem wyszła z legowiska i poszła do medyczki. Mają się dziś udać do Księżycowego Kamienia po dar 9 żyć. Ale czy Klan Gwiazdy przyjmie ją jako przywódczynię? Czy ta róża aby nie była oczywistą odmową? Za kilka chwil się tego dowie...
- Liściasta Sadzawko? - mruknęła wchodząc do legowiska kotki
- Tak? Chodź, przygotowałam ci już zioła na podróż - powiedziała z większym entuzjazmem niż wczoraj
- Znowu? To jest okropnie niedobre - miauknęła z zgrymaszonym pyskiem
- Tym razem dałam ci trochę nektaru wrzosowego. On o wiele bardziej łagodzi smak. Wiesz? Jesteś chyba najbardziej wybrednym kotem z klanu - odpowiedziała z uśmiechem
- No cóż...dobra, daj tą mieszankę, odrazu pójdę napić się rosy
- Tylko nic nie jedz! - miauknęła głośniej, jednocześnie przysuwając liść z papką pod pysk zastępczyni
- No przecież wiem. Ugh...ochyda - mruknęła spoglądając na mieszankę
Różany Cierń otworzyła pysk i zjadła papkę. Ku zdziwieniu medyczki na jej twarzy nie pojawił się grymas
- Ej...to dobre było...To słodkie to ten nektar? - spytała
- No tak, tam jest - powiedziała, pokazując łapą na schowek z substancją
- Dobrze, trzeba się zbierać. Jadłaś już?
- Tak, chodźmy - odmiauknęła wychodząc z legowiska
Dwie kotki zmierzały w kierunku wyjścia z obozu. Koło nich przechodził właśnie Krucze Oko.
- Krucze Oko? - zagadała Różany Cierń
- Tak, o co chodzi? - spytał ciepłym głosem
- Powiadom klan, że udałam się wraz z Liściastą Sadzawką do Księżycowego Kamienia, i że wrócimy w nocy.
- Dobrze! - odpowiedział i pobiegł do legowiska wojowników
                                              --○--
- A ty nie wchodzisz? - spytała zastępczyni
Kotki znajdowały się przed wejściem do Jaskini Tysiąca Gwiazd. Chłodny powiew wiatru mierzwił im futro, a na niebie pojawiła się już Srebna Skóra.
- Nie, nie dzisiaj dzielę języki z Klanem Gwiazd. No idź...Wszystko będzie dobrze - mruknęła czule i dotknęła głową barku aby dodać jej otuchy - Poczekam tu na ciebie.
- Do zobaczenia
Zastępczyni obróciła się przodem do otworu i po chwili zniknęła jakoby ciemność ją pożarła.
Jej łapy dotknęły zimnego i twardego podłoża, a do nozdrzy napłynął ostry zapach. Kotka brnęła dalej, ale nie mogła jednak polegać na wzroku. Wszędzie panowała ciemność. Po chwili poczuła, że tunel, którym szła gwałtownie się skurczył. Zastępczyni musiała się schylić i teraz szurała brzuchem o kamień.
Nagle jej oczom ukazał się Kamień Księżycowy. Błyszczał on przerażająco białym światłem. Kotka podeszła do niego, dotknęła nosem i położyła się aby zasnąć.
                                               --○--
- Witaj Różany Cierniu, czy jesteś gotowa na przyjęcie dziewięciu żywotów? - odezwał się Krwista Gwiazda
Kotka znalazła się w przestrzeni. Dziwnej przestrzeni. Przypominała trochę Srebną Skórę lecz nią nie była. Naprzeciwko niej siedziała grupka lekko rozmazanych kotów.
- Tak, jestem - odpowiedziała dumnie
Z grupy wyszła malutka kotka, a właściwie kociak i podeszła do zastępczyni.
- Z tym życiem daję ci miłość i wierność, używaj jej mądrze aby stworzyć silny związek i założyć rodzinę - pisnęła słodkim głosikiem
Różany Cierń dopiero po chwili zrozumiała kto to jest. Była to jej zmarła siostrzyczka, Błękitka. Matka dużo opowiadała o niej.
Kociak podszedł do siostry i dotknął ją noskiem. Po ciele kotki przeszedł zimny dreszcz, a siostra oddaliła się do tłumu.
Następny wyszedł ciemny kocur. Był to Dębowy Ogon. Były medyk i mentor Liściastej Sadzawki. Podszedł do kotki i miauknął:
- Z tym życiem daję ci opiekuńczość i przywiązanie do swojego klanu. Używaj go mądrze i rozważnie, aby poprowadzić klan słuszną drogą.
Tak samo jak siostra, kocur dotknął nosem kotki. Jej mięśnie przeszył okropny ból i Różany Cierń upadła na podłoże. Szybko się podniosła i z trudem stanęła na łapach. Jak to tak dalej będzie wyglądać to nie będzie musiała stąd wychodzić, bo zdechnie przy piątym życiu.
Następny z tłumu wyszedł uczeń. Była to Wodna Łapa! Kotka bardzo się do niego przywiązała, ale niestety zmarł na Zielony Kaszel.
Kociak podszedł do przyjaciółki.
- Z tym życiem daję ci umiejętność nauczania. Używaj jej dobrze, aby przekazać niezbędną wiedzę nowym uczniom.
Wodna Łapa podszedł do kocicy i dotknął ją nosem. Poraz kolejny Różany Cierń poczuła piekący ból. Teraz nie tylko w mięśniach lecz w całym ciele.
Kociak nie zwracając na nią uwagi odszedł do tłumu.
Następny wystąpił wojownik, Rozżarzone Futro. Zginął on przecież w tej samej walce co jej ojciec.
- Z tym życiem daję ci nieskończoną odwagę. Używaj jej z rozwagą i prowadź klan bezpiecznymi ścieżkami.
Ku zdziwieniu kotki, po jej ciele przepłynął ciepły dreszcz. Już cztery życia za nią, jeszcze pięć.
Następna wyszła kotka, Sójcze Pióro, która również zmarła w bitwie z Klanem Zachodu.
- Z tym życiem daję ci opiekuńczość. Troszcz się o klan, tak jak matka troszczy się o młode.
Kotka liczyła, że poraz kolejny poczuje dreszcz. Jednak uderzył w nią tak silny ból, że odrazu upadła na ziemię. Dopiero teraz zrozumiała, jak silna jest matczyna miłość i do czego ona może prowadzić.
Sójcze Pióro oddaliła się, a jej miejce zajął kocur, Kamienne Ucho.
Kamienne Ucho pochodzi z Klanu Wschodu, lecz miał romans z kotką z Klanu Południa, Brunatnym Pyskiem. Z tego co wiadomo jej kocięta, jak i ona sama żyją, a kocur zmarł przez upadek z drzewa.
- Z tym życiem daję ci wierność temu co uważasz za słuszne. Korzystaj z niej dobrze, prowadząc klan w trudnych czasach.
Kocur podszedł do zastępczyni i dotknął ją nosem. Kocica poczuła lekkie mrowienie w łapach.Była przygotowana na ból jednak nic się nie stało.
Następny podszedł do niej...nie...to nie może być on!
Był to Ostowy Pazur, dawny partner Różanego Ciernia. Pewnego dnia wpadł do wielkiej rzeki i się utopił.
- Z tym życiem daję ci niezmordowaną energię. Korzystaj z niej dobrze jako przywódca Klanu Wschodu.
Jak wiele chciała mu wyjaśnić i opowiedzieć. Tyle informacji miała mu do przekazania...
Kotka zapomniała o tym co może ją czekać i poraz kolejny upadła z powodu bólu na podłoże. Już siedem za nią, jeszcze tylko dwa.
Teraz z grupy wyszła...Ćmi Lot?! Ale to przecież była medyczka z Klanu Północy! Owszem, Różany Cierń była praktycznie jej przyjaciółką, jednak nikt inny o tym nie wiedział bo obie kotki mogły zostać wydalone z klanów z powodu łamania Kodeksu Wojownika i Medyka. Nie wiedziała jak kotka zginęła.
- Z tym życiem daję ci współczucie. Nie bój się z niego korzystać w przypadku starszych klanu, chorych i słabszych niż ty sama.
Po ciele kotki spłynął ciepły i przyjemny dreszcz. Teraz czeka ją przyjęcie ostatniego życia.
Z tłumu kotów wyszedł Krwista Gwiazda. Były przywódca i ojciec Różanego Ciernia.
- Witaj, Różany Cierniu, moja uczennico, moja wojowniczko, moja zastępczynio, a przede wszystkim moja córko. Zawsze wiedziałem, że zostaniesz wielką przywódczynią. Z tym życiem daję ci szlachetność, pewność i wiarę. Używaj ich dobrze, by prowadzić klan drogą Klanu Gwiazdy i Kodeksu Wojownika. Witam cię nowym imieniem Różanej Gwiazdy. Twoje stare życie minęło. Teraz otrzymałaś dziewięć żywotów przywódcy, a Klan Gwiazdy powierza ci przewodzenie Klanowi Wschodu. Broń go, opiekuj się starszymi i młodszymi, czcij przodków i tradycję Kodeksu Wojownika, przeżyj każde kolejne życie z dumą i godnością.
Po jego słowach nastała cisza, która została przerwana krzykami kotów z tłumu.
- Różana Gwiazda! Różana Gwiazda! Różana Gwiazda! Różana Gwiazda!

niedziela, 25 sierpnia 2019

Od Nocnej Chmury do Księżycowej Gwiazdy

Dzień wojny - perspektywa Nocnej Chmury
                                   -○-
W Klanie Zachodu nastał kolejny dzień.
Przez całą noc Nocna Chmura nie mogła zasnąć, co chwilę do jej głowy napływały liczne pytania związane z wczorajszym zebraniem. Niby przywódca Klanu Wschodu porozumiał się z Księżycową Gwiazdą i do wojny miało nie dojść... ale co jeśli bezwzględny i nieco agresywny w stosunku do innych kocur tak naprawdę nie chciał zaakceptować wielokrotnego przekroczenia linii jego "królestwa" przez nieuważne koty z jej klanu, i potajemnie szykuje coś okropnego?
Nagle kotkę z jej przemyśleń wyrwał zdeterminowany i nieco nerwowy głos władczyni.
 - Niech wszystkie koty się tu zejdą!!! Szybko!
Zastępczyni zwinnym ruchem zerwała się z legowiska i jak najszybciej przybiegła do Księżycowej Gwiazdy - tak jak reszta kotów z klanu.
- Klan Wschodu za chwilę nas zaatakuje. Nocna Chmuro, weź wszystkie kociaki razem z matkami do żłobka. Muszą się tam znaleść też młodsi uczniowie!
Po tych słowach młoda kotka wzięła wszystkie maluchy ze sobą i zaprowadziła do żłobka
- Macie nie wychodzić stąd co by się nie działo! - powiedziała stanowczo po czym pokiwała głową do Ciernistego Pyska, która wraz z jednym z wojowników, starszyzną, oraz medykiem została w żłobku.
Mając pewność, że wszyscy którzy mieli zostać w schronieniu już tam są kotka szybko ruszyła na pole bitwy gdzie już od kilku chwil toczyła się potyczka.
Nie wiele myśląc, wysunęła pazury i rzuciła się na dużo większego od siebie ciemnego kocura próbując wbić kły w jego muskularne ciało. Niestety kot mimo swojego wieku był świetnym wojownikiem i widząc napastnika szybko uderzył ją łapą powalając kotkę na ziemię, po czym zauważył, że w jego kierunku zmierza wściekła Księżycowa Gwiazda. Za nim zdążył odskoczyć, władczyni Klanu Zachodu rozpruła mu bok wbijając w niego swoje ostre jak brzytwa pazury.
Ona... go... zabiła, czy to oznacza że wygraliśmy bitwę?
Z hipotezy wyrwał ją potężny cios od innego kocura
- Myślisz, że tak łatwo wygracie?! - warknął na nią wojownik
- Złaź ze mnie ciemna maso! - syknęła Nocna Chmura próbując się uwolnić
- Co powiedziałaś?! - wściekły kocur już miał zatopić kły w brzuchu kotki gdy znikąd wyskoczyła na niego Księżycowa Gwiazda przecinając pazurami jego bok.
Kocur wydał swój ostatni syk i już nie wstał...
 Nocna Chmura ociężale podniosła się z ziemi i ze zdziwieniem i panicznym strachem patrzyła na to co działo się kilka kroków przd nią.
W tej samej chwili na Księżycową Gwiazdą rzuciła się Różany Cierń mocno raniąc przywódczynie Klanu Zachodu. Kotka zaczęła tracić oddech, a jej oczy zaczęły pomału blaknąć, ona umierała!
Nagle wszystkie koty z klanu zamilkły tak samo młoda zastępczyni Księżycowej Gwiazdy, która bała się jak nigdy dotąd.
Chwilę później martwe ciało srebrnej kotki po prostu znikło! Wiatr zaczął nerwowo poruszać sierścią kotów, a ze mgły nagle zaczęła się wynurzać twarz "zmarłej" przywódczyni.
Wiatr ucichł, mgła opadła, a władczyni kotów zachodu pojawiła się i rzuciła na Różanego Ciernia jakby nic się nie stało.
Kocica z klanu wschodu wysyczała coś Księżycowej Gwieździe po czym razem z resztą wojowników swego terytorium odeszła w pośpiechu.

Po wszystkim Nocna Chmura podszedła do powstałej z martwych  przywódczyni i obrzuciła ją lawiną pytań na które usłyszała tylko jedną odpowiedź.
- Nie martw się nie długo ci wszystko wytłumaczę, a teraz chodź musimy zabrać wszystkie koty do medyka - powiedziała tajemniczo kotka
- ... Jasne
Obie od razu udały się do żłobka w którym z niewiadomych przyczyn odbyła się mała potyczka
- Co tu się stało? - zapytała zdziwiona władczyni
- Mieliśmy intruza, ale udało się nam go przegonić i kociakom nic się nie stało - odpowiedział jeden z wojowników pełniącym straż w żłobku.
 Podczas gdy dwójka kotów rozmawiała Nocna Chmura z radością podbiegła do brata
- Burzyku! Nic ci nie jest tak się o ciebie bałam! - powiedziała radośnie oraz z ironią siostra małego kociaka zaczynając go wylizywać z brudu
- Nic mi nie jest i nie jestem już "Burzyk" nazywam się Burzowa Łapa moja droga siostro
 - odpowiedział kotek próbując przybrać poważną minę
- Niech Ci będzie "Burzowa Łapo"
- Emm... Chmura...
- O co chodzi braciszku?
- Dlaczego nie wzieliście mnie ze sobą? Jestem już duży! Przywaliłbym tym głupim włochatym mądralom z prawej, po tem z lewej- mówił z entuzjazmem kociak
- Z pewnością - zaśmiała się jego starsza siostra
- A mam jeszcze jedno pytanie...
- Tak?
- My?...
- My... - kotka w jednej chwili zmieniła wyraz twarzy
- P-przegraliśmy? - spytał Burzowa Łapa ze smutnym wzrokiem
- No coś ty! WYGRALIŚMY!

~×PROLOG×~


  Ciepłe promienie słońca, powoli pnącego się po wschodniej stronie widnokręgu, przedzierały się przez gałęzie, tworząc bursztynową mozaikę na porośniętym mchem runie. Na złotawym futrze Pustynnego Kwiatu tańczyły brzoskwiniowe refleksy, które drgały niczym iskierki, gdy kotka się przeciągała. Krótką chwilę napawała się pierwszym tego dnia rozprostowaniem kości i przyjemnym ciepłem słońca na pyszczku, po czym zdecydowanym ruchem opuściła swoje legowisko, mrużąc jeszcze przecudne, złote oczy od nadmiaru światła. Przeszła kilka kroków, trzepiąc swoje futerko jakby była mokra, żeby całkiem się rozbudzić i rozejrzała się po oblanym różowo-pomaranczowym blaskiem obozowisku.
   Z zadowoleniem stwierdziła, że po raz kolejny pierwsza z klanu opuściła krainę snów. Przeważnie działo się tak z dwóch powodów; pierwszym było to, że do legowiska medyka, które piastowała od dobrych kilku księżycy, najwcześniej docierało światło wschodzącego słońca, a drugim - energiczna natura kotki, przez którą ani na chwilę nie mogła usiedzieć w miejscu. Skoro już wstała, musiała coś robić.
   Dziarskim krokiem powędrowała do przestronnej wnęki pod korzeniami potężnego, bliźniaczego dębu, która najprawdopodobniej została pogłębiona przez lisy lub borsuki wiele wiosen temu, a aktualnie służyła za składzik na zioła, miejsce leczenia rannych i legowisko medyka w porze nagich drzew. Zrobiła rutynowy przegląd ułożonego w starannie zabezpieczonych półeczkach asortymentu i zaczęła sumiennie wymieniać ściółkę, starając się zdążyć przed opadnięciem porannej rosy, bo jak wiadomo - wilgoć w jamie sprzyja psuciu się ziół.
                               --○--
   Ze swoim zadaniem uporała się znacznie szybciej niż zakładała. Słońce oświetlało zaledwie ⅓ obozu, powoli wypierając długi cień niskiego wąwozu, pod którego ścianą znajdowały się pozostałe legowiska.
   Z braku innego zajęcia, kotka postanowiła udać się nad obozowe źródełko, żeby zerwać odrobinę aromatycznej, świeżej mięty i umilić klimat jamy, której utrzymanie w czystości i wygodzie uważała za swój obowiązek.
    Co prawda intensywne zapachy nie służą najlepiej wracającym do zdrowia kotom, ale Pustynny Kwiat była zdania, że woń mięty i żywicy stokroć lepiej działa na chorych niż smród krwi, zgnilizny, treści żołądkowej, fekaliów i innych charakterystycznych dla jej profesji zapachów.
    Poza tym, żywica i mięta to swego rodzaju oficjalne zapachy Klanu Południa. Od kiedy Pustynny Kwiat i jej mentorka odkryły, że pachnąca roślina skutecznie odstrasza kleszcze i komary, wszystkie koty specjalnie ocierają się o nią podczas porannego zaspokojania pragnienia, a srebrne od nasady i rdzawe od połowy pnie sosen gęsto porastają większość terytorium klanu.
    Jednym susem wyskoczyła z jamy i rozkoszowała się ciepłym wiatrem, który w urokliwy sposób igrał z jej piaskowym futrem, gdy ta przemierzała teren obozu. W delikatnej mgle i żółtawym świetle poranka, wyglądała dostojnie, niemal królewsko i przywodziła na myśl jej legendarnych, świętych przodków, których czcili Beduini.
    Zwolniła odrobinę, gdy mech stał się zimny, gąbczasty i przesycony wilgocią. Dopiero gdy zobaczyła źródło zdała sobie sprawę jak bardzo była spragniona. Pochyliła się i zaczęła łapczywie pić świeżą, lodowatą wodę, a następnie wprawnym ruchem urwała gałązkę mięty.
    Wracając do jamy minęła się z grupką wojowników szykujących się do porannego patrolu i zamierzających orzeźwić się po wstaniu. Jeden z nich się zatrzymał.
 – Witaj, Pustynny Kwiecie! - wymiauczał zachęcająco duży, żbikowaty kot z rudym pyskiem i białą szyją.
   Stał tak blisko, może ogon od niej... Mimo mięty w pyszczku, Pustynny Kwiat czuła jedynie jego zapach. Feromony wydzielane przez tego kocura doprowadziły jej organizm do szaleństwa. Kompletnie zapomniała co miała zrobić i upuściła miętę, wywołując tym samym pogodny śmiech zastępcy. Z trudem się opanowała.
– Witaj, Miedziany Pysku!
– Nie wyspałaś się? - wskazał na upuszczoną gałązkę, w odpowiedzi na co, nerwowo przygarnęła ją do siebie.
– Tak - skłamała - Wiesz... Od kiedy Klan Gwiazdy przepowiedział mi koniec samotności, patrzę po nocach w niebo, szukajac wyjaśnień...
– Może zamiast w gwiazdach, odpowiedzi powinnaś poszukać wśród wojowników? Wiesz, z chęcią zaradzimy twojej samotności. Mogłabyś przyjść kiedyś w nocy i wtedy wszyscy Cię...
 – Miedziany Pysku! - oburzyła się.
–... PRZYTULIMY, Pustynny Kwiecie. Nie wiem co to za zbereźne myśli chodzą po twojej świętej główce... - wymiauczał tonem urożaonej ofiary, jednak filuterny błysk w jego zielonych oczach nie pozostawiał wątpliwości, że się zgrywa.
– Nie szykujesz się do przeprowadzenia patrolu? - zmieniła temat.
 – Jestem zastępcą, nie mam takiego obowiązku.
– W takim razie, dlaczego do tej pory w nich uczestniczyłeś? Czyżbyś rozleniwił się na stare lata?
   W rzeczywistości Miedziany Pysk był jednym z najmłodszych kotów na tym stanowisku od wielu wiosen, ale młodsza o 3 księżyce kotka mogła sobie pozwolić na drwiny.
 – Po prostu nie miałem lepszej alternatywy...
– A teraz masz?
– Czy może być coś lepszego od pogawędki z tak śliczną i pogodną kotką?
   Po plecach Pustynnego Kwiatu przeszedł przyjemny dreszcz i przez chwilę nie wiedziała co się dookoła dzieje.
 – Tylko pogawędka z tak przystojnym i szarmanckim kocurem. - odpowiedziała zalotnie.
– Och, czy ja śnię? Okazałem się godnym towarzyszem dla potomkini bogów?
   Zaśmiała się.
– I tak prędzej czy później umyślnie byś się poturbował, tylko zeby odwiedzić moją jamę, a zadaniem medyczki jest również profilaktyka.
 – Nie dość, że piękna jak bóstwo, to jeszcze równie inteligentna...
   Oprzytomniła ją wszechobecna rosa, której nie zauważyła, zajęta rozmową.
– Przepraszam, ale nawet najprzyjemniejsze rozmowy muszą się kiedyś kończyć... Mam mnóstwo na głowie... - schyliła się żeby podnieść gałązkę mięty, jednak Miedziany Pysk jej w tym przeszkodził.
 – W takim razie pozwól, że Ci pomogę.
Nie umiała oprzeć się pelnemu nadziei spojrzeniu tych zielonych oczu... Jakim cudem do tej pory mogła przechodzić koło nich obojętnie? Wyczuł to i się rozpromienił.
– Kotki przodem.
                                  --○--
 – Apsik! - Pustynny Kwiat kichnęła - Odłóż to
   Miedziany Pysk się roześmiał.
– Gdzie? - również kichnął, co jeszcze spotęgowało jego rozbawienie.
– Co ,,gdzie"!? Tam gdzie było! - syknęła, jednak małe nasionka znowu podrażniły jej nos - Apsik!
   Tym razem udzieliła jej się ogólna wesołość i nie mogła powstrzymać śmiechu.
 –  Pustynny Kwiecie, szybko!... - przed wejściem do jamy pojawiła się jasna, długowłosa wojowniczka z jasnoniebieskimi oczami.
   Medyczka i zastępca momentalnie przestali się śmiać, a kotka kontynuowała zmieszana.
– ...Wybaczcie, że przeszkadzam, ale sprawa jest poważna. - wskoczyła do środka.
 – Co się stało, Pierzasty Pysku?
– Melduję, że Srebrzysta Łza znalazła nieprzytomnego kociaka nad brzegiem księżycowej sadzawki, właśnie transportuje go do medyka i prosi o przygotowanie!
   Pustynny Kwiat od razu się ożywiła i podniecona wyskoczyła z jamy.
– N-nie pytasz dlaczego? Nie pytasz z jakiego klanu jest ten kociak? - zdziwiła się Pierzasty Pysk.
– Twoja siostra to bardzo lojalna wojowniczka. Nigdy jeszcze nie zawiodła pokładanego w niej zaufania. Zaufajmy jej i tym razem.
C.D.N.

Od Księżycowej Gwiazdy do Nocnej Chmury

- Księżycowa Gwiazdo! Księżycowa Gwiazdo!
Nagle krzyk wyrwał kotkę z zamyślenia.
- Tak? O co chodzi? - spytała, odwracając się do rozmówcy
- Bo Klan Wschodu...! Bitwa! Oni już tu idą! - powiedziała nie dokońca zrozumiale jedna z wojowniczek
- O nie...- miauknęła w przerażeniu
Ile sił w łapach, popędziła na kamień, z którego zwykle przemawia.
- Niech wszystkie koty się tu zejdą!!! Szybko!
Na reakcję nie musiała długo czekać, wszyscy w pośpiechu siedli przed nią.
- Klan Wschodu za chwilę nas zaatakuje. Nocna Chmuro, weź wszystkie kociaki razem z matkami do żłobka. Muszą się tam znaleść też młodsi uczniowie!
- Dobrze - kotka po tych słowach obróciła się i zaczęła zabierać maluchy
- Niech dwoje wojowników, starsi uczniowie oraz starszyzna, która ma siłę pilnują żłobka!
Kilka kotów podniosło się i szybko podeszło przed jego wejście.
- Medyk ma czekać obok żłobka wraz z zapasami. Po bitwie trzeba będzie wszystkich opatrzyć. Reszta wojowników wraz ze mną poczeka przed wejściem do obozu. Czy wszystko jest jasne?!
- Tak jest! - krzyknęli wszyscy chórem
Księżycowa Gwiazda ze skoczyła z głazu, popatrzyła czy wszyscy wykonują jej zadania.
Chwilę później ruszyła z wojownikami na przód obozu. Grupa ponad 10 kotów uzbrojonych w ostre jak żyletka pazury wydaje się być dobrym zabezpieczeniem. Ale czy na tyle dobrym, aby zatrzymać Klan Wschodu?
Nagle do jej uszu zaczęły dobiegać dźwięki biegnących kotów. Bardzo wielu kotów... Tak jak przypuszczała, chwilę później jej oczom ukazał się przywódca, Krwista Gwiazda, a za nim biegło około 12 wojowników.
- Na mój sygnał...! - krzyknęła do wszystkich
Gdy wrogie koty, zbliżyły się na odległość 20 długości lista, można było już dostrzec ich wściekłość i determinację w oczach.
- ATAK! - krzyknęła przywódczyni
Koty wysunęły pazury, wbijając je w podłoże. Ich duże mięśnie z łatwością można było ujrzeć pod ich krótką sierścią.
Kilka sekund później wszystkie koty rzuciły się na siebie i zaczęły walczyć. Księżycowa Gwiazda kątem oka zobaczyła, jak Nocna Chmura skacze się na większego, dobrze zbudowanego ciemnego kocura. Przywódczyni natomiast wbiegła wprost w Krwistą Gwiazdę. Miał on już swoje lata, co dawało kotce większą przewagę. Doszły ją również kiedyś słuchy, że posiada on swoje ostatnie życie.
Duży kot skoczył na nią, odrazu próbując zatopić swe kły w jej karku. Księżycowa Gwiazda również na niego skoczyła, jednak ku zdziwieniu, zamiast znaleść się na nim, poleciała obok jego boku, a jej pazury zatopiły się w jego skórze. Kocur syknął z bólu i opadł na ziemię. Z trudem podniósł się i spojrzał na nią nerwowym wzrokiem. Kotka nerwowo spojrzała się na boki. Nie wyglądało na to, aby jakiś z jej kotów zginął. Czyżby obyło się bez ofiar?
- TATO?! - krzyknęła jakaś kotka
Księżycowa Gwiazda zdała sobie sprawę, że była to Różany Cierń, córka przywódcy i zastępczyni w Klanie Wschodu.
- Ty...- warknęła
Nie było jednak czasu na rozczulanie. Wykorzystując chwilę rozkojarzenia kotki, przywódczyni z wyciągniętymi pazurami skoczyła na nią. Różany Cierń odrazu odepchnęła napastnika. Ku jej zdziwieniu, kotka bardzo dobrze walczyła, chociaż dłuższe futro zdaje się jej trochę przeszkadzać. Obok niej stanął teraz jej ojciec.
- Myślicie, że z nami wygracie?! - krzyknęła wyzywająco przywódczyni, gdy już podniosła się z mchu
Księżycowa Gwiazda rzuciła się na kotkę. Próbowała dosięgnąć karku, jednak jakaś łapa odepchnęła ją i przywódczyni wyrwała jej tylko kłębek sierści.
- Nawet nie próbuj zabić mojej córki ty kupo futra! - fuknął wkur***ny kocur.
- Zrobiłabym to z chęcią - warknęła kotka
Po jej poturbowanym ciele zaczęły spływać krople krwi. Najwidoczniej kocur zdołał ją przeciąć.
Po raz kolejny przywódczyni przystąpiła do ataku. Tym razem rzuciła się na Krwistą Gwiazdę.
Wykorzystując nietrafny skok kocura, prześlizgnęła się pod nim i zamachnęła pazurami po jego brzuchu. Zamiast wylądować, przywódca, a raczej jego ciało wylądowało bezwładnie z hukiem na ziemii.
Córka spojrzała z przerażeniem na ojca. Księżycowa Gwiazda przygotowała się do kontrataku. Nagle do jej uszu dotarł przeraźliwy krzyk innej kotki. Przywódczyni szybko odwróciła głowę i zobaczyła Nocną Chmurę przygniecioną przez masywnego wojownika.
Nie zwracając uwagi na Różanego Ciernia, rzuciła się w stronę zastępczyni.
Jej pazury błyszczały w promianiach słońca czerwienią przez znajdującą się na nich krew. Podczas skoku, jej oczy zaszły delikatnie bordową mgłą. Przecież przez to wszystko zapomniała, że miała rozcięty nos, a przez wiatr, krew zmienia swój kierunek płynięcia.
Nagle mocną siłą uderzyła łapami w przeciwnika, zwalając go z przyjaciółki.
- Nawet nie waż się jej tknąć! - krzyknęła mu prosto w pysk
Znajdowała się teraz na nim. Wykorzystując sytuację, zamachnęła się mocno łapą i przejechała pazurami po jego brzuchu. Między kępkami futra, zaczęła sączyć się krew, która chwilę później ubrudziła całe jego podbrzusze łącznie z łapami.
Kocur się nie ruszał. Zabiła go. Tak samo jak zabiła Krwistą Gwiazdę. Czy naprawdę tym się stała? Bezwzględną kotką, która zabija wszystko i wszystkich?
Z dziwnego zamyślenia wyrwała ją Różany Cierń. Kotka rzuciła się na przywódczynię, która przetoczyła się po ziemii kilka długości królika dalej. Była cała brudna od igieł i mchu, futro zaczęło brudzić się krwią, a zastępczyni, raczej nie miała zamiaru jej oszczędzić.
Kocica biegła w jej stronę, a jej łapy ciężko uderzały o podłożę. Słyszała dokładnie wszystkie odgłosy, ale były one nie dokońca wyraźnie. Chwilę później słyszała już tylko bicie swojego serca.
 Czy to tak wygląda śmierć? Ale przecież ona miała 9 żyć, czy właśnie traciła jedno z nich?
Nagle świat wokół niej zawirował. Nie czuła już gruntu pod ciałem, a jej futro mierzwił przyjemnie chłodny wiatr. Szybko się rozejrzała. Znajdowała się w pomieszczeniu przypominające Jaskinię Tysiąca Gwiazd. Pod jej przednimi łapami znajdowała się dziura? Tak, to była taka jakby dziura. Ale czy...to była ona! A właściwie jej ciało leżące na ziemii. Widziała wszystko z góry! Widziała koty walczące ze sobą i widziała Różany Cierń, która walczy tym razem z Nocną Chmurą. Czy ona umarła?
- AAA! - krzyknęła z przerażenia
Jej oczom ukazały się inne koty! Ale one były...inne. Były bardziej mgliste i rozmazane.
- Spokojnie córciu, nie poznajesz mnie? - spytała jedna z nich
- Mama? - kotka spytała z niedowierzaniem
- Tak - odpowiedziała z uśmiechem
- Czy ja umarłam? - spytała niepewnie
- Tak i nie. Właśnie tracisz jedno ze swoich żyć. Ciało potrzebuje trochę czasu aby się zregenerować, więc mamy chwilę dla siebie - odpowiedziała przyjaźnie
- Ale ja muszę wracać! Nocna Chmura, ona nie ma 9 żyć! - krzyknęła
- Jestem z ciebie dumna córciu. Pamiętaj o tym...
Jej ostatnie słowa brzmiały jak rozmazane. Świat znowu zawirował i znowu poczuła piekący ból na nosie. Ona wróciła! Ale właśnie straciła jedno życie...zostało jej 8. Widziała własną matkę! Trudno,  teraz trzeba było pomóc zastępczyni.
Mięśnie wydawały się być rozrywane. Z trudem podniosła się na łapach i wzrokiem poszukała dwóch kotek. Są! Znajdują się niedaleko!
Pierwsze kroki były katorgą, jednak z czasem wszystko działo się inaczej. Ból trochę ustał, a rany nie były tak piekące.
- Dziękuję mamo - mruknęła sama do siebie podczas biegu. Wiedziała, że to jej zasługa.
Dwie kotki rwały futro i drapały się. W tej chwili Nocna Chmura odepchnęła tylnimi łapami Różany Cierń, a ta uderzyła o ziemię trochę dalej.
- Księżycowa Gwiazdo! Ty żyjesz! Myślałam, że...- zaczęła kotka
- Później ci wyjaśnię, najpierw przepędźmy to lisie łajno z naszego terytorium
Ku ich zdziwieniu, kotka z Klanu Wschodu podniosła się ale już nie zaatakowała. Zamiast tego, krzyknęła głośno:
- Klan Wschodu! Odwrót!
Czyżby zwycięstwo? Poddali się? Najwidoczniej tak!
- A z wami się jeszcze policzę! Zapamiętaj to Księżycowa Gwiazdo. Będę ci odbierać życie po życiu, aż w końcu nie zdechniesz!- warknęła do kotek
Dała znak końcem ogona i wraz z innym kocurem wzięła do pyska ciało Krwistej Gwiazdy i powlokła je w kierunku swojego obozu. Inne koty zaś przerywały walki i uciekały.
Przywódczyni Klanu Zachodu rozejrzała się. Oprócz przywódcy, umarł jeszcze jeden wojownik z Klanu Wschodu. Ten, którego sama zabiła. Natomiast wojownicy z Klanu Zachodu, no cóż...niektórzy byli mocno poranieni inni mieli tylko drobne zadrapania. Nie widać było aby ktoś jednak umarł
- Klan Zachodu! Wracamy do domu - mruknęła głośniej
Nie musieli daleko iść. Całe zdarzenie odbywało się kilka długości lisa od wejścia do obozu.
                                       --○--
- Medyku! - krzyknęła przywódczyni gdy znalezli się w środku - opatrz najbardziej poszkodowanych...
- Tak, już się robi Księżycowa Gwiazdo - powiedział kocur i wraz ze sobą, zabrał duży zlepek pajęczyn i liście.
Ku jej zdziwieniu, starszyzna i uczniowie stojący przed żłobkiem również mieli rany.
- Kamienna Łapo? Co się tu stało? Kto tu wtargnął? - zapytała przywódczyni
- Dwoje wojowników z Klanu Wschodu. Przepędziliśmy ich, nie martw się - powiedział z uśmiechem
- Dobrze, dziękuję - odpowiedziała cicho
Cieszyła się, że przynajmniej ktoś zachowuje choć trochę optymizmu.

sobota, 24 sierpnia 2019

Od Mlecznego Ogona do Różanego Ciernia

Pewnego pięknego dnia w Porze Zielonych Liści, zastępczyni Klanu Wschodu wyznaczyłyła za pozwoleniem przywódcy Mlecznego Ogona i Wilczego Nosa na patrol przy granicy Klanu Zachodu. Jako iż nie mieli za dużo do roboty, wyruszyli odrazu.
Ich podróż do granicy klanu trwała kilka dobrych minut. Spacerowali wzdłuż niej, aż usłyszeli szelest liści.  Przygotowali się do ewentualnego ataku. Nagle ich oczom ukazało się kilka kotów śmierdzących zapachem wrogiego klanu.  Od razu warknęli i zobaczyli, że są to tylko uczniowie. Natychmiast zapytali się intruzów kim są ich nauczyciele.  Odpowiedzieli, że Lwi Ogon i Nocna Sadzawka. Mleczny Ogon i Wilczy Nos powiedzieli, że jak chcą zostać wojownikami muszą przestrzegać Kodeksu Wojownika. Kociaki powiedzieły, że to się więcej nie powtórzy, a patrol ich puścił.
Kotka wraz z kocurem, po niedługiej chwili wrócili do obozu aby zdać raport przywódcy.

OBSERWATORZY

| synestezja | Panda Graphics